Ujawniony i osądzony majstersztyk. Skazano ludzi, którzy oszukali nas wszystkich
136 tomów materiału, 14,5 tys. pustych faktur i jedno wielkie oszustwo. Białostocki sąd podjął decyzję w sprawie członków zorganizowanej grupy przestępczej, którzy wyłudzili podatek VAT i tym samym oszukali Skarb Państwa na prawie 50 mln zł.
Dorota Mariańska
Jak kraść, to tylko miliony
To przekręt gospodarczy na dużą skalę, który budzi wiele emocji, również w środowisku sędziowskim. Sąd Apelacyjny w Białymstoku rozpoznał sprawę dotyczącą wyłudzenia podatku VAT na prawie 50 mln zł oraz działalności olsztyńskiej grupy przestępczej zajmującej się uzyskiwaniem towarów z hurtowni. Łącznie oskarżonych zostało 8 osób, apelację wnieśli obrońcy 6 z nich.
W czwartek (16.02) SA zdecydował o utrzymaniu wyroku sądu pierwszej instancji i oddaleniu apelacji. Dokonano jedynie minimalnej zmiany poprzedniego orzeczenia. Nie wpłynęła ona jednak na ostateczne postanowienie sądu. Ponieważ milionowe wyłudzenia podatku VAT były pierwszym przestępstwem Piotra K., z orzeczenia olsztyńskiego sądu wykreślono zapis uczynił sobie stałe źródło dochodu.
Reasumując, główny oskarżony – Piotr K. - otrzymał karę łączną 10 lat pozbawienia wolności i ma zapłacić grzywnę w wysokości 500 tys. zł, pozostali - tzw. słupy - od kilku miesięcy do 4 lat więzienia, niektórym z nich wykonanie kar warunkowo zawieszono. W tym miejscu warto wyróżnić Kamila W., czyli przedstawiciela grupy przestępczej. Pracował on dla Piotra K. i pomagał w podrabianiu faktur, za co usłyszał wyrok 3 lat pozbawienia wolności.
Przypomnijmy, że Piotr K. był właścicielem, udziałowcem i reprezentantem kilku warszawskich spółek z o.o., które - poza jedną - nie prowadziły w rzeczywistości żadnej działalności gospodarczej i zasadniczo nie zatrudniały żadnych pracowników. Jedyną osobą aktywną był w nich sam oskarżony, a spółki służyły do dokonywania między nimi operacji finansowych. Ponadto mężczyzna zarejestrował też firmy na terenie Brytyjskich Wysp Dziewiczych i USA.
Czysty urobek
Wykorzystując wspomniane podmioty, w połowie 2009 r. Piotr K. postanowił wyłudzać podatek VAT w oparciu o fikcyjny obrót fakturami za usługi IT. W tym celu wytworzył pozorny, bardzo rozbudowany obrót gospodarczy tymi usługami pomiędzy swoimi firmami zarejestrowanymi w Polsce i za granicą. Założono 90 firm, które wytworzyły 14,5 tys. pustych faktur.
Wyglądało to tak: spółki należące do Piotra K. wystawiały faktury VAT m.in. za obsługę połączeń komunikacyjnych dla innych, zarządzanych również przez niego spółek, które z kolei dokonywały fikcyjnej sprzedaży połączeń telefonicznych do kolejnych należących do niego podmiotów zagranicznych.
Oszust znał regulacje skarbowe i wiedział, że jeżeli zadeklaruje sprzedaż na rzecz przedsiębiorstw zagranicznych, a ta nie podlega podatkowi od towarów i usług na terytorium Polski oraz odliczeniu podatku naliczonego wynikającego z wystawionych faktur, możliwe będzie uzyskanie zwrotu podatku VAT przez spółki do niego należące. Później podmioty te występowały do właściwych warszawskich urzędów skarbowych o oddanie, celowo wygenerowanej tylko w dokumentach, nadwyżki podatku.
Piotr K. tłumaczył np., że nie doszło do wyłudzenia 20 mln zł, ponieważ takie pieniądze nie zmieściłyby się w torbach
- To stwierdzenie pokazuje zarówno ogromną ilość pieniędzy, jak też cynizm oskarżonego, który bezwzględnie dążył do uzyskania jak największej gotówki – tak powyższy argument skomentował sędzia podczas ogłoszenia wyroku.
Wykorzystywano tzw. słupy
Ponadto Piotr K. pozyskiwał na znaczną skalę fałszywe faktury VAT również z innych źródeł. Tu ważną rolę odegrał także Kamil W., który zwerbował tzw. słupy. Woził on też dokumenty do i z Warszawy, a następnie wracał z pieniędzmi.
Warto dodać, że w oszukańczy proceder zamieszano 11 osób, które rejestrowały firmy w urzędzie skarbowym. Potem dokumenty trafiały do grupy przestępczej. Część z osób, które funkcjonowały jako słupy, otrzymywała pieniądze, natomiast druga część (były to przeważnie osoby ubogie, młode, bez majątku i własnych źródeł utrzymania) nie miała świadomości tego, że firmy przez nie założone wytwarzają faktury na tak duże kwoty. Potem ludzie ci byli zdziwieni, że otrzymywali wezwania do zapłaty pieniędzy widniejących na fakturach. Trzeba dodać, że podpisy tych osób były fałszowane. Natomiast ci, którzy świadomie przyjęli pieniądze, odpowiedzieli przed sądem nie za wyłudzenia VAT a za pomocnictwo w wytwarzaniu faktur.
- Ten majstersztyk został jednak ujawniony i osądzony. Należy powiedzieć także, że oskarżeni przygotowali kolejne fałszywe faktury i w ten sposób chcieli uzyskać dodatkowy zwrot w wysokości ponad 56 mln zł, działając tym samym na niekorzyść Skarbu Państwa. Jednak nie udało im się tego zrealizować z powodu audytu przeprowadzonego przez Urząd Kontroli Skarbowej – mówił w uzasadnieniu wyroku sędzia sprawozdawca.
Orzeczenie jest prawomocne.
Dorota Mariańska
dorota.marianska@bialystokonline.pl