W Białymstoku stanęła tężnia. Można zażywać inhalacji
Ogromna konstrukcja z drewna i setki umieszczonych na kilku poziomach przedmiotów. W starej elektrowni stanęła niezwykła instalacja - Tężnia Roberta Kuśmirowskiego.
Anna Dycha
Tężnia nawiązuje do tężni solankowych, instalowanych w uzdrowiskach w celu nasycania powietrza mikroelementami, a tym samym - wspomagania leczenia m.in. górnych dróg oddechowych. W elektrowni możemy też zażywać inhalacji, ale inhalacji... sztuką.
Instalacja była już pokazywana w Polsce (Lublin, Kielce), ale w Białymstoku po raz pierwszy została wyeksponowana we wnętrzu. Monika Szewczyk, dyrektor Arsenału i kurator wystawy podkreśla, że elektrownia - choć wszystkim się podoba - to trudna i surowa przestrzeń, która stwarza szereg problemów. Jednak praca Kuśmirowskiego idealnie wpisała się w elektrownię.
Efekt 12 lat zbieractwa
- Sam pomysł był bardzo prosty - opowiada o realizacji Tężni Robert Kuśmirowski. - Przez 12 lat zbierałem przedmioty, których z powodzeniem używałem do różnych wystaw. Czasem grały pierwsze skrzypce, czasem były tłem.
Wspomina, że na początku swojej artystycznej drogi wykonywał prace ręcznie, potem rysował różne obiekty, następnie tworzył je z lekkich materiałów, np. wagon ze styropianu. Potem przyszedł czas na duże instalacje - taką jest właśnie Tężnia - jedna z największych gabarytowo realizacji artysty.
- Ta praca jest totalnie dedykowana do przestrzeni. Chodzi o to, by w galerii można ją było prezentować np. przez trzy miesiące, a nie przez miesiąc. Taka współpraca udała się z Arsenałem - mówi Kuśmirowski.
Każdy przedmiot ma swoje M1
Dlaczego Tężnia powstała?
- Miałem dość magazynów. Wchodziłem do nich i bałem się, że wszystko spadnie mi na głowę. Gdy otwierałem drzwi, myślałem jednak: Warto było zbierać te przedmioty. Dobrze, że ich nie wyrzuciłem. Postanowiłem stworzyć takie trochę lapidarium czy bibliotekę, gdzie każdy obiekt ma swoje miejsce. Przysłowiowe M1. Uznałem, że tężnia solankowa będzie do tego idealna.
Powstała więc monumentalna instalacja (6 m wysokości, 20 m długości i 12 m szerokości) zbudowana z drewna iglastego, systemu różnych łączeń, drewnianych podpór oraz setek przedmiotów i urządzeń powystawowych. Rzeczy w pewien sposób pogrupowały się, znalazły się w modułach.
Rupieciarnia? Niekoniecznie
Gitary, radia, komputer Atari, fotel ginekologiczny, klawisze, telefon, waga, pisuary, rower, wózek inwalidzki, stare walizki, plątanina kabli, głośniki, wagi, reflektory, drewniane drzwi od starej łodzi, tabliczki, nici, suwaki, tkaniny, książki, segregatory, maszyna do pisania, papiery, pieczątki - to tylko wybrane przedmioty, które artysta umieścił w Tężni.
Rupieciarnia? Niekoniecznie. Każdy sprzęt ma tu swoje miejsce, zgodnie z projektem Kuśmirowskiego. Ma też moc przywracania wspomnień, odkurzenia ich – przedmioty wyciągnięte z lamusa wywołują różne skojarzenia. Tak jak do tężni solankowej warto wracać, by poprawić kondycję, tak w Tężni warto odkrywać kolejne sprzęty zaprezentowane w nowym kontekście. Z kolei na antresoli jest prezentowana wystawa Kwadratura koła Atilli Csörgő (więcej wkrótce).
Tężnię można oglądać do wtorku do niedzieli, w czwartki wstęp wolny. Wystawa jest czynna do 16 maja. W planach jest prezentacja instalacji na placu przed krakowskim MOCAK-iem, jedzie ona też do Tbilisi oraz Lwowa (stanie przez Operą Narodową).
Portal BiałystokOnline patronuje wystawie.
Anna Dycha
anna.d@bialystokonline.pl