W Brazylii, Gabonie czy na Tajwanie. Białostocka firma się rozwija nawet w czasie pademii
Promotech zyskuje uznanie nie tylko w kraju, ale w odległych zakątkach świata. Teraz realizuje swoje projekty m.in. w Brazylii, Gabonie czy na Tajwanie.
Promotech
Pandemia to trudny okres na dla wielu firm. Okazuje się jednak, że niektóre z powodzeniem radzą sobie i zyskują nowe zlecenia nawet w najdalszych zakątkach świata. Zapotrzebowanie na ciężkie automaty spawalnicze Promotechu wzrasta na tyle, że pracownicy firmy jeżdżą do egzotycznych krajów, by je montować i serwisować.
Niedawno trzyosobowa ekipa wyjechała do Brazylii, by zamontować pięcioosobowy automat do wycinania otworów i spawania. Białostoccy pracownicy przebywają w miejscowości Jacobina w Brazylii. Przyszło się im wykonywać swoje obowiązki w o tyle trudnym momencie, że na miejscu zastał ich strajk załogi obsługiwanej firmy. Ludzie obawiali się, że nowa maszyna mogłaby przyczynić się do odebrania im miejsc pracy. Dlatego pracownicy Promotechu musieli każdego dnia przyjeżdżać do zakładu innym autem, a ich hotelu pilnowała ochrona. Także na miejscu próbowano im utrudniać wykonywane obowiązki wyłączając prąd czy sprężone powietrze.
- Ponieważ pracowaliśmy 12-13 godzin dziennie, to niestety nie mieliśmy czasu dla siebie – wspomina szef projektu Michał Nalewajek. - Dopiero ostatniego dnia udało się zaznaczyć naszą obecność w Jacobinie nieplanowaną wycieczką na jedno piwo.
Prace prowadzono też w Gabonie
W kwietniu w celach serwisowych dwie osoby wyjechały do Gabonu. Tu sprawdzano wypalarkę do profilowego cięcia rur, która wcześniej była w tamtejszej firma zainstalowana zdalnie.
- Z powodu obostrzeń nie mogliśmy wyjechać na montaż i klient samodzielnie instalował maszynę, ze zdalną pomocą pionu rozwoju – opowiada Błażej Kuć, z działu serwisu. - Jako, że firma z Gabonu nigdy wcześniej nie miał do czynienia z PPCM 650, trafnie założono, że będą potrzebne poprawki. Do pomocy w montażu przydzielono nam dwóch ludzi, którzy nieźle mówili po angielsku, ale chyba mieli problemy z liczeniem, bo nie byli w stanie zamienić metrów na milimetry – dodaje.
Nie obyło się też bez kilku stresujących sytuacji.
- Mieliśmy kilka dziwnych sytuacji - raz zatrzymało nas wojsko i policja, której nie spodobały się nasze maseczki. Później musieliśmy udowodnić, że Polska leży na terenie unii europejskiej, bo paszport im nie wystarczył – dodaje Michał Bogatek, pracownik działu produkcji.
Kolejna wycinarka trafiła do stoczni na Tajwanie
Firma Promotech dostarczyła na Tajwan kolejną wycinarkę. W miejscowości Kaohsiung na Tajwanie maszynę montowała dwuosobowa ekipa firmy, która oprócz długiej podróży musiała przebywać potem na dwutygodniowej kwarantannie. Największym problemem był jednak problem komunikacyjny.
Dlatego świetnie sprawdzał się język migowy i pismo obrazkowe; praktycznie cały montaż przedstawialiśmy im na rysunkach – opowiadają pracownicy Promotechu. - Z ciekawostek - codziennie o godz. 8.00 rano pracownicy biurowi mieli gimnastykę poranną, w rytm tempa odliczanego z głośników.
Trwają prace nad ustaleniem kolejnego terminu wizyty na Tajwanie celem wdrożenia technologii MCM pod kątem seryjnej produkcji wież wiatrowych.
- Oczekujemy na kolejne zamówienia z Tajwanu, gdzie po ofertę MCM i słupowysięgnika zgłosił się jeden z rynkowych potentatów - CS WIND Corp., posiadacz ośmiu zakładów produkcji wież wiatrowych na świecie – dodaje Michał Nalewajek, kierownik działu sprzedaży CAS.
Justyna Fiedoruk
justyna.f@bialystokonline.pl