Zbierali wśród radnych podpisy ws. prywatyzacji MPEC-u
W Białymstoku być może odbędzie się referendum, w którym mieszkańcy odpowiedzą, czy popierają plan prywatyzacji MPEC-u. Podpisy w tej sprawie zbierali na wtorkowej (15.01) sesji Rady Miasta przedstawiciele Komitetu do spraw referendum.
sxc.hu
Na sesję Rady Miasta przyszło kilkoro działaczy Komitetu do spraw referendum dotyczącego prywatyzacji Miejskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej. Jak twierdzili - chcieli sprawdzić, czy radni słuchają głosów mieszkańców i zaczęli zbierać wśród nich podpisy pod wnioskiem o organizację takiego głosowania. Ich udział w sesji zapowiedział z mównicy radny Rafał Rudnicki z Prawa i Sprawiedliwości. To właśnie z pomysłu jego klubu zaczęto w Białymstoku przygotowania do organizacji referendum.
Natomiast do prowadzącego obrady Włodzimierza Kusaka zwrócił się z prośbą o zakończenie happeningu i wyproszenie z sali agitatorów przewodniczący klubu PO, Zbigniew Nikitorowicz. Mówił, że sala obrad Rady Miejskiej nie może stać się widowiskiem. Całą akcję uznał za wystąpienie polityczne i podkreślał, że agitacja nie powinna być prowadzona w budynkach jednostek samorządu terytorialnego.
Działacze proszący o podpisy uzbierali ich na sesji 6 - wszystkie od przedstawicieli PiS: Rafała Rudnickiego, Agnieszki Rzeszewskiej, Sebastiana Putry, Tomasza Madrasa, Mariusza Gromko, i Kazimierza Dudzińskiego (na sali nie było Kazimierza Romanowskiego). Członkowie Komitetu mówili, że w sumie mają już ich kilka tysięcy. Radni klubu SLD mieli złożyć swoje autografy na listach, na których sami zbierają podpisy.
Aby do referendum ws. prywatyzacji MPEC-u doszło, trzeba zebrać wśród dorosłych białostoczan 22,8 tys. podpisów. Jeśli to nastąpi - głosowanie się odbędzie. Jego wynik będzie ważny, gdy do urn pójdzie 30% uprawnionych, czyli 68,46 tys. osób. Przeprowadzenie referendum będzie kosztować Białystok około 430 tys. zł.
Ewelina Sadowska-Dubicka
ewelina.s@bialystokonline.pl