Czesław Mozil, Budyń, Bajzel, Miąższ oraz DJ-e - to tylko niektórzy artyści, którzy wystąpili podczas imprezy. Nie tylko zagrali swoje koncerty, ale bawili się też w czasie występów swoich kolegów.
Sobotnie koncerty rozpoczął projekt Babu Król, czyli Bajzla i Budynia (Jacka Szymkiewicza). Ten ostatni okazał się wulkanem energii. Wchodził w publikę i śpiewał. Gawędząc z ludźmi, zupełnie zniwelował barierę pomiędzy artystą a słuchaczami. I o to chodziło. Zgodnie z tytułem jednego z utworów, występ miał ognisty charakter. Usłyszeć można było nie tylko poezję Edwarda Stachury w nowych wersjach (m.in. znakomitą Białą Lokomotywę), ale też hardcore'owy repertuar. W tym projekcie Budyń jest nie tylko wokalistą, ale też saksofonistą. Ten występ to jeden z mocniejszych punktów całej imprezy.
Później przyszedł czas na spokojniejsze dźwięki. W transową podróż okraszoną wizualizacjami zabrał Yeshe & Jasna Chmura. Zmiany w line-upie podyktowane były problemami zdrowotnymi muzyków. W szpitalu wylądował DJ Def współpracujący z Pono, którego występ został odwołany. Mimo tego sobotnie koncerty cieszyły się dużą popularnością. Ludzie bawili się pod sceną, a po koncertach rozmawiali z artystami. Na stoisku można było kupić festiwalowe koszulki i płyty.
Z energetycznym setem wystąpił Bajzel. Po nim sceną zawładnęła grupa Miąższ, która wystąpiła z gośćmi specjalnymi - m.in. z Jackiem Bieleńskim i Budyniem (temu z okazji 40. urodzin odśpiewano huczne Sto lat). Na bis doskonale znane Łodondi. Już po północy na scenie pojawił się Czesław Mozil ze swoim solo actem. Zaprezentował piosenki o emigracji, a w nawiązaniu do występów w programach śniadaniowych set był... z playbacku. Na głos z sali: Czesław na żywo!, odpowiadał: Ale ja dziś nie będę grał. Czesław udowodnił, że potrafi bawić się własnym scenicznym wizerunkiem i ma duży dystans do siebie. Zaprezentował się jeszcze jako DJ Kompleks.
Dwudniowy (15-16.08) festiwal zorganizowały: kluby Łysy Pingwin i Zmiana Klimatu. Patronowaliśmy wydarzeniu.
Relacja z pierwszego dnia imprezy