Surowa kara mimo złego stanu zdrowia
O dramacie, do którego doszło w mieszkaniu przy ul. Klepackiej, pisaliśmy miesiąc temu:
Alkohol przyczyną rodzinnej tragedii przy ul. Klepackiej. Syn zabił ojca. 12 lipca 2015 r. w rodzinie M. wybuchła kolejna awantura. Jak zwykle brali w niej udział ojciec - Wiesław M. i syn - Piotr M., obecna była także matka - Sylwia M. Wszyscy spożywali w tym czasie alkohol. Sprowokowany wyzwiskami młody chłopak w pewnym momencie chwycił za nóż i ugodził nim ojca w nadbrzusze. Mężczyzna zmarł po przewiezieniu do szpitala. Piotr M. przyznał się do popełnienia zbrodni. W Sądzie Okręgowym w Białymstoku trwa proces w tej sprawie. We wtorek (14.06) głos zabrali biegli.
Do wydania opinii powołano lekarzy psychiatrów i psychologa. Biegłe poinformowały, że na podstawie szpitalnych obserwacji stwierdzają u Piotra M. syndrom zaburzenia osobowości, a także ograniczoną zdolność kierowania własnym postępowaniem w chwili popełnienia czynu ze względu na zmiany w ośrodkowym układzie nerwowym. U tak młodego człowieka mogą być one spowodowane przebytym urazem głowy lub spożywaniem substancji uzależniających, takich jak narkotyki lub alkohol.
Stwierdziły ponadto, że istnieje duże prawdopodobieństwo, że oskarżony mógł w aktualnym stanie zdrowia dokonać czynu o znacznej społecznej szkodliwości. Zasugerowały także, że może on odbyć karę 10 lat pozbawienia wolności, o jaką wnioskowała prokuratura.
Zabójca ofiarą?
Stanowczo opiniom biegłych sprzeciwił się adwokat Piotra M., któremu przyznano ostatecznie rację w kwestii trudnych warunków, w jakich wychowywał się oskarżony. Psycholog poinformowała, że chłopak przyznał się do tego, że od 15. roku życia spożywał alkohol. Brał udział w terapii w ośrodku Etap, dwa razy wylądował na izbie wytrzeźwień, zdarzyło mu się upić do urwania filmu. Nie stwierdzono u niego jednak uzależnienia od alkoholu, a jego nadużywanie.
W chwili popełnienia czynu był pod wpływem alkoholu i miał ograniczoną samokontrolę, co było spowodowane także zmianami organicznymi mózgu. Argumenty te nie przekonały prokuratora, który zauważył, że brat Piotra M., nie chcąc brać udziału w libacjach, po prostu wyprowadził się z domu. Niesłuszne jest zatem twierdzenie obrony, że Piotr M. był ofiarą ojca, który znęcał się nad nim psychicznie czy fizycznie. W chwili zdarzenia mężczyzna leżał bezbronny na łóżku i jedyne co mogło prowokować do zbrodni, to wulgarne słowa, jakie kierował pod adresem syna. Nie może to być jednak podstawą do zabójstwa.
Adwokat Piotra M. w mowie końcowej podkreślił, że mimo patologicznej sytuacji rodzinnej, oskarżony nigdy nie był wcześniej karany. Nie miał także dobrych wzorców do naśladowania, gdyż całe swoje dotychczasowe życie spędził w towarzystwie pijących rodziców. Piotr M., po dotychczasowym pobycie w więzieniu, wyraża chęć poprawy, podjęcia pracy. Wspiera go w tym babcia.
Kolejny termin rozprawy został odroczony na 28 czerwca.