„Syberiada polska”. Ekipa filmowa na premierze w Białymstoku
M.in. reżyser Janusz Zaorski i aktor Adam Woronowicz byli na białostockiej premierze „Syberiady polskiej”. Film, który wejdzie na ekrany polskich kin w piątek (22.02), może być doskonałą reklamą przygotowywanego w naszym mieście Muzeum Pamięci Sybiru.
ESD
„Syberiada polska” to pierwszy nakręcony z tak dużym rozmachem film opowiadający o drugowojennych wywózkach na Sybir. Dzień po jego prapremierze w Warszawie, na pokaz przygotowany z myślą o środowisku sybirackim, przyjechali do Białegostoku reżyser Janusz Zaorski, producent Mirosław Słowiński, autor zdjęć Andrzej Wolf, pochodzący z Białegostoku odtwórca głównej roli Adam Woronowicz i aktorzy ukraińscy.
Produkcja
Syberiada polska powstała na podstawie książki Zbigniewa Domino pod tym samym tytułem. Od 2005 r., gdy Słowiński wykupił prawa do jej adaptacji, trwały prace nad filmową epopeją.
- Czy było trudno? Tak, ale czym to było w porównaniu z tym, co przeżywali nasi bohaterowie – mówił o realizacji producent.
Twórcy podkreślali w swoich wypowiedziach znakomitą współpracę z aktorami ukraińskimi. Chwalili się również zdjęciami. Syberiada to jedyny europejski film fabularny opowiadający o Syberii i rzeczywiście tam kręcony. Zdjęcia powstawały w Krasnojarsku i na syberyjskich wsiach.
Przesłanie
W Syberiadzie polskiej jednak to nie obrazy są najważniejsze, a treść. Po milczącym okresie PRL-u w końcu można mówić w Polsce o wywózkach.
- Dobrze, by ten film wywołał jakąś dyskusję i przypomniał, jak wówczas pogwałcono wszystkie prawa ludzkie - ma nadzieję reżyser.
Zaorski podkreślał też, że nie chciałby, aby skupiano się na szczegółach, tak jak przy Kanale Wajdy, gdy kłócono się czy kraty były poziome, czy pionowe, a na wymowie produkcji. Tłumaczył, że chciał pokazać Jak nie dać się zbydlęcić w tym bydlęcym otoczeniu.
- To film ku pamięci, byśmy pamiętali, że takie tragiczne wydarzenia miały miejsce - mówił Adam Woronowicz. Dodawał też, że takie tematy są coraz rzadsze w naszym kinie, które coraz częściej opowiada banalne historie.
Muzeum
- Wiele osób może czuć się zaskoczonymi po obejrzeniu tego filmu - oceniał obecny na premierze prezydent Białegostoku, Tadeusz Truskolaski. - Nie pokazuje martyrologii, ale ciepłą, dobrą stronę Rosjan.
Jednak to, co zdaniem Truskolaskiego w tym filmie najważniejsze, to swego rodzaju pomoc w szerzeniu idei tworzenia Muzeum Pamięci Sybiru w Białymstoku.
- Dla nas to promocja, ten film w tę promocję doskonale się wpisuje - mówił.
Dzięki umowie z producentem oraz dystrybutorem Kino Świat, Muzeum Pamięci Sybiru dostanie 1% z wpływów za bilety oraz elementy scenografii filmowej, która wzbogaci wystrój przygotowywanych ekspozycji.
Film
„Syberiada Polska” to historia mieszkańców Czerwonego Jaru zesłanych w 1940 r. Na Syberii muszą walczyć z chorobami, z zimnem, wykonywać katorżnicze prace. W nieprzyjaznych warunkach jest jednak miejsce na miłość – młodzieńczą, rodzicielską, do ojczyzny.
Jan Dolina (Woronowicz), na którego uwziął się komendant NKWD, idzie przez śniegi po lekarstwa dla umierającej na tyfus żony. Jego syn, Staszek, kocha się w Żydówce Cyni, a gdy tę zesłano do łagrów, flirtuje z rosyjską sanitariuszką Lubką. Ich znajoma, Irena (bardzo dobra rola Soni Bohosiewicz), nawiązuje romans z sowieckim strażnikiem, by mieć lżejszą pracę i więcej żywności dla swoich dzieci.
Film, choć ma kilka niedociągnięć (nieprawdopodobne zbiegi okoliczności w fabule, część postaci zbyt przerysowana), powinien być seansem obowiązkowym nie tylko dla interesujących się historią XX w. Powinni obejrzeć go szczególnie białostoczanie, Podlasianie, tak licznie doświadczeni wywózkami.
Ewelina Sadowska-Dubicka
ewelina.s@bialystokonline.pl