Białorusko-białostocka współpraca
Spektakl oparty jest na bajce opowiedzianej przez Aleksandra Puszkina w poetyckim tłumaczeniu Juliana Tuwima. Pewnie dlatego jest atrakcyjny zarówno dla młodszych widzów, jak i dla ich starszych opiekunów.
Bajka o rybaku i rybce to efekt współpracy artystów z Białorusi i białostockiej ekipy BTL-u. Spektakl wyreżyserował Igor Kazakov, który jest dyrektorem artystycznym Teatru Lalek w Mohylewie. Scenografię przygotował Aleksander Vakhrameev, a muzykę Aleksander Litvinovskiy.
Powstała opowieść przykuwająca oko, z zaskakującymi, drewnianymi lalkami, operująca światłami, która może się podobać. A przede wszystkim niosąca uniwersalne przesłanie. Porusza bowiem temat ludzkiej chciwości. Pokazuje, do czego może doprowadzić spełnianie coraz większych zachcianek.
Zachcianki? Spełni je złota rybka
Rybak mieszkał ze swoją żoną, zwaną tutaj starą, w nędznej lepiance. Kobieta przędła przędzę, rybak łowił ryby. Swoją zdobycz wędził. Ciekawe są teatralne rozwiązania. Sceny z udziałem rybaka i jego żony rozgrywają się na rodzaju drewnianej lady z ruchomą kotarą. Jak na sznurkach na bieliznę wiszą wędzone ryby.
Drugą przestrzeń wyznacza morze. To rozpostarta nad sceną duża płachta, który dzięki grze świateł mieni się różnymi odcieniami błękitu.
Rybak znów idzie łowić ryby. Dwa razy w sieć nie złapał nic. Po raz trzeci złapał jedną rybkę, która przemówiła ludzkim głosem. Wypuść mnie do morza, a spełnię każdą twoją prośbę - powiedziała. Rybak wypuścił rybkę i wrócił do domu. O wszystkim opowiedział żonie. Ta zażądała nowego koryta. Prośba została spełniona. Stara może się wykąpać w eleganckiej wannie. Jednak to dopiero początek jej zachcianek.
Po lepiance nie ma śladu
Wracaj do rybki i o chatę poproś - zwraca się do rybaka wiecznie niezadowolona żona. Rybak wypływa na morze, prosi złotą rybkę o chatę. Gdy wraca, po lepiance nie ma śladu. Stoi przed nim chata z dębowymi drzwiami i bielonym, murowanym kominem.
Chcę być szlachcianką! - oznajmia starucha. W kolejnej scenie oglądamy ją obwieszoną koralami i biżuterią. Ma też czerwone buty (podczas premiery dzieci na ich widok krzyczały: Kalosze!). Starucha brawurowo tańczy rosyjskiego kazaczoka. Aleksander Litvinovskiy umiejętnie łączy muzykę ludową z tą specjalnie do spektaklu skomponowaną.
Najbardziej widowiskową sceną w całym przedstawieniu jest ta, w której starucha jako szlachcianka ma kilka par rąk (sięgają one pierwszego rzędu widowni!). Dzięki nim zagarnia (dosłownie) kolejne posiadłości.
Starucha zostaje królową
Na tym jednak nie koniec. Chcę być swobodną królową! - idzie o krok dalej starucha. Kolejną sceną rządzą królewskie barwy - czerwień i złoto. Królowej usługują dworzanie, ona zajada się miodowymi piernikami, raczy winem z coraz większych kieliszków. Gdy starucha chce zamieszkać w oceanie, by złota rybka jej służyła, miarka się przebiera...
To spektakl, podczas którego często rozlega się dziecięcy śmiech. Dzieci z pewnością wyniosą z niego też kilka wciąż aktualnych prawd na temat tej ciemnej strony ludzkiej natury.
Spektakl można obejrzeć 10 czerwca o godz. 15.00, 11 czerwca o godz. 16.00 i 13 czerwca o godz. 9.00 i 11.00.
Repertuar Białostockiego Teatru Lalek