Kultura i Rozrywka

Wróć

Stworzenia sceniczne. Feministyczny żywioł w Teatrze Dramatycznym

2012-02-20 00:00:00
Duże emocje, wspaniała gra aktorska i udana, odważna inscenizacja. Spektakl Stworzenia sceniczne w reżyserii Roberta Czechowskiego białostoccy widzowie przyjęli podczas sobotniej premiery owacyjnie.
materiały Teatru Dramatycznego
Zadanie jednak nie było łatwe. Anglia, XVII wiek. Czasy, kiedy kobiety po raz pierwszy mogły oficjalnie pojawiać się na teatralnej scenie razem z mężczyznami. Robiły to już wcześniej, ale w przebraniach - za ujawnienie prawdy groziły tortury, a nawet stos.

Twórcy przedstawienia zadbali, byśmy poczuli klimat tamtych czasów. Przed budynkiem Teatru Dramatycznego płoną pochodnie, wewnątrz półmrok rozświetlają świece - są także elementem scenografii spektaklu, na użytek którego przestrzeń małej sceny zupełnie przearanżowano. Wije się na niej Aleksandra Maj, w roli Doll Common, garderobianej w czarnej sukni, z piracką przepaską na oku. W pełnej drapieżności opowieści przypomina, że w miejscu, w którym teraz jest teatr, kiedyś walczyły niedźwiedzie. Stąd aktorki nazywane są stworzeniami scenicznymi. W teatrze prowadzonym przez Tomasza Bettertona spotykają się kobiety w różnym wieku i po różnych przejściach. Najstarsza, pani Betterton (Dorota Radomska) jest jego żoną. Gdy jeszcze było to zabronione, odważnie występowała na scenie w roli mężczyzny - teraz musi ustąpić miejsca młodszym aktorkom, np. Nell Gwyn (gościnnie Alicja Dąbrowska), sprzedawczyni pomarańczy o zniewalającej urodzie. Do teatru trafia przypadkiem, ma powiedzieć jedną kwestię. Zwraca na nią jednak uwagę obecny na spektaklu król. Dziewczyna zostaje jego kochanką, on proponuje jej dom, w zamian za porzucenie aktorstwa. U Bettertona grają też pani Farley (Justyna Godlewska-Kruczkowska) - zachodzi w ciążę, rodzi dziecko i kończy jako prostytutka pod teatrem, i pani Marshall (Agnieszka Możejko-Szekowska) - uwikłana w związek z lordem Oksford, który ma tragiczny finał.

Mocną stroną spektaklu jest wyraźnie feministyczny tekst autorstwa April de Angelis. Mimo osadzenia w czasach elżbietańskich, ma uniwersalny charakter i odnaleźć w nim można problemy współczesnych kobiet. W grze aktorskiej kipi od emocji - umiejętnie jednak stopniowanych - można się i wzruszyć, i uśmiechnąć. Jest wiele mocnych scen: tańcząca gigę Nell, pani Betterton ucząca gry aktorskiej z wykorzystaniem cyferblatu zegara, próba aborcji za pomocy wielkiej szpili czy rzucanie czarów na lorda, wkłuwając igły w woskowego człowieczka. Do tego znakomite momenty z wystudiowaną, dziś przedziwnie wyglądającą, gestykulacją. Scenografia jest oszczędna, podobnie wpisujące się w klimat sztuki opracowanie muzyczne Damiana-Neogenna-Lindnera. Przepychem urzekają natomiast kostiumy. Warto dać się porwać teatralnemu, feministycznemu żywiołowi drzemiącemu w Stworzeniach scenicznych.

Przeczytaj także:
Teatr jako miejsce walki o pozycję i godność. Premiera spektaklu Stworzenia sceniczne w Dramatycznym
andy