Vox populi. Białostoczanie nie chcą zmian na placu NZS
85% osób, które wzięły udział w konsultacjach społecznych, jest przeciwko zmianom na placu NZS. Magistrat nie zamierza się temu przeciwstawiać.
MN
W połowie marca zakończyły się miesięczne konsultacje społeczne zorganizowane przez urząd miasta, w których białostoczanie odpowiadali na pytanie: Czy Pana/Pani zdaniem potrzebna jest zmiana zagospodarowania Placu NZS?. Konsultacje zostały zorganizowane, ponieważ od dłuższego czasu w mieście toczy się dyskusja nt. tego, by zmienić coś w tym centralnym punkcie Białegostoku.
Kierowcy wygrali
W piątek (12 kwietnia) przedstawiciele magistratu zaprezentowali wyniki konsultacji, w których udział wzięło ponad 1,3 tys. ważnych głosów. Wyniki są jednoznaczne:
- 85% głosujących (1147 osób) uważa, że przeznaczenie placu NZS powinno pozostać bez zmian,
- 12% (163 osoby) jest za zmianami polegającymi na ograniczeniu ruchu kołowego,
- 3% (35 osób) popiera całkowite wyłączenie ruchu kołowego w tym miejscu.
- Generalnie ludzie boją się zmian na tym placu i boją się przede wszystkim ograniczenia ruchu kołowego w tym miejscu – mówi prezydent Tadeusz Truskolaski. - W związku z tym niewiele tam będziemy robić, w tym sensie, że nie będziemy tam na stałe zatrzymywać ruchu, więc plac w tym kształcie pozostanie.
2/3 osób, które wzięły udział w badaniu, to kobiety. Najwięcej było ankietowanych w przedziale wiekowym 45-60 lat – 45%, sporo też - 30% - między 30. a 44. rokiem życia. Osób, które nie ukończyły jeszcze 30 lat, było 180 (13%).
Tadeusz Truskolaski przyznaje, że zaskoczył go wynik, ponieważ do tej pory najbardziej słyszalny był głos osób, które domagały się wprowadzenia zmian.
- Z uwagi na to, że do mnie do tej pory docierały głównie głosy osób, które chciały tych zmian, jestem dość mocno zaskoczony wynikami. Nie spodziewałem się aż tak dużej różnicy – przyznaje prezydent Białegostoku.
Władze miasta nie wykluczają organizowania w tym miejscu różnych przedsięwzięć i czasowego zamykania placu dla samochodów, ale mowa tu raczej o pojedynczych dniach, może weekendach. Nie wykluczają również, że jeśli pojawi się jakaś konkretna koncepcja, która mogłaby pogodzić obie strony, to znów przeprowadzą konsultacje. Przyznają bowiem, że nie są do końca zadowoleni z funkcji, jaką obecnie pełni ten plac.
Wynik konsultacji nie zamyka za to możliwości ustawienia na placu pomnika, a ciągle obowiązuje przecież uchwała rady miasta, która stanowi o tym, że w tym miejscu ma stanąć monument upamiętniający prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Wyszedł brak świadomość
Na pewno zadowoleni nie są przedstawiciele Inicjatywy Plac NZS, którzy od ponad 2 lat działają na rzecz zmian w tym miejscu. To oni doprowadzili do zmiany nazwy - z placu Uniwersyteckiego. Organizowali debaty nt. zagospodarowania przestrzeni, ogłosili konkurs na projekt, który przedstawiał, jak plac mógłby się zmienić. Okazuje się jednak, że są w mniejszości.
- Mamy takie przekonanie, po zobaczeniu tych wyników, że ludzie nie są świadomi, do czego ma służyć przestrzeń publiczna i kierunku, w którym idą duże miasta takie jak Londyn, Paryż czy Barcelona, które wyprowadzają ruch i zostawiając miejsce dla działalności obywatelskiej – mówi Janusz Żabiuk z Inicjatywy Plac NZS. - Naszym zdaniem za mało było akcji informacyjnej ze strony miasta co do możliwości zagospodarowania tego placu. Że nie chodzi tylko o to, żeby go zamknąć i nic tam nie robić. To był zaniedbanie ze strony miasta. My prowadziliśmy takie akcje, ale jednak mamy dużo mniejsze możliwości dotarcia do ludzi.
Inicjatywa nie zamierza rezygnować z działalności, chociaż zapowiada, że bardziej niż na samym placu NZS, będzie chciała skupić się na edukowaniu mieszkańców co do tego, jak miasto może się rozwijać, żeby służyć mieszkańcom.
Zielone przystanki na osłodę
Przy okazji ogłaszania wyników konsultacji Tadeusz Truskolaski przedstawił jednak pewną inwestycję, która zostanie tam przeprowadzona. Miasto zamierza stworzyć w tym miejscu zielone przystanki. Na dachach wiat przystankowych posadzone mają zostać rośliny odporne na niedobory wody i uszkodzenia, a dookoła przystanków pojawią się pnącza i trawy ozdobne. Łącznie ok. 19 m2 zieleni na jednym przystanku.
Ma to działać korzystnie na skutki zmian klimatu, ponieważ wpływa na obniżenie temperatury w tzw. miejskich wyspach ciepła, większą ilość tlenu czy retencję wód opadowych.
Miasto planuje w ramach sprawdzenia obsadzić oba przystanki przy placu NZS. Jeśli dobrze się one sprawdzą, wówczas będzie powielać ten pomysł. Pierwsze zielone wiaty mają się pojawić w czerwcu tego roku. Koszt stworzenie jednej to ok. 30-40 tys. zł.
Mateusz Nowowiejski
mateusz.nowowiejski@bialystokonline.pl