W czwartek (23.11) w Sądzie Okręgowym w Białymstoku zapadła decyzja, że Tadeuszowi Truskolaskiemu nie należy się przywrócenie dawnego poziomu pensji, która została mu obniżona przez radnych ponad rok temu. Był to werdykt w apelacji złożonej przez pełnomocników rady miasta, po tym jak w maju, przed sądem I instancji, rację przyznano prezydentowi (więcej:
Sąd II instancji przyznał rację radnym. Prezydent Truskolaski nie odzyska dawnej pensji).
Przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości, którego radni byli głównymi zwolennikami obniżenia pensji, nie kryli zadowolenia po zakończonym procesie. Dzień po zwycięstwie poszli nawet krok dalej.
- Ta sprawa, jak i inne sprawy tego typu, nasuwają pewną refleksję. Prezydent Tadeusz Truskolaski nie jest w stanie w sposób bezkonfliktowy zarządzać miastem. Nie potrafi prowadzić dialogu, czy to z organizacjami pozarządowymi, czy przedsiębiorcami, dziennikarzami, a nawet swoimi pracownikami. Nie potrafi wsłuchać się w zdanie odmienne od niego, a w związku z tym nie nadaje się do jego zarządzania - mówi Artur Kosicki, niedawno wybrany na szefa miejskich struktur PiS-u.
Radni złożyli interpelację, w której pytają o to, jakie postępowania sądowe toczą lub toczyły się z powództwa prezydenta i jakie są ich koszty dla miasta. Nie zamierzają jednak podejmować innych kroków, bo, jak sami mówią, do ich zadań należy uświadamianie społeczeństwa o tym, co dzieje się w mieście.
- Naszym obowiązkiem jest mówić o tego typu sprawach, tak żeby mieszkańcy Białegostoku podjęli za rok decyzję w wyborach samorządowych i wybrali czy chcą, żeby dalej zarządzał nimi człowiek, który nie znosi konstruktywnej krytyki, nie rozmawia z radnymi i innymi podmiotami, chyba, że na sali sądowej. Tak zarządzać miastem nie można – dodaje Artur Kosicki.
Od wyroku sądu II instancji prezydentowi przysługuje możliwość skargi kasacyjnej do Sądu Najwyższego. Jeszcze nie wiadomo, czy zdecyduje się na ten krok.