Getto w Białymstoku zostało utworzone przez niemieckie władze okupacyjne 26 lipca 1941 r. dla ponad 40 tys. Żydów, także tych z okolic miasta. 5 lutego 1943 r. rozpoczęła się jego akcja likwidacyjna. W ciągu ośmiu dni Niemcy wywieźli do obozu zagłady w Treblince 10 tys. ludzi, 2 tys. osób zamordowali na miejscu.
Dokładnie 75 lat temu, 16 sierpnia, kilkudziesięciu Żydów pod dowództwem Mordechaja Tenenbauma i Daniela Moszkowicza, wznieciło zbrojne powstanie przeciwko siłom niemieckim, które miały doprowadzić do ostatecznej likwidacji getta. Źle uzbrojeni, nieliczni powstańcy stanęli naprzeciw wielokrotnie liczniejszych oddziałom regularnego wojska. Opór został złamany po kilku dniach.
Nie bądźcie jak owce prowadzone na rzeź
W czwartek, na placu im. Mordechaja Tenenbauma, odbyły się uroczystości rocznicowe, w których oprócz władz lokalnych i państwowych, udział wzięli także Anna Azari – ambasador Izraela, Michael Schudrich – naczelny rabin Polski, ale co najważniejsze - przedstawiciele społeczności żydowskiej, w tym osoby pamiętające wojnę i pochodzące z Białegostoku jak Leo Melamed.
Rabin Schudrich, jeszcze przed rozpoczęciem uroczystości, przypominał w rozmowie z nami słowa Marka Edelmana (jednego z przywódców powstania w getcie warszawskim), który stwierdził kiedyś, że na powstanie decydowano się nie po to, żeby wybrać sposób śmierci, tylko po to, żeby wybrać sposób przeżycia swoich ostatnich dni.
Natomiast urodzony w 1932 r. Leo Malamed, który stracił dużą część rodziny w Wielkiej Synagodze spalonej przez Niemców w 1941 r., mimo że w momencie wybuchu powstania nie było go już w Białymstoku, podczas czwartkowych uroczystości przypominał słowa odezwy, która została wydana przez dowództwo Białostockiej Organizacji Żydowskiej Samoobrony niedługo przed jego wybuchem:
- Nie bądźcie jak owce prowadzone na rzeź. Walczcie o swoje życie do ostatniego tchnienia. Pamiętajcie przykład i tradycje tak wielu pokoleń żydowskich bojowników, nauczycieli, myślicieli, budowniczych, pionierów i twórców. Wyjdźcie na ulice i walczcie - cytował odezwę Leo Melamed i dodawał: - W normalnych czasach szedłbym wówczas do 4 klasy szkoły podstawowej, uczyłbym się tabliczki mnożenia i historii Polski. Wszyscy moi koledzy szkolni nie żyją. Zamiast arytmetyki Hitler zmienił Polskę w fabrykę śmierci, zamiast geografii wsadzano nas do wagonów bydlęcych, zamiast nauki pisania goniono nas do komór gazowych i skazywano na śmierć głodową, przymusową pracę ponad siły, choroby zakaźne lub medyczne eksperymenty.
Michael Schudrich, a także wojskowi kapelani wyznania katolickiego, prawosławnego i protestanckiego odmówili modlitwy za ofiary Holocaustu. Odczytano także apel pamięci, a asysta wojskowa, w ramach hołdu, wystrzeliła salwę honorową. Pod pomnikiem Obrońców Getta delegacje złożyły kwiaty.
Miejsce na pamięć, nie na podziały
Podczas uroczystości prezydent Białegostoku - Tadeusz Truskolaski wspominał bohaterów powstania, ale odnosił się również do czasów współczesnych.
- 75 lat minęło od chwili, gdy w białostockim getcie wybuchło powstanie ludzi skazanych na zagładę. Powstanie tych, którzy nie godzili się na swój los. Tych, którzy postanowili stawić czoła złu, żeby zginąć jak bohaterowie z podniesionym czołem, patrząc w oczy śmierci. Spotykamy się dzisiaj, żeby oddać hołd ich bohaterstwu i przypomnieć o wartościach, które przyświecały im, gdy szli do nierównego boju – mówił prezydent Tadeusz Truskolaski. - Spotykamy się, by jeszcze raz dobitnie stwierdzić, że nie ma dziś miejsca w naszym mieście na żadne idee czy ideologie, które odwołują się do dzielenia ludzi na lepszych i gorszych według arbitralnych podziałów – podkreślał.
Obchody rocznicowe zaplanowane są w mieście na cały tydzień. Jeszcze w czwartek wieczorem w Centrum im. Zamenhofa odbędzie się spotkanie i promocja odnalezionego kilka miesięcy temu, a niedawno wydanego, Pamiętnika Dawida Szpiry. Jego autor był młodym białostockim Żydem, który mieszkał w getcie i prawdopodobnie w nim zginął.
Szczegółowy plan obchodów