Straszenie, groźby, podpalenie auta i kradzieże. 22-latek ma się leczyć za kratkami
22-latek groził dwóm mężczyznom, jednemu w miejscu zamieszkania, drugiemu zaś podczas kursu taksówką. Do tego dochodzą jeszcze kradzieże, związanie i podpalenie auta. W ten sposób młody człowiek zapewnił sobie ponad 4-letni pobyt za kratkami.
Dorota Mariańska
Ostatni dzień 2017 r. 22-latek z Elbląga - w biały dzień - usiłuje dokonać rozboju. Wchodzi do domu znajdującego się na osiedlu Leśna Dolina, przy ul. Niskiej, wyciąga z kieszeni kurtki przedmiot przypominający broń palną i żąda od 65-letniego mężczyzny pieniędzy. Jednak ten zaczyna krzyczeć, że nadchodzi pomoc i w ten sposób płoszy łobuza, który ucieka w nieznanym kierunku.
Następnie 22-latek udaje się do Choroszczy, a konkretnie do Ośrodka Monar w Zaczerlanach. Po drodze ponownie grozi wspomnianym przedmiotem, tym razem 46-letniemu taksówkarzowi, który go wiezie. Przykłada mu także nóż do szyi. Ostatecznie krępuje mężczyznę i kradnie 700 zł. Taksówkarz wykorzystuje moment nieuwagi mężczyzny, uwalnia się i ucieka z pojazdu. Niestety podczas ucieczki doznaje zwichnięcia stawu barkowego. Wtedy Piotr L. odjeżdża jego taksówką w nieznanym kierunku. Ostatecznie 22-latek porzuca samochód i go podpala. Straty właściciel oszacował na 16 tys. zł. Krótko po tym Piotr L. zostaje zatrzymany.
Za to wszystko - we wtorek (29.05) - mężczyzna został skazany na łącznie 4 lata i 6 miesięcy więzienia. Karę będzie odbywał w więziennym oddziale terapeutycznym. Wynika to z tego, że 22-latek jest uzależniony od substancji psychoaktywnych i to pod ich wpływem znajdował się w dniu wspomnianych wyżej zdarzeń. 22-latek został też zobowiązany przez sąd do wpłacenia 16 tys. zł tytułem naprawienia szkody za zniszczony samochód oraz do oddania 730 zł ośrodkowi Monar, w którym był skarbnikiem i przywłaszczył sobie właśnie taką kwotę. Skazany musi też zwrócić pieniądze, które zabrał z portfeli kolegów z ośrodka tj. łącznie 320 zł.
Sędzia Barbara Paszkowska w uzasadnieniu wyroku podkreślała, że nie było wątpliwości co do winy mężczyzny, kiedy weźmie się pod uwagę zeznania świadków i pokrzywdzonych.
Prokurator chciał, żeby 22-latek trafił za kratki na 9 lat. Jednak, jak tłumaczyła sędzia Paszkowska, tak wysoka kara spełniałaby tylko funkcję represyjną a nie wychowawczą. Stwierdziła ona, że Piotr L. po wyjściu z więzienia będzie miał jeszcze szansę na ułożenie sobie życia.
Wtorkowe orzeczenie jest nieprawomocne.
Dorota Mariańska
dorota.marianska@bialystokonline.pl