Tranzystory porwały Famę
Energetyczny, pełen rockowej, gitarowej energii, melodyjnych piosenek i powrotów do przeszłości koncert dał Tymański ze swoim prześmiewczym projektem Tymon&The Transistors. Publika zgromadzona w sobotni wieczór w Famie rzuciła się w szaleńczy taniec pod sceną.
Tymon to legenda polskiego undergroundu. Muzyk nieprzewidywalny, sięgający po różne stylistyki, wiecznie poszukujący były yassman. Kompozytor, tekściarz, felietonista. Lider nieistniejących już formacji Miłość i Kury oraz współzałożyciel trójmiejskiej wytwórni płytowej Biodro Records. Aktualnie występuje z Tranzystorami, który to projekt zadebiutował wielce udaną ścieżką dźwiękową do filmu Wesele w reżyserii Wojciecha Smarzowskiego wykorzystującą stylistykę disco polo. Na drugim krążku Don't panic - we're from Poland przeważały numery surowe, hard rockowe i post punkowe. Na początku października ukazał się trzeci album Tranzystorów Bigos Heart, który właśnie promują na trasie koncertowej.
Z tej okazji zawitali też do Białegostoku. Przyciągnęli mieszaną publikę. Zarówno młodych fanów soundtracku do Wesela, jak i znawców wcześniejszych projektów Tymańskiego. Zaczęli od otwierającej weselną muzykę piosenki Wieś jak malowanie, w której roznosi się wszechogarniająca woń krowiego łajna. Później było trochę prostych, ładnych, melodyjnych utworów w beatlesowskim stylu z nowego krążka, w tym tytułowy utrzymany w reggae'owej stylistyce Bigos Heart oraz piosenki z wcześniejszych płyt, m.in. Wesela - Wirtualna miłość i Ewakuacja Babilonu, kultowy kawałek Dymać orła białego, a nawet cover Dawida Boviego. Mocne, energetyczne granie, płynne przechodzenie z jednej konwencji w drugą - tak można podsumować pierwszą część występu. Bowiem po niej nastąpiła około dwudziestominutowa przerwa.
Warto jednak było czekać na ponowne pojawienie się muzyków na scenie. Blisko półgodzinna wersja doorsowskiego utworu When the music's over rozpoczęła drugą, szaloną część koncertu. W rozjechany, psychodeliczny sposób wykonywały go kiedyś Kury. Jak można się było przekonać, cały czas ma wielką moc. Przyjęto go owacyjnie. Dalej rozbrzmiewa Szatan i Nie mam jaj Kur. Ludzie szaleją. Pod sceną zgromadził się już pokaźny tłumek tańczących. Tymon zapowiada kolejną piosenkę: - Teraz będą Królowie gówna, piosenka z filmu Polskie gówno, który jest naszym kolejnym projektem. Utwór inspirowany Królami życia zespołu Kombi. Tymański nie ukrywa, że nowa płyta miała wypełnić lukę między trzecią a czwartą, która będzie ścieżką dźwiękową do filmu Polskie gówno. Premiera musicalu zapowiadana jest na przyszły rok. Ma to być rozrachunek Tymańskiego z polskim show-biznesem. Gra w nim lidera zespołu Tranzystory Jerzego Bydgoszcza, który wierzy, że osiągnie wielki sceniczny sukces. W menadżera grupy wciela się Grzegorz Halama. W filmie zobaczymy też m.in. Roberta Brylewskiego i innych muzyków Tranzystorów.
Koncert na dobre się rozkręcił, ludziom udzielił się wielce pozytywny klimat wieczoru. A Tranzystory w najlepsze gotowali muzyczny bigos. Zagrali utwór Pete Best Was Good Enough o pierwszym perkusiście The Beatles z najnowszej płyty. Potem sięgnęli do przeszłości przypominając K... a, o co chodzi? Trupów. Na koniec weselne Widziałem cię z innym chłopcem.
Bis godny mistrzów. Kilkunastominutowa wersja Centrali Brygady Kryzys. I już zupełnie na koniec protest song dotyczący sytuacji w polskim futbolu wygłoszony przez perkusistę Filipa Gałązkę.
Patronem medialnym koncertu był portal BiałystokOnline.pl.
andy