Aktualności

Wróć

W szatni dla przedszkolaków ze ściany zwisał niezabezpieczony przedłużacz

2018-01-17 14:04:36
W szatni dla sześciolatków - w jednym z publicznych przedszkoli - ze ściany zwisał, owinięty jedynie taśmą, przedłużacz. To pamiątka po przeprowadzonym remoncie.
Zdjęcie czytelniczki
Zaledwie dwa dni temu wracaliśmy do sprawy chłopczyka porażonego prądem: Nie matka, a właściciel domu odpowie za śmierć dziecka porażonego prądem. Teraz natomiast okazuje się, że nie jest to odosobniony przypadek i dzieci są narażane na niebezpieczeństwo związane z elektryką (i nie tylko) znacznie częściej.

Tym razem zagrożenie stworzone zostało w Przedszkolu Publicznym w Mońkach. Tam, w jednym z budynków, w miejscu, gdzie funkcjonuje zerówka, a dokładnie - w szatni dla sześciolatków - na wysokości ok. 1,5 m wisiał niezabezpieczony przedłużacz. To pozostałość po remoncie, który - jak się dowiedzieliśmy - prowadzony był półtora roku temu.

O wszystkim powiadomiła nas zaniepokojona matka, której dziecko uczęszcza do wspomnianej placówki:

- Byłam tak zbulwersowana, że już miałam do dyrekcji się udać, ale stwierdziłam, że w dzisiejszych czasach media będą bardziej skuteczne. Drżę ze strachu o życie swojego dziecka - mówiła.

Poproszeni o interwencję, skontaktowaliśmy się z dyrektorką placówki Joanną Klepadło, która – w pierwszej chwili - była zaskoczona i stwierdziła, że m.in. nie ma wiedzy na ten temat. Później natomiast przyznała, że rzeczywiście ze ściany wychodzi przedłużacz zostawiony w tym miejscu przez robotników.

- Jest to pomieszczenie przejęte, w którym prowadzony był remont. Konserwator to sprawdza i w razie potrzeby zostanie to usunięte. Sytuacja jest już opanowana - zapewnia dyrektor Klepadło.
Dorota Mariańska
dorota.marianska@bialystokonline.pl