Kultura i Rozrywka

Wróć

Wprowadzę się do ciebie, ale ślubu nie obiecuję. Spotkanie na Ławeczce

2015-02-25 00:00:00
Ona i on. Ich lęki i niespełnione marzenia. I to spotkanie, które odsłoni ich prawdziwą twarz. W Teatrze Dramatycznym nowy spektakl - słynna Ławeczka Aleksandra Gelmana.
Bartek Warzecha
Aktorzy Agnieszka Możejko-Szekowska i Bernard Bania sięgnęli po dobrze znany tekst rosyjskiego dramaturga - Ławeczka. Z jakim efektem?

Intrygująco i oszczędnie

Początek jest intrygujący. Aktorzy stoją na tle czarnej ściany, palą papierosy. Ona w czerwonych szpilkach, on w marynarce. Rozbrzmiewa nieoczywista muzyka (w spektaklu wykorzystano utwory islandzkiej formacji mùm i niemieckiego tria Moderat). Pojawiają się napisy przekonujące widzów, że akcja dzieje się w parku. Aktorzy siadają jednak na ustawionych na scenie paletach - jak na ławeczce. To celny realizacyjny zabieg. Reżyser Mateusz Przyłęcki tchnął współczesnego ducha w spektakl na podstawie tekstu z 1975 roku. Jednocześnie zależało mu na pozbyciu się rodzajowości wprowadzonej przez autora, uczynienie wydarzeń bardziej uniwersalnymi, umieszczenie ich niejako ponad czasem. Oszczędna scenografia powoduje, że cała uwaga widzów skierowana jest na aktorów. Stają oni więc przed nie lada wyzwaniem. Przekonująco interpretują tekst, który jest - mimo wszystko - najmocniejszą stroną spektaklu.

Życie jest pełne zwrotów akcji

Ławeczka to historia kobiety i mężczyzny, którzy spotkali się w parku. Mężczyzna zaczepia kobietę, wypytuje, czy mieszka sama. Ta szybko mu przypomina, że poznali się przed rokiem i skonsumowali znajomość w jej mieszkaniu. On utrzymuje, że pracuje na budowie, cały czas w delegacji. Z żoną się rozstał. Ona zaczyna wierzyć we wspólną przyszłość, ale z marynarki zarzuconej na ramiona wyciąga jego paszport. Dowiaduje się, że mężczyzna pracuje w zajezdni autobusowej, ma żonę, dwójkę dzieci. Po co to wymyśliłeś? - pyta ona. Mam taką fantazję - odpowiada on. Ona też mija się z prawdą na temat syna. Jesteśmy kwita. Ja oszukałem ciebie, ty oszukałaś mnie - mówi on. Mimo wszystko mają razem zamieszkać. Jest jeszcze jedno: ona wcześniej chce się rozmówić z jego żoną. Dodzwoniła się jednak do dyrektora zajezdni i dowiedziała się, że mężczyzna jest tam zwykłym kierowcą - a nie kierownikiem zaopatrzenia - jak wcześniej podawał. Hiena parkowa wykorzystała biedną dziewczynę... Jaki będzie finał tego spotkania? Bohaterowie potrafią zaskoczyć nawet samych siebie.

Ciągle grają, udają, boją się pokazać prawdziwą twarz. Gdy wydaje nam się, że już ich poznaliśmy, następuje kolejny zwrot. Bo życie jest taką grą pełną nieoczekiwanych zwrotów akcji.

Czy taki związek ma szansę na powodzenie?

Białostocki spektakl to udane studium związku - pełne emocji, wiarygodne, trzymające w napięciu. Mała scena Teatru Dramatycznego służy tego rodzaju przedstawieniom. Ostatnio z powodzeniem wystawiony tu został Spragniony, teraz mamy Ławeczkę. To kolejny trafny repertuarowy wybór. Nie zabrakło też pomysłu na realizację. Jest oszczędnie, ale przekonująco. W zgodzie z oryginałem, a jednak w pewien sposób współcześnie (palety, muzyka). Z niełatwym zadaniem radzą sobie też aktorzy. Gdy się kłócą, można uwierzyć, że robią to naprawdę. Agnieszka Możejko-Szekowska na początku gra kobietę, którą łatwo poderwać. Szybko jednak pokazuje charakter. Z kolei Bernard Bania wciela się w mężczyznę, który na każdym kroku kłamie. Zdrada nie robi na nim większego wrażenia. Czy taki związek ma szanse na powodzenie?

Najbliższe spektakle 7 i 8 marca o godz. 20. Portal BiałystokOnline patronuje spektaklowi.
Anna Dycha
anna.d@bialystokonline.pl