Zaopiekowali się potrzebującymi dziećmi. Teraz sami musieli uciekać i potrzebują wsparcia
Do Bondar w gminie Michałowo przyjechała dwunastoosobowa rodzina z Ukrainy. Małżeństwo wcześniej zaopiekowało się dziećmi z domów dziecka. Teraz sami potrzebują pomocy.
Zespół Promocji Michałowa
Pomogli dzieciom z domów dziecka, teraz sami potrzebują wsparcia
W piątek, przed prawosławnymi świętami wielkanocnymi, do niewielkiej miejscowości Bondary (gmina Michałowo) przyjechała dwunastoosobowa rodzina z Ukrainy. Ich droga była dość trudna oraz długa, na szczęście wszystko się udało.
Ojciec rodziny brał udział w działaniach wojennych w Donbasie w 2014 r. Wówczas został ciężko ranny. Na szczęście wrócił do zdrowia. Po tych wydarzeniach wspólnie z żoną podjęli decyzję, by nieść pomoc innym. Mieli trójkę własnych dzieci, jednak postanowili zaopiekować się jeszcze siedmiorgiem z domów dziecka. Wiedli dość spokojne życie w Słowiańsku. 24 lutego wszystko się zmieniło. Ukraina została najechana przez rosyjskiego agresora i rodzina musiała uciekać. Najpierw przyjechali do Bełchatowa.
- Zadzwoniła do mnie znajoma z pytaniem, czy możemy przyjąć rodzinę z Ukrainy, bo w Bełchatowie już nie ma miejsca, a że mamy tu swoje doświadczenia z kryzysu na granicy polsko-białoruskiej, szybko poszukaliśmy rozwiązania – mówi proboszcz prawosławnej parafii pod wezwaniem Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Juszkowym Grodzie ks. Sylwester Klebus.
W piątkowy wieczór rodzina dotarła do Bondar
Duchowny skontaktował się z kolei z przewodniczącą Rady Miejskiej w Michałowie i fundatorką Fundacji Mała Ojczyzna – Marylą Ancipiuk. Okazało się, że rodzinę można umieścić w Bondarach. Rodzice i ich dziesięcioro dzieci, a także pies i kot przyjechali do wsi w piątkowy wieczór. Ks. Klebus poprosił wiernych w swojej parafii o udzielenie im wsparcia. Poprosił, by kto może, podzielił się święconką z uchodźcami.
- Odzew był bardzo duży, w bardzo krótkim czasie zebraliśmy żywność i pieniądze. Jestem dumny z naszej parafii – mówi ks. Sylwester Klebus.
W koszyku wielkanocnym dla potrzebującej rodziny z Ukrainy znalazło się m.in. 30 jaj i 3 kg wędlin. Wszystkie dary zostały zawiezione rodzinie na wielkanocne śniadanie.
- Rodzina uchodźców z Ukrainy chce w Bondarach pozostać, ale potrzebuje pomocy, by się tu urządzić - mówi Maryla Ancipiuk, która opiekuje się rodziną na co dzień. - Najważniejsze w tej chwili są środki czystości, odzież, obuwie, karma dla psa i kota.
Dzieci potrzebują ubrań i butów
Jak wiadomo podczas ucieczki z objętej wojną Ukrainy rodzina nie miała możliwości, by zabrać zbyt wiele rzeczy. Dzieciom potrzebne są najbardziej buty i ubrania. Sześciu chłopcom brakuje obrań od 113 do 187 cm oraz butów w rozmiarach: 28,5; 34,5; 43, 44, 42.
Dla czterech dziewczynek potrzebne są ubrania w rozmiarze: od 117 cm do 159. Buty: 28,5; 33, 36,5; 39.
Potrzebne rzeczy można dostarczać do fundacji Mała Ojczyzna w Michałowie (pl. 11 Listopada 16, Michałowo).
Justyna Fiedoruk
justyna.f@bialystokonline.pl