Narastający konflikt
Ta historia ma trzy bohaterki. Pierwsza została oskarżona o usiłowanie zabójstwa, kolejna o zacieranie śladów. Jest też pokrzywdzona. Wszystkie znały się. Preludium do feralnego dnia były wulgarne rozmowy telefoniczne i smsy. Odżyły wcześniejsze spory o pewnego mężczyznę, który najpierw spotykał się z jedną z nich, następnie z drugą. W miarę upływu czasu agresja po obu stronach narastała. Ostatecznie dziewczyny ustaliły, że spotkają się, żeby osobiście wyjaśnić sobie wszystko. Do spotkania jednak nie doszło. Nie pojawiła się na nim 23-latka - główna oskarżona. Spowodowało to irytację późniejszej pokrzywdzonej, która ustaliła, gdzie są pozostałe dziewczyny i udała się do jednego z domów przy ul. Miłosnej w Białymstoku. To właśnie w tym miejscu doszło do zadania czterech ciosów nożem, które miały opłakane skutki. Szczegółowo pisaliśmy o tym tu:
Dźgnięcie nożem na Leśnej Dolinie z motywem zazdrości i używkami w tle. Zaczął się proces
W marcu w tej sprawie wypowiedział się Sąd Okręgowy w Białymstoku, który skazał 23-latkę na 5 lat i 6 miesięcy pozbawienia wolności. Natomiast druga z dziewczyn, która również zasiadała na ławie oskarżonych, usłyszała wyrok 5 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 2 lata. Więcej:
Wyrok w sprawie próby zabójstwa koleżanki
Obrońcy chcą uniewinnienia
Natomiast w czwartek (17.08) tematem zajął się białostocki sąd apelacyjny, ponieważ złożono trzy odwołania. Dwa z nich wpłynęły od obrońców oskarżonych dziewczyn, jedno natomiast złożył pełnomocnik pokrzywdzonej.
Zdaniem obrońcy 23-latki sąd pierwszej instancji błędnie przyjął, że przygotowała się ona do konfrontacji. Mecenas wskazywał, powołując się na materiał dowodowy, że dziewczyna unikała starcia, o czym świadczyć może chociażby to, że nie przyszła na umówione spotkanie. Adwokat przekonywał, że wcześniejsze pogróżki i dynamiczność wydarzenia spowodowały, że młoda kobieta mogła działać w obronie koniecznej. Prawnik podkreślał również, że użyła ona narzędzia, które było pod ręką w związku z przygotowywaniem sałatki. Chce uniewinnienia swojej klientki.
Natomiast obrońca drugiej oskarżonej (22-latki), której na etapie pierwszej instancji przypisano rolę pomocniczą wskazywał, że na nożu nie znaleziono jej odcisków, więc nie można twierdzić, że opłukiwała narzędzie z krwi. A to, że odkręciła kran, nie jest równoznaczne z tym, że umyła nóż.
Adwokat nie zgodził się też z okolicznością obciążającą, za jaką uznano to, że oskarżona nie próbowała rozdzielać dziewczyn. Argumentował on, że gospodyni z domu przy Miłosnej tego nie zrobiła, ponieważ bała się i chciała poprosić o pomoc brata.
- Sąd wymaga od osoby zestresowanej, będącej pod wpływem alkoholu, żeby przedstawiła obraz zdarzeń. Moja klientka nie kwestionowała tego, co zrobiła. Świadczy to o tym, że nie miała złych intencji - przekonywał prawnik.
Mecenas chce dla dziewczyny uniewinnienia lub ewentualnego umorzenia sprawy.
Natomiast pełnomocnik pokrzywdzonej zażądał wyższego niż wcześniej zasądzone odszkodowania - nie 20 tys., a 50 tys. zł. Uzasadniał to tym, że dziewczyna przyczyniła się do zdarzenia w mniejszym stopniu i doznała rozległych obrażeń, było to dla niej traumatyczne i z pewnością długo będzie wszystko pamiętała.
Prokurator: apelacje powinny być oddalone
Zaś obecny na sali rozpraw prokurator wniósł o oddalenie wszystkich apelacji. Argumentował, że główna oskarżona mogła się schować, a zamiast tego podjęła działanie, wzięła nóż i wyszła przed dom, co ma wskazywać na zachowanie prowokacyjne i konfrontację. Poza tym prokurator wskazywał, że dziewczyna zadała cztery ciosy, a mogła poprzestać na jednym, który i tak był wymierzony nie w rękę czy nogę, a w miejsca najważniejsze dla zdrowia i mógł spowodować śmierć. Następnie 23-latka nie udzieliła pomocy poszkodowanej i zabrała się za zacieranie śladów przestępstwa. Wszystko to zatem wskazuje - zdaniem oskarżyciela publicznego - że to nie mogła być obrona konieczna.
Biorąc pod uwagę drugą oskarżoną prokurator stwierdził, że brak materiału genetycznego może być spowodowany tym, że nóż został umyty. Jego zdaniem podejmując się zacierania śladów, utrudniała ona postępowanie. Co powoduje, że m.in. szkodliwość społeczna jej czynu jest znaczna i nie można mówić o umorzeniu postępowania.
Sąd Apelacyjny podejmie decyzję i wyda wyrok w tej sprawie pod koniec sierpnia.