Tragiczna sytuacja firm w strefie przy granicy z Białorusią. Niektóre nie mają za co żyć
Od miesięcy kilkadziesiąt miejscowości w strefie przy granicy z Białorusią jest zamkniętych. Mimo obiecywanego wsparcia, wielu tamtejszych przedsiębiorców znalazło się w tragicznej wręcz sytuacji.
Justyna Fiedoruk
Przy granicy z Białorusią cały czas trwa czasowy zakaz przebywania (do 30 czerwca tego roku). Wcześniej wprowadzony był tam stan wyjątkowy. Na skutek tego przedsiębiorcy działający na tamtejszych terenach ponieśli wiele strat.
- Mamy w 2022 r. sytuację taką, że właśnie wyschło, stanęło ostatnie źródło, z którego płynęły rekompensaty, czyli źródło ustawy o rekompensatach, z którego otrzymywały pieniądze firmy prowadzące działalność turystyczną. W związku z błędnie wydanym przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych rozporządzeniem powstała taka sytuacja prawna, że firmy mogą wskazywać jako podstawę do wypłaty rekompensat wybrane 3 miesiące z ostatniego półrocza, czyli od września ubiegłego roku – wyjaśnia poseł Robert Tyszkiewicz.
Problem jest to, że w tym czasie wprowadzony został stan wyjątkowy, więc firmy mają zerowy przychód. Jeżeli więc złożą wniosek do urzędu wojewódzkiego o rekompensatę, to wyniesie ona 0 zł.
- Napisałem w tej sprawie interpelację do ministra Kamińskiego, wcześniej podejmowałem próby rozmów i zwracania uwagi na ten problem, że błąd w rozporządzeniu sprawił, że te rekompensaty po prostu stają się fikcją – mówi Tyszkiewicz. - Sytuacja staje się dramatyczna, ludzie tracą miejsca pracy, firmom zaczyna grozić bankructwo.
Limit de minimis też okazał się problemem
Polityk zwrócił także uwagę na problem limitu de minimis, który dotyczy 8 przedsiębiorstw zatrudniających ponad 400 osób:
- Te przedsiębiorstwa albo otrzymały rekompensatę za jeden miesiąc, niektóre za dwa, za trzy i wpadły w pułapkę de minimis, tzn. nie mogą otrzymywać następnych środków, ponieważ limit de minimis im to uniemożliwia. Od grudnia jest możliwość prawna, aby polski fundusz rozwoju zaczął im wypłacać te rekompensaty. Nic się w tej sprawie nie dzieje. Mija trzeci miesiąc i nie ma ani przepisów wykonawczych, ani żadnych decyzji, które umożliwiałyby tym firmom otrzymywanie rekompensat. To są wielcy pracodawcy, jeżeli oni upadną, to upadnie turystyka na wschodnim pograniczu Polski. Wzywam ministerstwo do natychmiastowych działań w tej kwestii – tłumaczy poseł.
Tyszkiewicz przypomniał także o trudnej sytuacji przedsiębiorców z przejścia granicznego w Kuźnicy, która od listopada ma zamknięte działalności i do dziś nie dostała pomocy. Jak informuje polityk, do dziś urząd wojewódzki nie obniżył im czynszu.
- Są łzy, jest załamanie, są ludzie, którzy zaraz będą tracili pracę i jest kompletna obojętność, chaos, dowolność decyzyjna w podlaskim urzędzie wojewódzkim, wykorzystywanie prawa do tego, by tych odszkodowań ludziom nie wypłacić. Ja się spodziewam po gospodarzu województwa podlaskiego innego zachowania – oburza się Tyszkiewicz, dodając, że sytuacja tych przedsiębiorców z kryzysu zmienia się w dramat.
Wielu przedsiębiorców nie wie już, gdzie szukać pomocy
Wielu przedsiębiorców nie wie, co jeszcze ma zrobić, by ktoś tak naprawdę zajął się ich sprawą.
- Wydawało się, że kolejne rozporządzenie będzie kontynuacją. Okazało się, że rekompensaty mają być wypłacane zero od zera. Jest to tak nielogiczne i tak absurdalne. Zwracaliśmy się do urzędu wojewódzkiego, interpelacje były pisane, także przez posłów i nie mamy żadnej odpowiedzi. Nikt z nami dalej nie rozmawia. My nie mamy jak zarabiać, nie mamy światełka w tunelu, nie wiemy kiedy się otworzymy – mówi Sławomir Droń z Białowieży, który prowadzi wypożyczalnię rowerów oraz pub.
Przedsiębiorcy mają żal także o to, że nie wiedzą, kiedy będą mogli wznowić swoją działalność. Zbliżają się wakacje, a nikt nie wie, czy obecna sytuacja zostanie przedłużona, czy już w lipcu będą mogli się otworzyć i zacząć zarabiać na życie. Duże firmy zastanawiają się co mają mówić swoim pracownikom, czy będą zmuszeni ich zwolnić, czy uda im się wyjść na prostą. W bardzo złej sytuacji są też małe, jednoosobowe firmy. Niektórzy nie mają za co spłacać chociażby rat kredytu.
- Jestem nieprzedsiębiorącą z Białowieży. Zacząłem prowadzić usługi hotelarskie w 2021 r. Wszelkie pieniądze jakie zdołałem zarobić i odłożyć, musiałem wydać na koszty w postaci spłaty raty za kredyt inwestycyjny, ZUS, podatki itd. Od września nie dostałem ani złotówki rekompensaty. Złożyłem wniosek o rekompensatę do urzędu wojewódzkiego na początku lutego i po prawie 2 miesiącach nie mam żadnej odpowiedzi. Przyznam, że na koncie mam pustki, nie mam na ratę kredytu, ZUS, mogę tylko prowadzić pustą działalność dzięki pomocy rodziny. Czekam na pomoc, bo sytuacja jest dla mnie krytyczna, nie mam z czego żyć - mówi Darek Parszczewski, mikroprzedsiębiorca z Białowieży.
Przedsiębiorcy, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji liczą, że ich sprawnie będzie w końcu interweniował wojewoda i w najbliższym czasie cokolwiek się wyjaśni.
Justyna Fiedoruk
justyna.f@bialystokonline.pl