2 lipca 2016 r. w Białowieży zorganizowano festyn z okazji Nocy Kupały. Niestety impreza została zakłócona. Doszło do zamieszek. Na miejscu było 5 policjantów i około 100 uczestników wydarzenia. Wiele osób spożywało alkohol. Kiedy funkcjonariusze próbowali zatrzymać jednego z mężczyzn (znanego już stróżom prawa), który ich obrażał, tak, żeby konflikt nie eskalował, inni stanęli w jego obronie i ruszyli na mundurowych.
W rezultacie przed oblicze wymiaru sprawiedliwości trafiło kilka osób. Sąd wymierzył kary m.in. dwóm kobietom (matce i córce), pierwszej 1000 zł grzywny za znieważenie policjanta podczas wykonywania przez niego obowiązków służbowych, drugiej zaś 4 miesiące więzienia (za podrapanie mundurowego i wbicie w jego szyję paznokci). Konsekwencje prawne orzeczono również wobec mężczyzny, który uderzył jednego z policjantów pięścią w twarz i wyzywał go (on i wymieniony wyżej zatrzymany to dwie różne osoby). Za takie zachowanie usłyszał rok pozbawienia wolności oraz oraz obowiązek zapłaty 10 tys. zł zadośćuczynienia. Zobacz też:
Zamieszki w Noc Kupały. 3 osoby odwołały się od wyroków
Natomiast we wtorek (5.06) wspomniane kary zostały utrzymane w mocy, a apelacje wniesione przez obrońców całej trójki Sąd Okręgowy w Białymstoku oddalił. Przypomnijmy, że kobiety zabiegały o uniewinnienie, a oskarżony chciał warunkowego zawieszenia kary i zmniejszenia wysokości zadośćuczynienia.
- Generalnie, jak się przeanalizuje wszystkie zeznania, wyjaśnienia oskarżonych, zeznania świadków, którzy świadczyć mieliby na korzyść oskarżonych, to można odnieść wrażenie, że nie padały tam żadne słowa wulgarne, że nikt nie był agresywny, że w zasadzie to agresja tylko i wyłącznie padała ze strony funkcjonariuszy policji i zachowanie wszystkich ludzi było jak najbardziej poprawne. Gdy sąd dopytywał o jakiekolwiek szczegóły, w jaki sposób do tego, czy innego zdarzenia doszło, nikt nie wypowiadał się na te tematy. Mówi się o przeogromnej agresji funkcjonariuszy, ale z materiału dowodowego absolutnie to nie wynika – mówiła w uzasadnieniu wyroku sędzia Marzanna Chojnowska z Sądu Okręgowego w Białymstoku.
Marzanna Chojnowska po ogłoszeniu wyroku podkreślała też, że sąd odsłuchał i obejrzał zabezpieczone taśmy, które zarejestrowały to, co się wówczas wydarzyło. Jej zdaniem nie można mówić, że oskarżeni byli spokojni, że nie padały słowa wulgarne, wyzwiska. Jednocześnie sędzia wskazała, że dochodziło do takich rzeczy jak plucie oraz oblewanie funkcjonariuszy i radiowozu piwem. Oceniła, że mamy tu do czynienia z przestępstwem o charakterze chuligańskim, a policjanci byli prowokowani przez tłum.
Wtorkowe orzeczenie jest prawomocne.