Aktualności

Wróć

W więzieniu nie szczepią na choroby tropikalne, czyli pozwy i skargi zza krat

2013-03-11 00:00:00
Czas w zakładach karnych płynie wolniej. Z powodu braku zajęć białostoccy osadzeni często piszą skargi. Denerwują ich zarówno współwięźniowie, jak i małe metraże cel. Zdarzają się też skargi dotyczące wspólnego pobytu w pomieszczeniu z muchą latającą nie w tym kierunku, co chciałby skazany.
sxc.hu
Białostocka służba więzienna nie ma lekko. W ciągu roku wpływają do sądu liczne skargi od osadzonych. Wszystkie dotyczą warunków, jakie panują w danej placówce. - W 2012 r. ze wszystkich jednostek penitencjarnych okręgu białostockiego wpłynęło 1605 skarg - mówi kpt. Michał Zagłoba, rzecznik prasowy dyrektora Służby Więziennej w Białymstoku.

Skazani chcą większych cel

Osadzeni najczęściej narzekają na ścisk w celach. W 2012 do sądu wpłynęło 37 takich skarg. Tylko dwie z nich zostały uznane za zasadne. Osadzeni wnioskowali o 400 tys. zł i 120 tys. zł zadośćuczynienia. Sąd przyznał im odpowiednio 2 tys. zł i 3,2 tys. zł.
- Zmiana przepisów nakazująca dostosowanie warunków w więzieniach, zapewniających 3 m kw. powierzchni dla osadzonych, w pierwszym okresie nastręczała nam dużo problemów, co skazani starali się skwapliwie wykorzystywać - wyjaśnia kpt. Michał Zagłoba.

Inne skargi dotyczą opieki lekarskiej (7 spraw z roszczeniem 815 tys. zł), niezapewnienia bezpieczeństwa osobistego (1 sprawa z roszczeniem 20 tys. zł) i naruszenia dóbr osobistych (6 z roszczeniem 148 tys. zł).

Wyjście do sądu to dobra zabawa

Rzecznik podkreśla, że skazani wnosząc powództwo do sądu, mogą na tym tylko skorzystać. Wielu z nich traktuje to jako formę rozrywki i oderwanie się od codziennej nudy. Zawsze w takiej sytuacji można wyjść z celi i być traktowanym jak równoprawna strona postępowania przed sądem. Większość liczy też na pieniądze na start po wyjściu na wolność.

Osadzeni często sami prowokują pewne zdarzenia, aby w przyszłości móc ubiegać się o zadośćuczynienie. Przykładem może być zmiana deklaracji dotyczących palenia lub niepalenia tytoniu.
- Zdarzały się przypadki zmiany zdania co dwa dni - dodaje kpt. Zagłoba. Funkcjonariusze SW muszą rzetelnie odpowiadać na każde zażalenie. Niektóre są absurdalne:
- Skarżony był pobyt w celi mieszkalnej wraz z muchą latającą nie w tym kierunku, co chciał skazany, czy brak możliwości szczepień na choroby tropikalne - informuje kpt. Michał Zagłoba. Zdarzają się też pisma dotyczące muzyki emitowanej przez radiowęzeł, która nie pasuje do gustu skazanego i chrapanie współosadzonego w celi mieszkalnej.

Zdarza się, że giną listy

Każda skarga to masa pracy dla funkcjonariuszy służby więziennej. Trzeba skserować dokumentację, zebrać pisemne oświadczenia od wszystkich funkcjonariuszy. Dalej skargę musi zatwierdzić dyrektor jednostki podstawowej i przesłać ją do okręgowego inspektoratu SW. Za zasadne zostają uznane te, które dotyczą codziennego funkcjonowania jednostki. Przykładem może być zaginięcie korespondencji, co czasami się zdarza.

O popularności skarg świadczy liczba osób zaangażowanych w ich rozpatrywanie. W białostockim okręgu służby więziennej aż 13 funkcjonariuszy i pracowników cywilnych zajmuje się jedynie tą problematyką.
Łukasz Wiśniewski
24@bialystokonline.pl