Kultura i Rozrywka

Wróć

Zemsta w kobiecym wydaniu. Brawurowy spektakl w Teatrze Dramatycznym

2018-03-07 11:00:26
Męskie role zagrały aktorki, a całość bawi uniwersalnym wciąż humorem. Zemsta w reżyserii Henryka Talara w Teatrze Dramatycznym to spektakl, który koniecznie musicie zobaczyć.
Bartek Warzecha
Wiadomo, jak to z klasyką bywa. Trzeba znaleźć sposób, by na scenie ją ożywić, tchnąć w nią nowego ducha. By postaci sprzed 200 lat, wypadły przekonująco. W Teatrze Dramatycznym taki pomysł był i udało się go zrealizować. Choć na początku założenie wydawało się ryzykowne, okazało się, że warto było zaryzykować.

Feministycznie i klasycznie

Henryk Talar - reżyser przedstawienia i autor adaptacji - postanowił w męskich rolach obsadzić kobiety. Przywdziały one więc męskie stroje, przykleiły wąsy, zmieniły głos i sposób poruszania. Obsada nie jest oczywista: Danuta Bach (Cześnik Raptusiewicz), Arleta Godziszewska (Papkin), Krystyna Kacprowicz-Sokołowska (Rejent Milczek), Ewa Palińska (Dyndalski). Wyjątkami są tutaj: Jolanta Skorochodzka grająca Podstolinę, Urszula Mazur - Klarę i Patryk Ołdziejewski - Wacława.

Z tym rewolucyjnym, feministycznym podejściem reżyser zderza zupełnie klasyczne podejście do tekstu Aleksandra Fredry. Poetycki ośmiozgłoskowiec brzmi momentami jak proza. Widzowie mogą więc rozkoszować się chłonięciem klasyki i za Cześnikiem powtarzać mocium panie. Twórcy przedstawienia chcieli też, by białostocka Zemsta wybrzmiała teraz, w momencie dużych narodowych podziałów i wciąż wybuchających nowych konfliktów. Warto zadać sobie pytanie, które zadaje Fredro: jak się porozumieć?.

Zemsta to jednak przede wszystkim znakomita rozrywka. Zachwyca także barwną galerią postaci, trzyma tempo i jest propozycją nie tylko szkolną, ale z przyjemnością obejrzy ją też widz dorosły.

Papkin kobietą? Oczywiście!

Kochający francuską modę, podstarzały kawaler ze skłonnościami do hazardu, którego nikt nie traktuje poważnie. Papkin. Arleta Godziszewska wciela się w tę rolę pierwszorzędnie. Jest odpowiednio śmieszna i dramatyczna. Nie przekracza magicznej granicy przerysowania. Korzysta ze swojego komediowego talentu, który do tej pory rzadko można było podziwiać na białostockiej scenie. Jej Papkin przypomina momentami nieco rolę Romana Polańskiego w filmie Andrzeja Wajdy, ale to nie wpływa na ocenę postaci. Przed widzami występuje najprawdziwszy Papkin. To jedna z najciekawszych kreacji aktorki w Teatrze Dramatycznym. A gdy śpiewa piosenkę Oj, kot (staje się leitmotivem przedstawienia) aż chce się podśpiewywać razem z nią.

Danuta Bach jest za to znakomitym Cześnikiem. Przy tuszy, z wąsem i stosowną fryzurą. Kontusz zakrywa literę G na piersi. Gdy się denerwuje - jak na raptusa przystało - nie ma na widowni nikogo, kto by się nie uśmiechnął.

Całkowitym przeciwieństwem i Papkina, i Cześnika jest Rejent Milczek. Zgarbiona i przekrzywiona Krystyna Kacprowicz-Sokołowska mówi piskliwym głosem. Jest kompletnie nie do poznania! Brawa za tę kreację. Widzowie pękają ze śmiechu, gdy Rejent spisuje zeznania świadków, przekręcając je (wówczas na scenę zostaje zaproszona osoba z publiki).

Bawi Podstolina (warto wsłuchać się w jej kresowe ł), a niepokój budzi Dyndalski. Natomiast młodzieńczą energię wprowadza para zakochanych Urszula Mazur i Patryk Ołdziejewski (jedyny aktor w męskiej roli, on też jest autorem muzyki do spektaklu).

Nie zakładajcie nogi na nogę

Przed rozpoczęciem spektaklu Henryk Talar namawia widzów do nagrywania przedstawienia i uczestniczenia w nim. Nie zakładajcie nogi na nogi - apeluje reżyser. Żeby tego było mało, dalej rozlega się komunikat o odwołaniu spektaklu (kasa zwraca za bilety), ze względu na chorobę aktorki. Wzbudziło to spore zaskoczenie u niektórych gości premierowego wieczoru. Był to jednak krok w dobrą stronę - rozluźnił on atmosferę i pokazał, że w teatrze liczy się też zabawa.

Spektakl nie rozgrywa się jedynie na scenie, ale wychodzi też na widownię i balkony, starając się jak najbardziej zbliżyć do widza. Ponadto w przestrzeni zawisły transparenty, które przedstawiały zdanie ówczesnych o Zemście, np. Nędzne, niewiele warte są te Fredry komedyjki czy Postacie w 'Zemście' są nakreślone niedbale, od niechcenia, bez namysłu - niestety. Zderzają się one z opinią zespołu białostockiej Zemsty, która brzmi tak: My przed Fredrą nie klękamy, my go po prostu kochamy.

A nad całością tego teatralnego przedsięwzięcia czuwa znana postać z doklejonymi wąsami, której podobiznę odkurza Rejent Milczek, wypowiadając słynne: Niech się dzieje wola Nieba, z nią się zawsze zgadzać trzeba.

Repertuar Teatru Dramatycznego
Anna Dycha
anna.d@bialystokonline.pl