Białostocki festiwal to niewątpliwa okazja do posłuchania artystów, którzy jeszcze w Polsce nie grali - na Halfway Festival prezentują się po raz pierwszy w naszym kraju. Organizatorzy imprezy z Opery i Filharmonii Podlaskiej dbają o poziom wydarzenia - zapraszają znane na świecie zespoły, ale także te rozpoczynające swoją muzyczną karierę.
Różnorodne stylistyki
Niedzielne koncerty rozpoczął białoruski projekt Intelligency, gustujący w elektronicznych brzmieniach. Po nim na scenie zainstalował się amerykański zespół Giant Sand, który garściami czerpał z americany. Wokalista zaklinał deszcz, gawędził z publiką, która doskonale zdawała sobie sprawę, że ma do czynienia ze scenicznymi wyjadaczami.
Rozczarował islandzki Mammút. Wokalistka brzmiała i poruszała się manierycznie, a kompozycje nie zachwycały, pozostawiając wrażenie muzycznego hałasu. Polskę reprezentowała z kolei Julia Marcell, która promowała swoją nową płytę Proxy. Zabrzmiały i Tarantino, i Andrew. Ci, którzy woleli poprzednią muzyczną twarz Julii, z radością wysłuchali Matrioszki. Artystka zeszła do publiki i śpiewała razem z ludźmi.
Na finał długo wyczekiwany koncert amerykańskiej grupy Wilco, która po raz pierwszy gościła w Polsce. Rock, pop, folk, americana, country, blues - wszystko to można było usłyszeć w muzyce zespołu.
Zabawa pod sceną i kibicowanie Polsce
Najmocniejszym punktem sobotniego dnia był występ grupy Acollective z Izraela, która rozruszała publikę w amfiteatrze. Ludzie szybko poderwali się z miejsc i zaczęli tańczyć. Zabawa trwała także pod sceną. Acollective zafundował energetyczną porcję alternatywnego rocka, okraszonego saksofonem i... harmonijką ustną. Muzycy zamieniali się miejscami, kilku z nich śpiewało. Gdy zabrzmiały pierwsze dźwięki przebojowego Breakapart, publiki nie trzeba było specjalnie zachęcać do zabawy. Wokalista chwalił atmosferę, organizację i uczestników festiwalu. W euforii perkusista wyrzucił pałeczki w ludzi. Ci nie chcieli wypuścić zespołu ze sceny. Acollective kilkukrotnie bisował.
Entuzjastycznie przyjęto także Eivør z Wysp Owczych, wokalistkę obdarzoną anielskim wręcz głosem. W Białymstoku wystąpiła z towarzyszeniem dwóch muzyków. Ponadto Eivør grała też m.in. na gitarze, ukulele i bębnie obręczowym. Przyznała, że od dawna chciała przyjechać do Polski i w końcu się to udało. Jej występ był dość różnorodny - pobrzmiewała w nim i szamańska etniczność, było też sporo elektroniki. Eivør wystąpiła również w specjalnym projekcie z towarzyszeniem filharmoników podlaskich. Nie zapomniała także pogratulować Polsce awansu do ćwierćfinału Euro. Na bisy towarzyszący artystce muzycy włożyli polskie koszulki!
W amfiteatrze wystąpili także: Coldair z Polski (można go było później wypatrzyć wśród festiwalowej publiki), Odd Hugo z Estonii i Ane Brun z Norwegii.
Śniadanie na trawie i odpoczynek na leżaku
Podczas tegorocznej edycji festiwalu nie zabrakło wydarzeń towarzyszących. W Operze można było oglądać wystawy fotografii - z Norwegii i Wysp Owczych. Zorganizowano także promocje książek 81:1. Opowieści z Wysp Owczych i Hen, islandzkie śniadanie oraz panel dyskusyjny. Dużą popularnością cieszyła się druga edycja targu śniadaniowo-rękodzielniczego Śniadanie na trawie. Można tam było nie tylko smacznie zjeść, napić się kawy w piknikowej atmosferze, ale także zaopatrzyć się m.in. w naturalnie wyrabiane kosmetyki.
W przerwach pomiędzy koncertami festiwalowicze relaksowali się na trawie - na leżakach lub kocu i rozmawiali z artystami. Imprezie przyświeca hasło Blisko ludzi, blisko muzyki. Artyści przysłuchiwali się koncertom innych grup. Za nami mocna edycja Halfway Festival Białystok.
Portal BiałystokOnline patronował imprezie.
Relacja z pierwszego dnia festiwalu:
Na leżakach, w amfiteatrze, na trawie. Halfway Festival Białystok wystartował