Kultura i Rozrywka

Wróć

ŻubrOFFka. Kawał dobrej roboty

2010-12-06 00:00:00
Film Babie lato Macieja Cendrowskiego zdobył Grand Prix V Międzynarodowego Festiwalu Filmów Krótkometrażowych ŻubrOFFka. Publiczności najbardziej podobało się Do dna Macieja Głowińskiego. Oba tytuły były prezentowane w bloku Studenci.
Wojciech Zalewski
To było pięć intensywnych dni z filmem i muzyką. Konkursowe pokazy w kinie Forum gromadziły tłumy widzów. Wieczorami można było skorzystać z bogatej oferty muzycznej, którą przygotowali organizatorzy ŻubrOFFki, czyli działający przy Białostockim Ośrodku Kultury DKF GAG. Byliśmy patronem medialnym festiwalu.

Cały ten film
Za najlepszy film festiwalu - a wybierano spośród 67 filmów w pięciu kategoriach: Okno na Wschód, Cały ten świat, Niezależni, Studenci i Amatorzy - jury uznało obraz Macieja Cendrowskiego Babie lato. Twórcę doceniono za nieefekciarski i konsekwentny sposób pokazywania rzeczywistości. W jego przypadku to rzeczywistość centrum handlowego, gdzie młodzi umawiają się na randki. Nagrodę Publiczności, czyli Dzikiego Żubra otrzymał film o wychodzącym z nałogu alkoholiku - Do dna Macieja Głowińskiego. To jeden z nielicznych nadesłanych na festiwal dokumentów. Właśnie na ich niewielką ilość narzekał jeden z jurorów Jerzy Kalina. - Namawiamy, by twórcy angażowali się w produkcję dokumentów. To jest prawdziwe życie, które warto podglądać.
Ogólnie jednak jurorzy zgodnie podkreślali wysoki poziom nadesłanych prac.
- Filmy były wyśmienite, a oglądanie ich było frajdą - podkreślał przewodniczący Kornel Miglus, reżyser i scenarzysta na co dzień pracujący w berlińskim Instytucie Polskim. Chwalił też ŻubrOFFkę. - Wiem jak trudno zbudować festiwal. Odwaliliście wspaniałą robotę
I dodawał: - Ten festiwal to melanż polskich filmów niezależnych, filmów młodych twórców z całego świata i filmów twórców dopiero rozpoczynających. Tych, którzy dopiero będą na dużych ekranach i za pięć, dziesięć lat będą decydować jak ma wyglądać kino.
Pełna lista nagrodzonych jest dostępna TUTAJ.

OFFensywa muzyczna
ŻubrOFFka to jednak nie tylko kino. Festiwal miał mocne otwarcie. 1 grudnia w Forum odbyła się polska premiera krótkometrażówek Romana Polańskiego zilustrowanych muzyką na żywo przez eksperymentalny, gawędzący z publiką zespół Sza/Za (w Chicago Polonia przyszła na Shazzę!). Kolejny wieczór upłynął pod znakiem Antyszant Spiętego, który brawurowo zaprezentował swój solowy projekt (na bis Ma czar karma w zwolnionej wersji), ale zagrał też covery, m.in. Shot you down (Bang Bang) Audio Bullys czy Już kąpiesz się nie dla mnie z repertuaru Kabaretu Starszych Panów.
Weekend zaatakował brzmieniami klubowymi. I tu - z powodu przedłużającego się remontu Famy - przenieśliśmy się z ul. Legionowej na Akademicką. W piątkowy wieczór w klubie Odeon miks wschodnioeuropejskich rytmów i współczesnej elektroniki zafundował kolektyw didżejki Kompott. Z kolei w sobotę w klubie Metro królował drum'n'bass. A to za sprawą gwiazd brytyjskiej wytwórni Ninja Tune - The Qemists Sound System i King Cannibal. Energetyczny The Qemists Sound System rasowe klubowe dźwięki połączył z rockowym rozmachem. Z kolei set King Cannibal porwał do tańca mieszanką bezkompromisowych industrialnych dźwięków i drum'n'bassowych rytmów. W Metrze wystąpili również didżeje z Czech, Łotwy, Litwy i Białegostoku.

Obejrzyj fotoreportaż z koncertu Spiętego.
andy