W Poznaniu bez niespodzianki. Jaga wytrzymała tylko 45 minut
Jagiellonia nie potrafiła popsuć Kolejorzowi atmosfery wielkiego, piłkarskiego święta. Żółto-Czerwoni przegrali w Poznaniu z celebrującym swoje 100-lecie Lechem 0:3.
Grzegorz Chuczun
Katastrofa? Początek tego nie zapowiadał
To nie mogło się udać. Jagiellonia pojechała do Poznania bez Michała Pazdana oraz Pawła Olszewskiego, którzy są chorzy na COVID-19, a także takich piłkarzy, jak: Michał Żyro, Michał Nalepa, Bartosz Bida i Narek Grigorjan. Ponadto od dłuższego czasu kontuzjowani są Jesus Imaz, Ivan Runje oraz Israel Puerto, co poskutkowało tym, że w sobotni (19.03) wieczór Lech posiadał silniejszą ławkę rezerwowych niż Duma Podlasia wyjściową jedenastkę. Nic więc zatem dziwnego, że Żółto-Czerwoni nie mieli przy Bułgarskiej zbyt wiele do powiedzenia i przegrali wyjazdowy mecz aż 0:3. Trzeba jednak zaznaczyć, że wyrok został odłożony w czasie, bo Kolejorz za strzelanie zabrał się dopiero po przerwie. Ale po kolei.
Gospodarze swój styl gry narzucili praktycznie natychmiast. Podopieczni Piotra Nowaka przez wiele minut mieli ogromne problemy, by opuścić własną połowę, aczkolwiek trzeba zaznaczyć, że długo z przewagi Lecha nic konkretnego nie wynikało. Pierwszy groźniejszy strzał zawodnicy trenowani przez Macieja Skorżę oddali dopiero tuż przed upłynięciem kwadransa zmagań. Wtedy to na uderzenie zza szesnastki, z którym poradził sobie Alomerović, zdecydował się Karlstrom. Niedługo później niecelnie główkował Ramirez, po czym w końcu strzał zaprezentowała Jagiellonia. Okazja pojawiła się dlatego, że błąd w defensywie popełnili obrońcy Kolejorza, ale próba debiutującego w białostockim zespole Diego nie była najwyższych lotów. Brazylijczyk trafił wprost w stojącego między słupkami Bednarka.
Ogólnie rzecz biorąc, poznańscy kibice, którzy w liczbie ok. 40 tys. osób pojawili się na stadionie, by świętować 100-lecie swojego klubu, mogli być zawiedzeni. Lech wyglądał wprawdzie lepiej od gości, lecz w pierwszej połowie golem dla gospodarzy w zasadzie nie pachniało. Ataki Kolejorza były przewidywalne, ostrożne, wręcz można powiedzieć, że nijakie. Jaga broniła się bardzo umiejętnie, a sporadycznie potrafiła też wybrać się pod pole karne rywala. W 34. minucie, po płaskim wstrzeleniu futbolówki przez Mystkowskiego, w niezłej sytuacji znalazł się Diego, ale Brazylijczyk z pierwszej piłki huknął wysoko w trybuny, a i później większe zagrożenie znów stworzyła Duma Podlasia. Z ostrego kąta, po krótkim słupku, uderzył Bojan Nastić, jednak na posterunku był Bednarek, który sparował piłkę na rzut rożny.
Gospodarze wrzucili wyższy bieg i było po zabawie
Żółto-Czerwoni przed przerwą charakteryzowali się w obronie spokojem i pewnością siebie, ale już chwilę po zmianie stron defensywa Jagi kompletnie się posypała. W 47. minucie Karlstrom zagrał futbolówkę głową do Ishaka, a Szwed z bliska, uderzając z woleja, zapewnił swej drużynie prowadzenie 1:0.
Jagiellończycy nie zdążyli otrząsnąć się po stracie gola numer 1, a Kolejorz zdobył już trafienie numer 2. Kamiński posłał podanie na środek pola karnego, a tam do piłki dopadł Amaral i w tym momencie - od 53. minuty - było już w zasadzie po meczu.
Białostoczanie nie mieli czego bronić, więc wydawało się, że zawodnicy Dumy Podlasia odważniej ruszą do przodu, ale to gospodarze ciągle przeważali i to oni szukali kolejnej bramki. Najpierw w dwóch znakomitych sytuacjach Podlasianie zdołali jeszcze wyblokować uderzenia poznaniaków, lecz w 72. minucie golkiper Jagi musiał skapitulować po raz trzeci, bo Lech fantastycznie rozklepał formację obronną białostoczan, w efekcie czego futbolówkę do pustaka zapakował Kownacki.
Warto zaznaczyć, że gospodarze po tym trafieniu wcale nie zwolnili. Lech obił białostocką poprzeczkę, a za chwilę minimalnie z dystansu pomylił się Ishak. Ponadto w samej końcówce fenomenalnie uderzenie głową Milicia obronił jeszcze Alomerović, dlatego ostatecznie gospodarze wygrali w sobotni wieczór tylko 3:0.
Wspomnijmy, że Jagiellonia na potyczkę z Kolejorzem wyszła w czarnych strojach retro. Ubiór ten niezwykle pasował do obecnej sytuacji drużyny, bo przyszłość klubu nie rysuje się w zbyt radosnych barwach. Białostoczanie po porażce z Lechem 0:3 spadli bowiem na 14. miejsce w tabeli, a przecież w tym sezonie z ligą żegnają się zespoły z pozycji numer 18, 17 i 16. Strefa spadkowa jest już zatem naprawdę blisko.
Lech Poznań - Jagiellonia Białystok 3:0 (0:0)
Bramki: Mikael Ishak 47, Joao Amaral 53, Dawid Kownacki 72
Lech Poznań: Filip Bednarek - Joel Pereira (70' Tomasz Kędziora), Bartosz Salamon, Antonio Milić, Pedro Rebocho - Adriel Ba Loua (70' Dawid Kownacki), Nika Kwekweskiri, Jesper Karlstrom (76' Pedro Tiba), Dani Ramirez (46' Joao Amaral), Jakub Kamiński (76' Filip Marchwiński) - Mikael Ishak
Jagiellonia Białystok: Zlatan Alomerović - Tomas Prikryl (83' Filip Piszczek), Bogdan Tiru, Miłosz Matysik, Bojan Nastić - Martin Pospisil (75' Kacper Tabiś), Karol Struski (64' Bartłomiej Wdowik), Oliwier Wojciechowski (75' Jakub Orpik), Taras Romanczuk, Diego Carioca - Przemysław Mystkowski (64' Fedor Cernych)
Rafał Żuk
rafal.zuk@bialystokonline.pl