Aktualności

Wróć

Szantaż był czy nie było? Kłótnia prezydenta i radnego podczas sesji

2016-12-19 19:06:02
Podczas poniedziałkowej sesji dość niespodziewanie radni Platformy Obywatelskiej zgłosili wniosek o cofnięcie uchwały obniżającej prezydentowi Truskolaskiemu pensję. Podczas dyskusji doszło do sporu, który może zakończyć się sprawą sądową.
MN
Radni Prawa i Sprawiedliwości obniżyli pensję prezydentowi Truskolaskiemu w październiku. Chodzi dokładnie o kwotę 3,6 tys. zł brutto. Argumentowali wówczas, że prezydent nie wywiązuje się ze swoich obowiązków, czego przykładem ma być choćby dwukrotne nieudzielenie mu absolutorium przez radę miasta.

Tadeusz Truskolaski zaskarżył tę decyzję do wojewody, ale zgodnie z przewidywaniami, nie uzyskał poparcia. Założył też sprawę w sądzie pracy, ale procedura się jeszcze nie rozpoczęła.

Przed sesją w poniedziałek (19.12) radni Platformy Obywatelskiej złożyli wniosek o to, żeby cofnąć obniżenie prezydenckiej pensji.

- Dziwne jest, że prezydent 300-tysięcznego miasta zarabia mniej niż wójt Wólki w województwie lubelskim – mówi radny Zbigniew Nikitorowicz.

Sam prezydent również zabrał głos w tej sprawie. Jego zdaniem poprzednia decyzja radnych jest typowo polityczna i prywatna.

- To, co zrobiliście, jest głęboko krzywdzące i niesprawiedliwe. W ostatnich latach przybyło mi obowiązków. Jestem starostą i prezesem Białostockiego Okręgu Funkcjonalnego. Zostałem za to przez państwa ukarany. Weszliście w sferę prywatną - mówił Tadeusz Truskolaski. - Nie mówię, że nie macie krytykować prezydenta. Dzisiaj możecie zasypać Rów Mariański. Jeśli państwo cofniecie uchwałę, ja cofnę pozew.

Na słowa o cofnięciu pozwu zareagował radny PiS Konrad Zieleniecki, który propozycję prezydenta potraktował jako szantaż:
- Jestem dotknięty tą próbą szantażu. Nie poddamy się jej - obruszył się.

W trybie ad vocem prezydent Truskolaski odpowiedział:
- To jest oskarżenie. Chciałbym prosić o analizę moich słów. To nie był szantaż. Będę musiał zareagować, jeśli nie wycofa się pan ze swoich słów.

Prezydent Truskolaski zwrócił się do radczyni prawnej, jednak ta nie mogła oceniać sprawy, w której stroną jest jej przełożony. Prezydent nalegał, żeby Konrad Zieleniecki przyznał, że się pomylił.

- Pomyliłem się w ocenie pana osoby. Myślałem, że jest pan odpowiedzialny. Pan się ośmiesza. Co ja zrobię, że czuję się szantażowany, czuję się subiektywnie zaszantażowany. Niech sąd rozstrzygnie, proszę bardzo - odpowiedział tylko radny.

Ostatecznie wniosek o wprowadzenie do porządku obrad sprawy pensji prezydenta został odrzucony przez radnych. Włodarz miasta nie zdecydował jeszcze, czy złoży pozew przeciwko Zielenieckiemu.
Mateusz Nowowiejski
mateusz.nowowiejski@bialystokonline.pl