W 90 dni dookoła Polski. Artystyczna podróż wzdłuż granic
Projekcje wideo, animacje, obiekty, nagrania dźwiękowe i zapisy tekstowe składają się na pracę Pole lokalne Elki Krajewskiej. Zostały zebrane przez artystkę podczas 90-dniowej podróży po Polsce. Można je oglądać w Galerii Arsenał.
AD
– Punktem wyjścia jest podróż – mówił podczas oprowadzania po wystawie jej kurator, Michał Jachuła. Dodał, że celem pierwotnym była realizacja skomplikowanego filmu, który artystka miała przygotować na festiwal w Syracuse.
Artystka wyjaśnia, że nie chciała siedzieć w pracowni i wymyślać, wolała znaleźć coś na świeżo. Wybrała więc podróż wzdłuż granic Polski, bo choć od lat mieszka w Nowym Jorku, często odwiedza rodzinny kraj. Przyznaje jednak, że wyprawa była dla niej wyzwaniem:
– Polska to kraj mi bliski, a jednocześnie taki, którego nie znałam.
Przyciągać przedmioty i historie jak magnes
Jednym z kluczowych elementów działania artystki było spontaniczne nawiązanie kontaktu z nieznajomymi ludźmi i sprawdzenie ich wrażliwości artystycznej. Krajewska odwiedzała ludzi bez zapowiedzi, na głowie miała specjalną koronę-hełm ze schowanym projektorem (można go obejrzeć na wystawie), pokazywała swoje filmy.
– Chciałam wejść do ludzi, których nie znam. Nie chciałam się tłumaczyć, nic uzasadniać, tylko zobaczyć, czy to ma dla ludzi sens – opowiada artystka.
Podróżowała sama, spała w samochodzie. Z każdym dniem – jak magnes – przyciągała różne przedmioty, historie. Pierwsze pomieszczenie na wystawie jest sposobem na znalezienie porządku. Butelki, suszone kwiaty, obrazki, pocztówki, zdjęcia – podarowane Krajewskiej przedmioty są dalekie od muzealnej ekspozycji. Ułożone w 11 struktur – nie wiszą na ścianach, lecz mają czuły, ludzki charakter.
Nareszcie jesteś!
W kolejnym pomieszczeniu znalazły się nagrania wideo. – Nigdy nie chciałam zrobić z nich filmu, lecz zachować strzępy pamięci i spotkań – podkreśla Krajewska.
I dodaje, że na ścianach umieściła też fragmenty opowieści, które najbardziej ją zaciekawiły. Wystarczy oderwać kartkę, by zabrać je ze sobą.
Artystka przyznaje, że są to dla niej bardzo bliskie historie. Wspomina spotkania z niektórymi osobami. 6-letnim chłopcem, który bał się ludzi. Gdy artystka weszła do domu, uciekł, potem oznajmił: Nareszcie jesteś!. Natomiast leciwa, ale z ogromnym ładunkiem życia, Ukrainka Anka na pożegnanie narwała Krajewskiej czereśni.
Nieco pod prąd w koronie na głowie
Nie tylko pozytywne emocje niosła ze sobą podróż. Jedno z pomieszczeń zajmuje struktura umieszczona na suficie, oklejona wycinkami z gazet. Konstrukcja nieco niebezpieczna, pod prąd, pełna doniesień niewygodnych, a nawet przerażających. Wyciszyć można się w sąsiednim pokoju. Znajduje się tu mapa podróży, korona-hełm i stolik z publikacją towarzyszącą wystawie. Kolejne pomieszczenie ma charakter muzyczny. Został tutaj odegrany koncert, który jest przeniesieniem podróży na partyturę. Artystka apeluje do muzyków, chcących wziąć udział w projekcie. Przesłane nagrania zostaną włączone do wystawy.
– Muzyka może być też elementem, który będzie trzymał ten materiał przy życiu – podsumowuje Elka Krajewska. Od siebie przygotowała jeszcze wykonany kredkami świecowymi, mieniący się barwami rysunek.
Wystawa jest czynna do 9 maja, w czwartek wstęp wolny. Patronujemy wydarzeniu.
Anna Dycha
anna.d@bialystokonline.pl