W żółto-czerwonych derbach górą Jaga. Przy Słonecznej doszło do niecodziennej sytuacji
Jagiellonia Białystok pokonała w niedzielę (2.10) Koronę Kielce 4:1. Tak naprawdę Żółto-Czerwoni mecz zaliczany do 11. kolejki PKO Ekstraklasy powinni zakończyć z czystym kontem, bo jedyny gol strzelony przez beniaminka został w geście fair play podarowany.
Grzegorz Chuczun
Żółto-czerwone derby, które mogły się podobać
Maciej Stolarczyk na domowy mecz z Koroną Kielce zdecydował się wystawić niemal taką samą jedenastkę, jaka wybiegła na boisko w Gdańsku, podczas rywalizacji z Lechią. Do jedynej zmiany doszło w pomocy, gdzie za nieobecnego Portugalczyka Nene pojawił się Martin Pospisil.
Mimo tego, że Korona była poważnie osłabiona i w Białymstoku musiała sobie radzić bez swego najlepszego strzelca, czyli Bartosza Śpiączki, a Jagiellonia nie mogła skorzystać ze swojego specjalisty od uderzeń z dystansu, to emocji w początkowej fazie meczu nie brakowało. Już w 3. minucie formę Zlatana Alomerovicia postanowił sprawdzić Sierpina, który szukał szczęścia, strzelając zza szesnastki, a następnie potężną bombę z 25 metrów posłał Pospisil. Z próbą Czecha stojący między słupkami gości Konrad Forenc sobie poradził, po czym wyjątkowymi umiejętnościami popisał się też golkiper Jagi. 31-latek świetnie wybronił płaskie uderzenie Łukowskiego oddane z obrębu pola karnego.
Gdy upłynął kwadrans zmagań okazję na gola miał Balić, a potem przed znakomitą szansą do otwarcia wyniku stanął Fedor Cernych. Niestety piłkę po uderzeniu Litwina z okolic 8. metra wybornie do boku sparował Forenc i rezultat meczu się nie zmienił. Warto wspomnieć, że szczęścia Dumie Podlasia zabrakło również kilkadziesiąt sekund później, gdy strzelający z dosyć ostrego kąta Marc Gual trafił w słupek. Jagiellonia z minuty na minutę się rozkręcała, czego dowodem jest akcja rozprowadzona przez Cernycha i Romanczuka. Kapitan Dumy Podlasia świetnie wypatrzył Jesusa Imaza, dzięki czemu Hiszpan znalazł się oko w oko z bramkarzem Korony. Snajper Żółto-Czerwonych chciał uderzyć futbolówkę technicznie, ale sztuka ta mu nie wyszła, w efekcie czego oglądaliśmy w wykonaniu Imaza zwykłe podanie do Forenca.
Świadkami ogromnego zamieszania byliśmy w minucie numer 31. Wtedy to na środku boiska przy linii bocznej upadł Marc Gual, który pokazywał, że został sfaulowany, a gracze beniaminka, widząc leżącego przeciwnika, wybili piłkę na aut. Zawodnicy Korony liczyli, że Duma Podlasia w geście fair play odda futbolówkę, a tymczasem Gual ruszył na bramkę gości, efektownie ograł kilku rywali i wystawił tzw. setkę Imazowi. Ten trafił wprost w Forenca, ale dobitka Prikryla była już skuteczniejsza i Jaga wyszła na prowadzenie. Po tym golu na murawie doszło do przepychanek, bo piłkarze Korony mieli pretensje o to, że Jagiellończycy nie wykazali się postawą fair play. Ostatecznie, po naradzie Tarasa Romanczuka z Maciejem Stolarczykiem, Żółto-Czerwoni postanowili jednak oddać gola przeciwnikom, dlatego od razu po wznowieniu rywalizacji od środka boiska Jakub Łukowski miał okazję zdobyć najłatwiejszą bramkę w swojej karierze. Zawodnik Korony, który nie był przez nikogo atakowany, przebiegł z futbolówką kilkadziesiąt metrów i doprowadził do remisu 1:1.
Po wyjściu z szatni grali już tylko gospodarze
Po zmianie stron do ataku od razu przystąpili Jagiellończycy. Na efekty takiej postawy białostoczan nie trzeba było długo czekać. Zaraz na początku drugiej połowy Petrow zagrał piłkę we własnym polu karnym ręką (interweniował VAR), dzięki czemu na korzyść Żółto-Czerwonych podyktowany został rzut karny. Do jedenastki podszedł Marc Gual, który uderzył po ziemi nie do obrony i Jaga - już tym razem legalnie - ponownie znalazła się na wyczekiwanym prowadzeniu.
Korona Kielce po utracie remisu wyraźnie się otworzyła, dzięki czemu Żółto-Czerwoni często korzystali z kontrataków. Jeden z nich w 58. minucie mógł dać kolejne trafienie, ale Gual z kilkunastu metrów posłał piłkę wysoko w trybuny. Na szczęście Duma Podlasia parła do przodu nadal i ofensywna gra znów została wynagrodzona. Po godzinie zmagań sędzia Frankowski ponownie wskazał bowiem na wapno, bo po główce Romanczuka piłkę ręką odbił Podgórski, a rzut karny na gola zamienił Fedor Cernych. Litwin niedługo później mógł ustrzelić dublet, jednak zza szesnastki 31-latek już tak skuteczny nie był. W odpowiedzi huknął Deaconu, lecz nic z tej próby nie wynikło, gdyż dobrą interwencję zaliczył Alomerović.
Co działo się w ostatniej fazie spotkania? Wyborną okazję zmarnował Marc Gual, setki po drugiej stronie boiska nie wykorzystał Ronaldo Deaconu, a ponadto futbolówkę minimalnie obok słupka posłał Jesus Imaz. Ostatecznie niedzielna potyczka zakończyła się wynikiem 4:1, gdyż w końcówce Imaz zdołał nareszcie zapakować piłkę do siatki. Hiszpan wykończył kontrę, podczas której świetną asystą popisał niezawodny Marc Gual.
Jagiellonia Białystok - Korona Kielce 4:1 (1:1)
Bramki: Tomas Prikryl 31, Marc Gual 52k, Fedor Cernych 62k, Jesus Imaz 85 - Jakub Łukowski 35
Jagiellonia Białystok: Zlatan Alomerović - Tomas Prikryl (79' Miłosz Matysik), Bogdan Tiru, Israel Puerto, Bojan Nastić, Jakub Lewicki (71' Bartłomiej Wdowik) - Jesus Imaz, Martin Pospisil, Taras Romanczuk (87' Oliwier Wojciechowski), Fedor Cernych (71' Mateusz Kowalski) - Marc Gual (87' Maciej Bortniczuk)
Korona Kielce: Konrad Forenc - Adrian Danek, Kyryło Petrow, Sasa Balić, Łukasz Sierpina (79' Janusz Nojszewski) - Jacek Podgórski (62' Jacek Kiełb), Miłosz Trojak (85' Oskar Sewerzyński), Ronaldo Deaconu, Dalibor Takac (63' Dawid Błanik), Jakub Łukowski - Jewgienij Szykawka (62' Adam Frączczak)
Rafał Żuk
rafal.zuk@bialystokonline.pl