Z sercem do nakrętek. 34 szkoły biorą udział w charytatywnej i ekologicznej akcji
Trwa akcja Z sercem do nakrętek. W piątek (18.03) wiceprezydent Rudnicki odwiedził SP nr 19, gdzie uczniowie cały czas gromadzą coraz to więcej kilogramów plastikowych nakrętek.
Malwina Witkowska
Ogromne zainteresowanie
W ubiegłym roku miasto rozpoczęło program Z sercem do nakrętek, w ramach którego zakupiono pojemniki na plastikowe nakrętki. Zostały rozlokowane w białostockich placówkach oświatowych: I LO (ul. Brukowa 2), III LO (ul. Pałacowa 2/1), SP nr 12 (ul. Komisji Edukacji Narodowej 1A) i SP nr 50 (ul. Pułaskiego 96). Okazało się, że zainteresowanie akcją wśród młodzieży było tak duże, że do Urzędu Miejskiego wpływały prośby od innych szkół o ustawienie takich pojemników również na ich terenie.
- Od lutego na terenie miasta zaczęliśmy akcję Z sercem do nakrętek. Przy 34 placówkach oświatowych, szkołach podstawowych i szkołach ponadpodstawowych pojawiły się czerwone pojemniki w kształcie serc do zbierania nakrętek - informuje zastępca prezydenta Białegostoku Rafał Rudnicki.
Akcja potrwa do końca roku. Do pojemników można wrzucać plastikowe nakrętki od napojów, różnego rodzaju opakowań odkręcanych, czy od środków chemicznych.
- Ta akcja ma dwa cele. Pierwszym jest pokazanie, jak ważne jest dbanie o środowisko naturalne i jak ważne jest to, byśmy nie wyrzucali do kosza nakrętek, ale starali się je zbierać. Każdy musi wiedzieć, że selektywna zbiórka odpadów jest niezwykle ważna. Z drugiej strony jest równie istotny cel prospołeczny, a mianowicie dzięki tym nakrętkom udaje się chociażby kupować wózki inwalidzkie - tłumaczy Rafał Rudnicki.
Na 1 wózek elektryczny potrzeba 165 pełnych serc
Za kilogram plastikowych nakrętek przekazanych do recyklingu uzyskuje się ok. 70 groszy. Aby zakupić profesjonalny elektryczny wózek inwalidzki należy zgromadzić ok. 7,5 tys. zł, czyli ok. 11 ton nakrętek. Jeden pełny kosz to około 70 kg nakrętek, a 15 wypełnionych serc waży tonę. W związku z tym, by zakupić jeden wózek potrzeba ok. 11 ton, czyli 165 pełnych pojemników.
- Zachęcamy do tego, by te nakrętki zbierać. Ta rywalizacja nie ma charakteru sportowego, nie będziemy wyróżniali szkół z dyplomami, medalami za to, która z nich zbierze najwięcej. Nam zależy na tym, by edukować, tłumaczyć, wyjaśniać, że warto to robić. Z jednej strony jest efekt edukacyjny, a z drugiej efekt charytatywny - naznacza wiceprezydent.
Białystok jest dotychczas jedyną gminą w Polsce, która zdecydowała się na organizację podobnej inicjatywy aż w tak szerokim zakresie. W przyszłości planowany jest zakup kolejnych pojemników. Co ciekawe, takie serca można znaleźć na ternie całej Polski.
Uczniowie z dziewiętnastki przekazali już 400 kg
Jak informuje dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 19 w Białymstoku Elżbieta Zimnoch, 10 lat temu rozpoczęto akcję Zbieramy, bo pomagamy.
- Zbieraliśmy nakrętki dla Emilki, po to, by wesprzeć jej rodziców w możliwości sfinansowania jej rehabilitacji. Kiedy usłyszeliśmy o projekcie miasta, nie mieliśmy wątpliwości, że powinniśmy się zgłosić - stwierdza Elżbieta Zimnoch.
Od momentu, kiedy serce stanęło przed szkołą, uczniom oraz mieszkańcom osiedla udało się zebrać ponad 400 kg.
- Mamy nadzieję, że w tych tonach, o których mówił pan prezydent będziemy mieli swoją 'działkę', a przez to pomożemy innym. Jest to możliwe dlatego, że samorząd uczniowski bardzo mocno zaangażował się w akcję - podkreśla dyrektorka.
Uczniowie z samorządu z entuzjazmem wzięli udział w akcji, ponieważ ich zdaniem jest to jedna z najprostszych form pomocy.
- My jako klasa sportowa codziennie używamy butelek i po wyjściu ze szkoły wrzucamy zakrętki do naszego serduszka - mówi Marysia, uczennica szkoły.
- W zasadzie każdy z nas takie zakrętki produkuje, a zamiast wyrzucać je do kosza, możemy wrzuć je do pojemnika i pomóc - dodaje Zosia.
Malwina Witkowska
malwina.witkowska@bialystokonline.pl