Uderzył znajomego w twarz. 33-latek zmarł
37-letni białostoczanin został oskarżony o to, że podczas kłótni uderzył pięścią w twarz swojego dobrego znajomego. W wyniku tego ciosu 33-latek doznał obrażeń, które okazały się śmiertelne. Proces został odroczony do października.
Pixabay
Sąd przesłuchał świadków
We wtorek (20.08) białostocki sąd okręgowy kontynuował proces dotyczący tragicznego incydentu, w którym oskarżony 37-latek miał doprowadzić do śmierci swojego znajomego. W ramach tej rozprawy przesłuchano dwóch świadków, w tym jednego zgłoszonego przez rodzinę zmarłego, którzy wystąpili w roli oskarżycieli posiłkowych. Byli to siostra oraz rodzice zmarłego mężczyzny, którzy starają się uzyskać sprawiedliwość za śmierć bliskiego im człowieka. Mimo tego, że sąd planował dalsze przesłuchania, proces musiał zostać odroczony do października, ponieważ jeden z kluczowych świadków nie stawił się na rozprawie.
Sprawa dotyczy dramatycznego wydarzenia, które miało miejsce we wrześniu ubiegłego roku. Oskarżony i ofiara, którzy znali się od kilku lat i przez długi czas współpracowali, postanowili razem udać się do lasu w pobliżu wsi Halickie, niedaleko Białegostoku. Według wersji oskarżonego, celem tego spotkania była rozmowa na temat zwrotu pieniędzy, które znajomy miał mu oddać. Jednak sytuacja szybko eskalowała, gdy okazało się, że do zwrotu nie doszło. W wyniku narastającej frustracji, oskarżony uderzył znajomego pięścią w twarz. Cios ten, jak wykazało śledztwo, spowodował, że ofiara upadła na twarde podłoże, uderzając głową i plecami. Skutkiem tego upadku były poważne obrażenia, w tym stłuczenie głowy, masywne krwawienie wewnętrzne i obrzęk mózgu, które okazały się śmiertelne.
Prokuratura zakwalifikowała ten czyn jako spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu ze skutkiem śmiertelnym, co jest bardzo poważnym zarzutem. W polskim systemie prawnym za taki czyn grozi kara od pięciu lat więzienia do dożywocia, co podkreśla wagę i powagę sytuacji.
Podczas wcześniejszej rozprawy w maju, oskarżony przyznał się do uderzenia znajomego, ale stanowczo zaprzeczył, że jego cios mógł spowodować tak poważne obrażenia. W sądzie oświadczył, że uderzył go tylko raz. Dodał: Nie upadł i nie uderzył głową przy mnie, jak twierdzi prokuratura. Nie wiem, co wydarzyło się później, czy zemdlał. Gdy go uderzyłem i odchodziłem, on jeszcze żył. Nie wiem, jak to się stało.
Pokłócili się o 700 zł
W toku śledztwa oskarżony wyjaśniał, że całe zajście było wynikiem nieporozumień związanych z rozliczeniami finansowymi między nim a ofiarą. Konflikt dotyczył zakupu samochodu, który pokrzywdzony miał nabyć z ogłoszenia. Obaj mężczyźni pracowali wówczas razem przy pracach budowlanych, a spór obracał się wokół kwoty 700 złotych. Oskarżony zeznał, że jego znajomy twierdził, iż pieniądze te są zakopane w lesie, dlatego musieli tam pojechać.
Gdy dotarli do leśnej żwirowni w miejscowości Halickie, okazało się, że żadnych pieniędzy nie ma. To doprowadziło do słownej wymiany zdań, po której oskarżony uderzył znajomego pięścią. Jak sam twierdzi, cios ten nie był mocny, ponieważ nie zamierzał poważnie zranić swojego kolegi. W śledztwie utrzymywał, że nie jest możliwe, aby jedno uderzenie mogło spowodować śmierć. Dodał również, że zadał cios pod wpływem silnych emocji i nerwów.
Podczas wtorkowej rozprawy sąd przesłuchał m.in. świadka, który pracował tego dnia razem z oskarżonym. Świadek zeznał, że nie zauważył w zachowaniu oskarżonego niczego, co wskazywałoby na to, że mógł on dokonać czegoś tak poważnego. Według jego relacji, oskarżony wspomniał jedynie, że spotkał się ze znajomym i uderzył go raz, ale nie zagłębiał się w szczegóły tego zdarzenia. Proces został odroczony do października, gdyż jeden ze świadków, który miał być przesłuchany, nie stawił się w sądzie. Wówczas sąd planuje kontynuować postępowanie i przesłuchać nieobecnego świadka.
Na pierwszej rozprawie sąd uprzedził strony o możliwości zmiany kwalifikacji prawnej czynu na nieumyślne spowodowanie śmierci, co jest łagodniejszą kwalifikacją prawną i zagrożone jest karą do 5 lat pozbawienia wolności. Ta możliwość zmiany kwalifikacji prawnej sugeruje, że sąd może uznać, iż oskarżony nie miał zamiaru zabić, a śmierć ofiary była tragicznym skutkiem nieprzemyślanego działania.
Redakcja MW
24@bialystokonline.pl