Tramwaje w Białymstoku. Mają oryginalny pomysł na ich odtworzenie
2021-10-13 12:21:40
To może być instalacja, która przybliży historię życia codziennego i jeden z najbardziej rozpoznawalnych punktów miasta. Czy wagonik tramwajowy, jaki jeździł po Białymstoku na przełomie XIX i XX w. stanie przy Spodkach?
Ze zbiorów Tomasza Wiśniewskiego
- Niektórzy białostoczanie nie wiedzą nawet, że mieliśmy tramwaje. Nie ważne, że konne, ale były - mówi historyk, Wiesław Wróbel.
Czterech znanych białostockich regionalistów: prof. Adam Dobroński, Andrzej Lechowski, Tomasz Wiśniewski i Wiesław Wróbel zachęcają, by poprzeć oryginalny projekt w ramach budżetu obywatelskiego.
- Młodzi białostoczanie nie mają okazji się dowiedzieć, że Białystok w swojej historii był wielkim ośrodkiem przemysłowym, że tu wszędzie wystawały kominy, że to był Manchester Północy. Jednym z elementów tego Białegostoku była konka. I skoro nie ma już dziś tych kominów, nie udało się utworzyć muzeum włókienniczego, to niech będzie konka jako symbol Manchesteru Północy - mówi Adam Dobroński.
Pomysł dotyczy odtworzenia jednego wagonika konki, na wzór tramwaju konnego, który jeździł po Białymstoku na przełomie XIX i XX w. Wagonik będzie wyposażony w 5 paneli multimedialnych przeznaczonych m.in. na: informację o historii konki, promocję imprez miejskich i gazetę reklamową.
- Mamy nadzieję, że tam będą multimedia, a w nich cała historia konki, ale i Białegostoku, w kilku językach, być może też i w esperanto - zapowiada pomysłodawca wagoniku, Tomasz Wiśniewski.
20 lat konki
- Wiemy, że w 1893 r. zawarto kontrakt, który dwa lata przeleżał w szufladzie w ministerstwie i dopiero w 1895 r., od Leona Felzera, który był inicjatorem tego pomysłu, wykupił go francuski obywatel, który przekształcił inicjatywę w spółkę, która bardzo szybko, z sukcesem, zrealizowała to przedsięwzięcie - o początkach białostockiej konki opowiada Wiesław Wróbel. - W kolejnych latach realizowała tramwaje konne w Kijowie czy we Włodzimierzu. Białystok był pierwszym krokiem, by zdobyć rynek rosyjski.
Jak podkreślają historycy, dzięki konce Białystok dołączył do elitarnego grona miast, które posiadały zorganizowaną komunikację publiczną. Co prawda na zachodzie Europy tramwaje konne stawały się w tamtym czasie już archaizmem, to na pograniczu Królestwa Polskiego i Cesarstwa Rosyjskiego dodawały miastu splendoru. Konki Białemustokowi zazdrościło np. Grodno, którego władze oburzały się, że ono, jako stolica guberni tramwajów nie ma, gdy tymczasem w mieście nad Białą działają.
W XIX w. tramwaje uruchamiano przede wszystkim po to, by połączyć oddalone od siebie dworce. Tak było i w Białymstoku. Tu były dwa dworce: główny, Kolei Warszawsko-Petersburskiej i Poleski bardzo ważny, bo otwierał szlak na Moskwę m.in. dla przemysłowców. Jedna nitka tramwajowa prowadziła też do miejsca rozrywki białostoczan - Zwierzyńca.
- To nie było tak, że podłączono powóz do konia i wożono ludzi. To było wszędzie: były szyny, zajezdnie, przystanki - opowiada Wiesław Wróbel.
Organizacja białostockiej konki wymagała utrzymania kilkudziesięciu koni. Miała ponad 30 wagoników i kilkanaście kilometrów szyn. Przejazd drugą klasą kosztował 5 kopiejek, a pierwszą 7 kopiejek. Przemieszczali się nią żołnierze, eleganckie panie, klasa średnia.
Konka jeździła w Białymstoku do 1915 r. Ostatnie fragmenty szyn tramwajowych usuwano dopiero w końcu lat 50. albo początku 60. XX w. z ul. Kilińskiego.
Mało historii codziennej
Jak zaznacza Andrzej Lechowski, w Białymstoku jest dużo upamiętnień wielkich postaci i czynów, poświęconych im pomników czy tablic.
- Nie mamy upamiętnień historii codziennej, czegoś co nas zbliży do białostoczan - ubolewa.
Dlatego warto poprzeć taki projekt jak ten, który - co ważne - może stać się jednym z charakterystycznych punktów miasta.
- To mały wysiłek: zagłosować na konkę, potem przyprowadzić znajomych na konkę i rozsyłać fotki na Facebooku - żartuje Andrzej Lechowski.
- Warto zajrzeć w naszą przeszłość, by nie tylko była w książkach ukryta, ale była widoczna też w przestrzeni publicznej - dodaje Wiesław Wróbel.
Odtworzony, multimedialny wagonik białostockiej konki miałby stanąć w Parku im. J. Dziekońskiej, przy Spodkach. Szacunkowy koszt jego budowy to 148 tys. zł. By go poprzeć, na liście głosowania budżetu obywatelskiego, należy wybrać projekt M20. Głosowanie potrwa do 15 października. Formularz do głosowania.
Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z
Polityka cookies
. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu mechanizmu cookie w Twojej przeglądarce