W dawnym białostockim domu dziecka zamieszkały dzieci z Ukrainy
W piątek (4.03) nad ranem do Białegostoku przyjechało 22 dzieci razem z opiekunkami, którzy uciekli przed wojną w Ukrainie. Miasto udostępniło im budynek po dawnym Domu Dziecka nr 2.
Malwina Witkowska
Uruchomiono nieczynny budynek
W przeciągu kilku dni Miasto Białystok postanowiło uruchomić nieczynny już budynek po byłym Domu Dziecka nr 2 im. dr Ireny Białówny przy ul. 11 Listopada.
- Błyskawicznie została podjęta decyzja o tym, żeby wznowić działalność tego obiektu. Jak wiadomo, budynek ten został zamknięty, a dzieci zostały przeniesione na ul. Ciepłą. W ciągu kilku dni udało się uruchomić go pod względem technicznym, czyli uruchomiono ogrzewanie, wodę, wszystkie instalacje. Przygotowano łazienki, pokoje i całe wyposażenie - informuje zastępca prezydenta miasta Zbigniew Nikitorowicz.
Grupa 22 dzieci wraz z 6 opiekunkami przyjechała w piątek o godz. 2.00 w nocy. Początkowo nikt nie wiedział, jaka będzie to liczba ostatecznie.
- Dzieci są w wieku od 3 do 18 lat i przyjechały z Krematorska i miasta Dnipro. To jest pierwsza taka duża grupa uchodźców-dzieci z ukraińskich domów dziecka. Cała ta grupa została umieszczona i zamieszkała w przygotowanych pomieszczeniach przez pracowników Centrum Obsługi Placówek Opiekuńczo-Wychowawczych - mówi Przemysław Tuchliński, zastępca prezydenta Białegostoku.
W gronie najstarszych jest dwóch chłopaków - jeden ma 17, drugi 18 lat.
- Są oni spokojni i cisi, ale zupełnie inaczej odbierają wojnę niż 3-latki. Są bardziej straumatyzowani niż młodsze dzieci. Odebrano im kawałek młodzieńczości i to jest straszna rzecz - tłumaczy dyrektor Centrum Obsługi Placówek Opiekuńczo-Wychowawczych w Białymstoku Marek Iwanowicz.
Obecnie obiekt może przyjąć ok. 50 osób.
Co jest potrzebne?
Zbigniew Nikitorowicz odwiedził rano dzieci.
- Mogę powiedzieć, że są one w dobrym stanie fizycznym i psychicznym. Zwłaszcza te małe dzieci szybko się oswoiły i szybko na ich twarzach pojawił się uśmiech - podkreśla wiceprezydent.
Dzieciom zostały przygotowane łóżeczka, ubranka, jedzenie oraz zabawki. W budynku jest oczywiście aneks kuchenny z nowymi lodówkami i zmywarką, nowe pralki i suszarki.
- Aktualnie najpotrzebniejsze rzeczy to sprzęt elektroniczny tj. komputery, laptopy, telefony czy tablety - naznacza Nikitorowicz.
Niedługo w budynku zostanie uruchomiony internet, który jest szczególnie potrzebny nastolatkom.
Jak opowiada dyrektor Centrum Obsługi Placówek Opiekuńczo-Wychowawczych, dzieci przyjechały tylko z plecaczkami. Nie miały nic.
- Dzieci miały ze sobą tylko małe mydełka, ale dzisiaj dostały już sporo kosmetyków. Dostaliśmy dużo kołderek, pościeli i to dzięki wolontariuszom i naszym pracownikom, którzy zgodzili się przyjść, posprzątać i przygotować placówkę. Najważniejsze, że dzieciom się podoba - oznajmia Marek Iwanowicz.
Odzież używana nie wchodzi w grę!
Dyrektor podkreśla, żeby nie przyjeżdżać do ośrodka spontanicznie i bez żadnego porozumienia, ponieważ dzieci potrzebują spokoju i odpoczynku.
- Ja bym prosił wszystkich, abyśmy nie robili niczego ad hoc, dlatego, że będziemy się orientować, jakie są potrzeby tych naszych dzieci i będziemy to sygnalizować. Chcemy, żeby to było celowane, a nie tak, że naniesiemy pieluch, które mogą się okazać nieprzydatne. Jeżeli ktokolwiek ma cokolwiek do zaoferowania to prosimy o kontakt z centrum, wtedy będziemy widzieli, czym państwo dysponujecie, a my będziemy wiedzieli, czego potrzebujemy - wyjaśnia dyrektor Centrum Obsługi Placówek Opiekuńczo-Wychowawczych.
- Jeżeli odzież będzie potrzebna będziemy się zwracali do mieszkańców o nową odzież. Nie o odzież używaną. Będziemy informowali o tym, w jakich rozmiarach i dla kogo jest ona potrzebna konkretnie - tłumaczy Tuchliński.
To, że dzieci są uchodźcami i z domów dziecka, nie oznacza, że mają chodzić w ciuchach wygrzebanych z kartonów w piwnicy po naszych dzieciach.
Zbigniew Nikitorowicz dodał, że uruchomiono już wszystkie procedury związane z legalizacją pobytu, ze znalezieniem i posłaniem do szkół. Zostaną również wyznaczeni kuratorzy sądowi, którzy zajmą się prawem pobytu. Przygotowana została także pomoc tłumaczy oraz psychologów, czy pedagogów. Firma cateringowa pomaga w świadczeniu usług gastronomicznych. W kwestiach prawnych miastu pomagają prawnicy z m.in. Okręgowej Rady Adwokackiej w Białymstoku.
Do tej pory już 11 dzieci i młodzieży z rodzin uchodźców z Ukrainy trafiło do przedszkoli i szkół w Białymstoku.
Malwina Witkowska
malwina.witkowska@bialystokonline.pl