W pożarze zginęły dwie dziewczynki. Ich babcia odwołuje się od wyroku
4- i 7-latka zginęły w pożarze drewnianego domu. O nieumyślne spowodowanie śmierci oskarżona została ich babcia - Ludmiła O. Sąd pierwszej instancji orzekł dla niej karę w postaci 3 tys. zł grzywny. Z taką decyzją nie zgadza się obrońca oskarżonej.
Dorota Mariańska
Ofiarami były małe dziewczynki
Przypomnijmy, że do tragedii doszło 23 listopada ubiegłego roku przed godz. 18.00 w miejscowości Chytra koło Hajnówki. Wówczas w drewnianym domu, w którym wybuchł pożar, znajdowało się starsze małżeństwo mające pod opieką dwie wnuczki: 4- i 7-latkę. Matka dziewczynek była w pracy, ojciec za granicą.
W trakcie śledztwa, które prowadziła prokuratura w Hajnówce, ustalono, że
Ludmiła O. - babcia dziewczynek - paląc drewno w piecu, nie zabezpieczyła drzwiczek, a w pobliżu paleniska leżały papiery. Nieumyślnie doprowadziła do tego, że drewno wypadło z pieca i ogień zajął te papiery. Następnie w trakcie pożaru opuściła dom o własnych siłach, a jej mąż wrócił do budynku, aby ratować wnuczki. Niestety bezskutecznie. Sam doznał w tym czasie rozległych poparzeń ciała.
Opinia biegłego z zakresu pożarnictwa potwierdziła, że źródłem pożaru był ogień z pieca. Natomiast sekcja zwłok wykazała, że dziewczynki zatruły się czadem.
27 września tego roku Sąd Rejonowy w Bielsku Podlaskim orzekł wobec oskarżonej 3 tys. zł grzywny i było to nadzwyczajne złagodzenia kary.
Kara grzywny to za dużo
Teraz apelację w sprawie złożył obrońca Ludmiły O. Chce on uniewinnienia kobiety, ewentualnie uchylenia wyroku i powrotu sprawy do ponownego rozpoznania przez Sąd Rejonowy w Hajnówce.
- Brak zabezpieczenia drzwi nie miał związku z pożarem, papierów nie było w pobliżu paleniska, a jeżeli się tam pojawiły, to w wyniku przeciągu, który powstał w pożarze. Również drzwiczki mogły otworzyć się w czasie pożaru. Ponadto belki konstrukcyjne znajdujące się na wysokości ok. 1 m w okolicy pieca były praktycznie niespalone. Trzeba wyjaśnić okoliczności zdarzenia - mówił podczas rozprawy apelacyjnej obrońca.
Stanowiska obrony nie podziela prokuratura, która chce oddalenia apelacji.
- Opinia biegłego z zakresu pożarnictwa jest pełna. Żądanie przeprowadzenia eksperymentu procesowego (miałoby to służyć sprawdzeniu, jak spala się drewno takie, jakie zostało użyte do palenia w piecu w dniu tragedii - przy. red.) jest niemożliwe, ponieważ do palenia używano odpadów po remoncie. W mojej ocenie wyrok jest prawidłowy i dlatego wnoszę o jego utrzymanie - mówiła przed sądem prokurator.
Z uwagi na zawiłość Sąd Okręgowy w Białymstoku odroczył sprawę do 29 grudnia.
Dorota Mariańska
dorota.marianska@bialystokonline.pl