Aktualności

Wróć

W Białymstoku obszar biedy jest ogromny. Na co dzień nie widzimy jej skali

2017-01-29 08:19:16
Osoby bezdomne i potrzebujące pomocy są wszędzie wokół nas. Oprócz tych, po których od razu widać, że są w trudnej sytuacji, jest jeszcze cała masa innych. Jak mówi ksiądz Grzegorz Boraczewski, obszar biedy w Białymstoku jest ogromny.
pixabay.com
Nie można od razu oceniać

Na ulicach naszego miasta codziennie mijamy osoby bezdomne, potrzebujące pomocy. Zwykle przechodzimy obok nich bezrefleksyjnie, czasem dając im parę złotych lub coś do jedzenia. Rzadko zastanawiamy się, jaki jest powód ich bezdomności, często zakładając, że ci ludzie to po prostu alkoholicy.

- To różni ludzie, jak w każdym środowisku. Wielu z nich chce poprawić swoją sytuację życiową, wręcz garnie się do roboty - mówi pan Marian, opiekun ogrzewalni przy ul. Grochowej 2A. - Istnieje stereotyp osoby bezdomnej, a tak naprawdę ilu ludzi, tyle historii. Wiele osób bezdomnych zostało wyrzuconych z domu po rozpadzie związku, podczas mojej pracy poznałem także przykład 2 braci, których rodzice zadłużyli mieszkanie do tego stopnia, że gdy przyszło co do czego, wylądowali na bruku. Nie można od razu oceniać.

Prowadzona przez stowarzyszenie Ku Dobrej Nadziei ogrzewalnia przy ul. Grochowej (jest tam też noclegownia) jest czynna całodobowo, 7 dni w tygodniu. Maksymalnie może przyjąć 50 osób. W tej chwili przebywa ich tam około 40, w tym kilka kobiet (reszta to mężczyźni). Na miejscu mogą oni zjeść śniadanie i kolację, umyć się, uprać ubrania, przenocować. Przyjeżdżają tu ludzie z całego kraju, m.in. z Krakowa czy ze Śląska. Stowarzyszenie realizuje program pomocy wyjścia z bezdomności.

- Wiele razy doświadczyłem w tej pracy tego, że naprawdę ma ona wielki sens. U nas poznało się sporo osób, które teraz są małżeństwami. Wyszli na prostą, pracują, tworzą niesamowite rodziny, widujemy się. To coś pięknego - dodaje pan Marian.

Jak mówi Jolanta Zaczkiewicz, pracownik socjalny, dana osoba musi po prostu naprawdę chcieć się zmienić.

Mądra pomoc

W czasie zimy często zdarza się, że widzimy bezdomnych przebywających np. w pustostanach i chcielibyśmy coś dla nich zrobić.

Jak podkreśla Sebastian Marcin Wiśniewski, kierownik noclegowni dla bezdomnych kobiet (ul. Raginisa 55) i mężczyzn (ul. Sienkiewicza 81/9) prowadzonych przez Caritas Archidiecezji Białostockiej, pomoc musi być wyważona:

- Przede wszystkim pomoc musi być mądra, pełnowartościowa. Kiedy widzimy osobę potrzebującą, w zależności od okoliczności powinniśmy poinformować straż miejską lub policję czy też odpowiednie służby, np. pomoc społeczną. Działanie na własną rękę, jak przynoszenie koców czy ubrań w miejsca przebywania takich osób, nie jest dobrym pomysłem.

Caritas pomocy bezdomnym nie odmawia. Noclegownie mają swoje warunki - w okresie letnim osoba chcąca skorzystać z pomocy placówki musi być trzeźwa, w okresie zimowym dopuszczalne jest do 0,5 promila alkoholu w organizmie. Choć warunkiem przyjęcia jest też dokument tożsamości, zdarza się, że zgłaszają się osoby nieposiadające go.

- Przyjmujemy też takie osoby, choć jest to utrudnienie, ponieważ nie mamy pewności, czy dana osoba jest tą, za którą się podaje - a tym samym nie mamy pewności, czy nie jest poszukiwana przez policję. Nie odmawiamy pomocy, a staramy się o to, aby taka osoba dokument wyrobiła - dodaje Wiśniewski.

Wiele mitów narosło wokół tego, czy do Caritasu można przynieść np. ubrania, czy taka pomoc jest przyjmowana. Jest taka możliwość, jeśli są to faktycznie rzeczy w dobrym stanie. W tej sprawie należy kontaktować się z Centrum Pomocy Samarytanin przy ul. Kolejowej 26A.

Obszar biedy jest ogromny

- Samarytanin przyjmuje odzież codziennego użytku. Każdy może przynieść. Zawsze przyjmujemy, przeglądamy, sortujemy - mówi ks. Grzegorz Boraczewski, dyrektor Samarytanina. - Ludzie zwracający się do nas o pomoc są naprawdę niewybredni. Przyjmują to, co im dajemy.

A przychodzą ludzie różni, nie tylko osoby bezdomne. Centrum Pomocy odwiedzają bezrobotni, potrzebujący, będący w trudnej sytuacji życiowej. Wydaje się tam ponad 500 paczek żywnościowych miesięcznie.

- Choć na co dzień tego nie widać, w Białymstoku obszar biedy jest ogromny. Mam codzienny ogląd sytuacji. Dzień w dzień widzę tu skrajne ubóstwo, przychodzą np. matki z dziećmi, które nie mają co do garnka włożyć, ludzie, którzy żyją ze skromnych zasiłków, np. 300 zł na cały miesiąc. Dziennie przychodzi do nas kilkadziesiąt osób. Dla wszystkich przygotowujemy paczki.

Zapotrzebowanie podopiecznych Samarytanina zmienia się w zależności od pór roku - o ile teraz przydadzą się ciepłe ubrania, kalesony, skarpety czy kurtki, latem można przynosić tam klapki czy krótkie spodenki. Mile widziana jest też żywność.

Ci, którzy chcą wesprzeć działalność stowarzyszenia Ku dobrej nadziei, również mogą to zrobić. Przydadzą się ubrania, ale także np. owoce czy warzywa. W poniedziałek (30.01) organizowana jest specjalna zbiórka, o czym piszemy tutaj: Podaruj koc bezdomnemu. Możesz to zrobić na UwB i w jednym ze sklepów odzieżowych.

Osoby w trudnej sytuacji życiowej mają w Białymstoku też inne miejsca, w których mogą uzyskać pomoc, m.in. Schronisko Stowarzyszenia Penitencjarnego Patronat przy ul. Świętojańskiej 2A czy Prawosławny Ośrodek Miłosierdzia Diecezji Białostocko-Gdańskiej Eleos przy ul. Warszawskiej 47.
Monika Zysk
monika.zysk@bialystokonline.pl