Wyszedł na grzyby i się zgubił. Zdążył jeszcze zadzwonić do żony
Dużo szczęścia miał 67-letni turysta z Warszawy, który wyszedł na grzyby i się zgubił. Na szczęście policjanci szybko go znaleźli.
podlaska policja
We wtorek około godz. 20.00 policjanci z Suwałk otrzymali informacje o 67-letnim mężczyźnie, który wybrał się na grzyby i zaginął. Jak wynikało z relacji osoby zgłaszającej, grzybiarz wyjechał z Płociczna Tartak rowerem do lasu i nie wrócił. Mężczyzna, zanim rozładował mu się telefon, zdążył zadzwonić do żony i powiedzieć jej, że stracił orientację w terenie i nie wie jak wrócić do miasta, w którym nocował. Dodatkowo powiedział, że źle się czuje i jest mu słabo. Podał numer leśnego słupka, który pomógł w odnalezieniu go.
Mundurowi rozpoczęli akcję poszukiwawczą tuż po zgłoszeniu. Pomogli im policjanci z Augustowa, przewodnik z psem oraz strażacy. Po niespełna dwóch godzinach udało się znaleźć zaginionego mężczyznę na drodze leśnej w okolicy miejscowości Walne. Znajdował się około 15 km od miejsca, w którym rozpoczął grzybobranie. Na szczęście nic mu się nie stało i trafił pod opiekę bliskich.
Sezon grzybowy trwa. Policjanci apelują do wszystkich grzybiarzy, by informowali bliskich o swojej wyprawie do lasu i wskazali okolicę, w której będą przebywać. Warto określić też kiedy zamierzamy wrócić. Trzeba koniecznie zabrać ze sobą telefon komórkowy z naładowaną baterią.
Dobrym pomysłem jest też wybranie się do lasu w kilka osób, które wzajemnie siebie pilnują. Istotne jest to, by zapamiętywać punkty odniesienia, tak aby bez problemu znaleźć drogę powrotną do miejsca, z którego wyruszyliśmy. Do lasu nie powinniśmy się wybierać po zmierzchu oraz podczas złej pogody.
Justyna Fiedoruk
justyna.f@bialystokonline.pl