Weź czytaj, bo mamy pierwszeństwo, czyli o potędze haseł reklamowych
Nośne, chwytliwe hasło, które wzbudzi zainteresowanie odbiorcy – bez niego coraz trudniej wejść dziś na rynek, a czasem też na nim pozostać. Ma być krótko, acz treściwie. Takie hasło ma przyciągnąć uwagę i zostać zapamiętane.
pixabay.com
Wielka gra
Biznes to nie tylko produkt czy usługa w dosłownym tego słowa znaczeniu. Dziś liczy się również wizerunek. Przedsiębiorcy coraz częściej zdają sobie sprawę z labilności sytuacji rynkowej, a co się z tym wiąże – choćby ze zmienności trendów w biznesowej grze, w której jeśli nawet dziś dyktuje się warunki, to już następnego dnia można wypaść z pozycji lidera.
Niełatwe zadanie czeka zwykle również tych, którzy rozpoczynają działalność – przed nimi wiele wyzwań związanych z autoprezentacją na rynku i zdobywaniem zainteresowania.
Przez najróżniejsze branże i sektory – od RTV AGD, przez sprzedaż kosmetyków, po kulturę i rozrywkę - bez dobrego hasła reklamowego ani rusz.
Świeżość i odwaga
- Dobre hasło reklamowe ma przede wszystkim zapadać w pamięć. Tak jak w przypadku Media Expert. Wszyscy je kojarzymy. I jeśli chcemy kupić telewizor, to wiadomo, że będziemy kierować się znanym z reklamy zapewnieniem o niskich cenach – zauważa Joanna Matwiejuk, właścicielka biura projektowego Farat Studio w Białymstoku.
Dziś liczy się również atrakcyjność i wzbudzenie zainteresowania:
- Hasło powinno być skuteczne, czyli przyciągnąć uwagę i zwiększyć sprzedaż oferowanych usług. Najlepiej, żeby zaskakiwało – przyznaje jeden z białostockich przedsiębiorców związanych z branżą IT.
- Dobre hasło reklamowe to takie, które się ze mną droczy, bawi i zaskakuje podwójnym, a najlepiej poczwórnym dnem; coś, co pachnie świeżością i odwagą – mówi znany białostocki konferansjer i prezenter telewizyjny Krzysztof Szubzda. - Kiedyś, będąc w Stanach, widziałem dom pogrzebowy z hasłem: Resurrection guaranteed. Świetnie to współgra z amerykańską ideą Think big!. Nienawidzę natomiast łopatologii. Choć czasem slogan bywa tak pokracznie łopatologiczny, że aż zaczyna intrygować. Pewna firma krzyczała z reklamy: Nie dla osób nie będących kobietami. Nie powiem, przyciągnęło to moją uwagę. Ale potraktowałem to jako copywriterskie kuriozum.
By sprostać współczesnym rynkowym wyzwaniom, agencje reklamowe, konsultanci kreatywni, doradcy wizerunkowi (w zależności od branży i strategii firm) dwoją się i troją, próbując nadążać za trendami. Niektórzy z nich swoimi pomysłami udowadniają, że w nieprzebranej grze na słowa i skojarzenia sypią doskonałymi wręcz pomysłami.
W prostych słowach...
Tygodnik Powszechny przed bez mała dwoma laty, zmieniając szatę graficzną i format, nie zapomniał o haśle reklamowym. I tak, krótkie i proste Weź, Czytaj zachęcało stałych czytelników do pozostania przy cotygodniowej lekturze i jednocześnie wzbudzało zainteresowanie tych, którzy mieli dopiero poznać gazetę.
Sieć drogerii Rossmann w klarowny sposób pokazuje swoim klientom, że przy kasie mają pierwszeństwo... o ile są mamami. Mamy pierwszeństwo - dwa słowa, które podane w odmiennym niż zwykle kontekście (współgrając przy tym z odpowiednim motywem graficznym), nabierają zupełnie nowego znaczenia. Trudno, by nie zostały zapamiętanie.
Fanom muzyki elektronicznej nie bez powodu w ostatnich latach zapadło w pamięć białostockie Pozdro Techno. Językowy fenomen hasła został świetnie przyjęty i szczegółowo omówiony przez samego profesora Jana Miodka.
A co świadczy o sile i wyrazistości tego hasła? Ano choćby to, że niektórzy zagorzali fani rocka zdecydowanie bardziej zainteresowali się wydarzeniem z cyklu Up To Date.
Marta Drozdowska-Bednarz
marta.d@bialystokonline.pl