Aktualności

Wróć

Zaatakowała uchodźczynie z Ukrainy. A Straż Miejska nawet nie zareagowała

2022-04-13 12:12:46
Trzy Ukrainki spotkały się z agresją słowną jednej z białostoczanek. Wykrzykiwane przez nią słowa były absurdalne i krzywdzące. A przyglądający się wszystkiemu strażnicy miejscy nie zareagowali na sytuację, pomimo że zwrócono im uwagę.
Ewelina Sadowska-Dubicka
Załatwianie formalności, pomoc w urzędach - m.in. w ten sposób pani Joanna Fudali pomaga zaaklimatyzować się uchodźcom z Ukrainy w Białymstoku. Nie wszyscy białostoczanie są jednak tak gościnni i pomocni. Przekonały się o tym we wtorek (12.04) trzy rosyjskojęzyczne uchodźczynie. Pochodzą z okolic Sum, a przed przyjazdem do Polski zdążyły doświadczyć traumy związanej z rosyjską inwazją. Kobietom, które przybyły do naszego miasta z ogarniętego wojną kraju, pani Joanna pomagała w załatwianiu spraw w Miejskim Ośrodku Pomocy Rodzinie przy ul. Klepackiej. Gdy z jedną z nich była w budynku, do dwóch czekających na zewnątrz podeszła agresywna kobieta.

- Zaczęła im mówić m.in., że to armia ukraińska morduje cywilów, że władze ukraińskie chcą zniszczyć rosyjskojęzyczną ludność oraz wytykała kobietom brak przeprosin za Wołyń ze strony Ukrainy - opowiada pani Joanna. - Gdy wyszłam z budynku, próbowałam odciągnąć Ukrainki od tej kobiety, ale ona nie dawała za wygraną. Odeszła dopiero, gdy zawołał nas mój mąż, który po nas przyjechał.

Jednak to nie agresja słowna Polki, z jaką spotkały się Ukrainki jest w tej sytuacji najbardziej bulwersująca.

- Najbardziej skandaliczne w tej sytuacji jest to, że powyższe odbywało się przy całkowitej ignorancji ze strony dwójki strażników miejskich, którzy w tym czasie byli pod tym ośrodkiem, w odległości około 3 metrów - oburza się białostoczanka.

Uwagę strażników próbował zwrócić mężczyzna sugerując im, że powinni w takich sytuacjach reagować. Na to jeden z mundurowych odpowiedział: Pan nie masz co z wolnym czasem robić?.

- Naprawdę nasi goście, którzy schronili się u nas przed wojną, muszą być tu narażeni na takie traktowanie? Na obrażanie i prowokacje? I czy nie zasługują na ochronę ze strony organów powołanych do pilnowania porządku publicznego? - retorycznie pyta pani Joanna.

Liczy, że strażnicy zostaną przynajmniej pouczeni przez zwierzchnika.

Na szczęście powiadomiona o sytuacji Straż Miejska w Białymstoku nie zamierza bagatelizować sytuacji.

- Sprawa będzie rozpatrywana w postępowaniu skargowym. Komendant Straży Miejskiej zlecił natychmiast wszczęcie postępowania wyjaśniającego w zakresie zachowania strażników będących na miejscu - zapowiedziała nam Joanna Szerenos-Pawilcz, rzeczniczka prasowa Straży Miejskiej w Białymstoku.

Podkreśla, że ocena zachowania strażników jest negatywna, lecz na pełną ocenę należy jednak zaczekać do zakończenia zleconego postępowania.
Ewelina Sadowska-Dubicka
ewelina.s@bialystokonline.pl