Szalony i pechowy mecz przy Słonecznej. Jagiellonia tylko z punktem
Duma Podlasia nacierała, grała szybko i z polotem, ale to nie wystarczyło, by pokonać beniaminka. Podbeskidzie skutecznie się odgryzało, dlatego piątkowy (11.09) mecz zakończył się remisem.
Grzegorz Chuczun
Nieszczęście goniło nieszczęście
W środku tygodnia Jagiellonia Białystok wysłała na wypożyczenie Zorana Arsenicia, Juana Camarę i Wojciecha Błyszkę. Taki ruch spowodował, że podczas starcia z Podbeskidziem na ławce rezerwowych znalazło się miejsce dla młodzieży (Bida, Toporkiewicz, Bortniczuk) oraz dwóch bramkarzy (Dziekoński, Węglarz). Widać zatem, że włodarze Dumy Podlasia coraz mocniej chcą stawiać na graczy z Polski, którzy są perspektywiczni i dają nadzieję na spory zarobek w przypadku zagranicznego transferu. Taki zamysł w sezonie z jednym spadkowiczem dziwić nie może, bo lepsza okazja do testowania tak ryzykownych poczynań długo się raczej nie nadarzy.
Jeżeli chodzi o sam mecz, to okazalej w piątkowe starcie weszła Jagiellonia. Żółto-Czerwoni już w 4. minucie mieli rzut wolny z okolic 20. metra, który omal nie przyniósł gola. Martin Pospisila uderzył bowiem piłkę tak, że ta trafiła w poprzeczkę. Później także więcej jakości prezentowali gospodarze. Raz groźnie pod polem karnym gości było wtedy, gdy futbolówkę na środku boiska przejął Imaz, a następnie w szesnastce Podbeskidzia zakotłowało się, bo podopieczni Bogdana Zająca wykonali kilka dośrodkowań. Niestety nie były one zbyt dokładne, stąd też strzałów na bramkę Polacka zabrakło.
Duma Podlasia wyglądała lepiej, ale to przyjezdni byli bliżej zdobycia gola otwierającego wynik spotkania. Danielak z wielką gracją wbiegł w pole karne białostoczan, po czym nabił Augustyna i ten omal nie zapakował piłki do własnej siatki. Na szczęście refleksem na linii bramkowej popisał się Pavels Steinbors. Łotysz sparował futbolówkę na rzut rożny.
W 18. minucie golkiper Dumy Podlasia nie uchronił już jednak swego zespołu. Kamil Biliński wykorzystał bowiem sytuację sam na sam i to beniaminek znalazł się bliżej zgarnięcia kompletu oczek. Jakby tego było mało, urazu doznał Ivan Runje. Chorwata w 21. minucie meczu zastąpił Bogdan Tiru.
Czym Jaga odpowiedziała na gola gości? Licznymi strzałami, lecz próbę Imaza znakomicie wybronił Polacek, a fatalne pudło z kilku metrów zaliczył Mystkowski. Dodatkowo niedługo później młodego skrzydłowego przebił Błażej Augustyn. Stoper Dumy Podlasia w znakomitej sytuacji, będąc kompletnie niepilnowanym, przeniósł piłkę wysoko ponad poprzeczką. Żółto-Czerwoni nacierali, wymieniali podania bardzo szybko, ale co z tego, skoro ewidentnie Jagiellończykom brakowało szczęścia. Dowód? Słupek po strzale Pospisila, który kończył koronkową akcję całego zespołu oraz poprzeczka po uderzeniu Puljicia.
Jaga miała pecha w ataku, Jaga była dziurawa w obronie. Podbeskidzie, za pomocą prostych środków, znakomicie się odgryzało. Do piłki zacentrowanej z rzutu rożnego dopadł Rzuchowski i głową podwyższył na 2:0, w efekcie czego na przerwę, mimo niezłej postawy, Żółto-Czerwoni zeszli w nastrojach z gatunku fatalnych.
Przebudzenie na wagę remisu
Podsumowując, w pierwszej połowie gospodarze bili głową w mur. Bili i chyba solidnie konstrukcję naruszyli, bo tuż po zmianie stron defensywa Podbeskidzia kompletnie legła w gruzach. W 49. minucie Jaga zmniejszyła straty dzięki temu, że Puljić wykorzystał dośrodkowanie Makuszewskiego, a niedługo później do remisu doprowadził Imaz. Hiszpan zdobył gola z najbliższej odległości, finalizując wstrzelenie futbolówki wzdłuż linii bramkowej posłane przez Olszewskiego.
Zawodnicy trenowani przez Krzysztofa Brede otrzepali się w minucie numer 65. Wtedy to niezłe uderzenie głową oddał Komor, ale rezultat spotkania nie uległ zmianie, bo na posterunku był Steinbors. Czujność doświadczonego bramkarza Jagi sprawdził też Figiel, który posłał bombę z dystansu.
Duma Podlasia świetnia weszła w drugą połowę, ale im dalej w las, tym białostoczanie rzadziej zapędzali się w szesnastkę rywali. Żółto-Czerwonym ewidentnie zaczęło brakować sił. Tylko czy można się temu dziwić, skoro przez 60 minut piłkarze Bogdana Zająca grali na najwyższych możliwych obrotach?
W ostatnim fragmencie meczu również beniaminek nie zaprezentował w ataku niczego wielkiego, dlatego piątkowa inauguracja 3. kolejki PKO Ekstraklasy przyniosła remis 2:2. Trzeba jednak dodać, że mimo słabszej końcówki Jagiellonia i tak wypracowała sobie znakomitą okazję do zgarnięcia kompletu punktów. Niestety w doliczonym czasie zmagań wybitną szansę na gola zmarnował Jakov Puljić.
Jagiellonia Białystok - Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:2 (0:2)
Bramki: Jakov Puljić 49, Jesus Imaz 51 - Kamil Biliński 18, Michał Rzuchowski 37
Jagiellonia Białystok: Pavels Steinbors - Paweł Olszewski, Ivan Runje (21' Bogdan Țîru), Błażej Augustyn, Bodvar Bodvarsson - Maciej Makuszewski (84' Ariel Borysiuk), Martin Pospisil (84' Andrej Kadlec), Taras Romanczuk, Jesus Imaz, Przemysław Mystkowski (69' Bartosz Bida) - Jakov Puljić
Podbeskidzie Bielsko-Biała: Martin Polacek - Szymon Mroczko (60' Maksymilian Sitek), Aleksander Komor, Milan Rundić, Kacper Gach - Karol Danielak (87' Mateusz Marzec), Michał Rzuchowski, Rafał Figiel (71' Gergo Kocsis), Tomasz Nowak (87' Desley Ubbink), Łukasz Sierpina (60' Bartosz Jaroch) - Kamil Biliński
Rafał Żuk
rafal.zuk@bialystokonline.pl