Uważajmy na to, co kupujemy, czyli oszustwa na miodzie
Nieprawidłowości dotyczące m.in. składu wykryli inspektorzy, którzy wzięli pod lupę miody sprzedawane w sklepach oraz hurtowniach. Dlatego UOKiK ostrzega, że nie każdy taki słoiczek to płynne złoto.
pixabay.com
Co wykryli kontrolerzy?
Inspekcja Handlowa sprawdziła jakość miodu, który sprzedawany jest w 43 placówkach – dużych i małych sklepach, sklepach internetowych i hurtowniach. Okazało się, że nieprawidłowości dotyczyły dokładnie 48,8%.
Inspektorzy skontrolowali 269 partii miodu, z czego 80 przebadali w laboratoriach Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Kontrolerzy mieli zastrzeżenia do 48 partii miodu. 36 z nich zakwestionowali ze względu na błędne oznakowanie, a 12 z powodu zastrzeżeń do jakości.
Poza tym miód nektarowy określa się nazwą rośliny, której pyłek przeważa w miodzie. Tymczasem badania w laboratorium wykazały, że niektóre miody miały niższą zawartość pyłku przewodniego niż wymagają przepisy.
Do tego w kilku partiach miodu (gryczanego, wielokwiatowego i manuka) inspektorzy stwierdzili wyższą niż dopuszczalna zawartość HMF. Jest to związek chemiczny, który powstaje stopniowo w miodzie podczas przechowywania, zwłaszcza w podwyższonej temperaturze oraz w świetle słonecznym. Jego zawartość jest wskaźnikiem jakości miodu – im niższa, tym miód lepszej jakości. Ponadto w smaku miodu akacjowego był wyraźnie wyczuwalny syrop cukrowy, co nie jest typowe dla miodu.
Pojawiły się też nieprawidłowości w zakresie oznakowania (36 partii). Chodzi np. o brak określenia daty minimalnej trwałości, brak informacji o ilości netto miodu, brak adresu producenta, niewłaściwe miejsce pochodzenia miodu – na opakowaniu był napis z Prowansji, a w rzeczywistości miód pochodził z Hiszpanii, a także brak pełnej nazwy rodzaju i odmiany miodu. Przy czym kontrolerzy nie stwierdzili żadnych nieprawidłowości dotyczących przestrzegania aktualności dat minimalnej trwałości czy warunków przechowywania.
Prawdziwy miód, czyli jaki?
Jednocześnie Urząd Konkurencji i Konsumentów radzi, żebyśmy nie kupowali miodu z nieznanego źródła. Powinniśmy też szukać na opakowaniu nazwy i adresu producenta. UOKiK przypomina też, że koszt wyprodukowania 1 kg miodu w Polsce, w zależności od typu pasieki, wynosi od kilkunastu do ok. 20 zł. Jeśli więc produkt jest o wiele tańszy, może być importowany lub gorszej jakości. Nawet jeśli miód sprzedaje polski dystrybutor, nie oznacza to, że pochodzi on z Polski.
Warto wiedzieć, że naturalny miód krystalizuje się już kilka miesięcy po zbiorze. Jesienią prawie każdy miód powinien być już częściowo skrystalizowany. Jeśli tak nie jest, możliwe, że sprzedawca go podgrzał i zlał ponownie – miód traci wtedy swoje właściwości.
Poza tym na opakowaniach często widujemy napis: Mieszanka miodów pochodzących z UE i niepochodzących z UE. W praktyce oznacza to, że w takim słoiku może znajdować się duża ilość miodu z krajów azjatyckich, zawierającego antybiotyki czy substancje, których stosowanie jest tam dozwolone, a w krajach Unii Europejskiej - zabronione.
Z kolei miód sztuczny od naturalnego można odróżnić na kilka sposobów: sztuczny miód w zimnej wodzie od razu zacznie się rozpuszczać, prawdziwy osiądzie na dnie szklanki, prawdziwy miód lany z łyżeczki na talerz utworzy stożek, sztuczny rozleje się od razu, nie tworząc stożka.
Dorota Mariańska
dorota.marianska@bialystokonline.pl