Stolarczyk po meczu z Lechem: Są w naszym zespole zawodnicy, którzy powinni zmienić klimat
Runda jesienna sezonu 2022/2023 dobiegła dla Jagiellonii końca. Nie była to dla białostoczan runda udana, więc w najbliższym czasie można spodziewać się w klubie dużych zmian. Pytanie czy dojdzie do roszady na stanowisku trenera, czy jednak karę za słabe wyniki poniosą piłkarze.
Redakcja BiałystokOnline
W Białymstoku trenerzy zmieniali się co pół roku. Czy teraz będzie podobnie?
- Chcę podziękować kibicom, bo są oni dla nas ogromnym wsparciem i tak naprawdę 12. zawodnikiem. Taki wynik to dla nas ogromne rozczarowanie, a w moim przypadku duża złość. Zdawaliśmy sobie sprawę, że Lech to zespół, który lubi mieć piłkę i prowadzić grę, ale co za tym idzie, też sporo ryzykuje. Z tego chcieliśmy skorzystać. Trochę w pierwszej połowie zawiodło budowanie gry. Zabrakło nam spokoju w wykorzystywaniu przewag poprzez nasze ustawienie. Skorzystaliśmy w zasadzie tylko z jednej sytuacji, która dała nam bramkę. Olbrzymią kontrowersją dla mnie był brak drugiej żółtej kartki dla Michała Skórasia, co mogłoby nakreślić inny scenariusz meczu. W końcówce daliśmy sobie strzelić gola ze strefy, którą zabezpieczaliśmy przez całe spotkanie. Szymczak wykorzystał nasz błąd, a z kolei my nie zamieniliśmy naszych sytuacji na gole - powiedział po przegranym 1:2 spotkaniu z Kolejorzem Maciej Stolarczyk, trener Jagiellonii.
Opiekun Żółto-Czerwonych pokusił się też o podsumowanie całej rundy. Szkoleniowiec dał do zrozumienia, że w klubie są zawodnicy, którzy niekoniecznie zasługują na miejsce w kadrze i należy się z nimi pożegnać.
- Za nami runda jesienna. Obecne miejsce w tabeli to nie jest miejsce dla Jagiellonii. Uważam, że obecna lokata jest dla nas rozczarowaniem. Drużyna potrzebuje zmian, ale wiem, że trenerzy nie mają na to czasu. Liczy się to, co tu i teraz. Trzeba zmienić konstrukcję tego, co tutaj mamy. Historycznie wygląda to tak, że trenerzy zmieniają się tutaj co pół roku i żaden z nich nie dostał czasu na skonstruowanie swojego zespołu, a co za tym idzie, skonstruowanie zespołu odpowiadającego oczekiwaniom. To jest czas, aby zmienić konstrukcję drużyny. Są w naszym zespole zawodnicy, którzy powinni zmienić klimat, bo do tej koncepcji, którą ja preferuję, po prostu nie pasują. Ja mam siłę i ogrom energii, ale nie wiem, czy będzie mi to dane wprowadzić. Zmiana konstrukcji zespołu jest jednak konieczna - oznajmił Stolarczyk.
Brakowało serca do gry i zaangażowania?
Szkoleniowiec Dumy Podlasia został po meczu z Lechem zapytany o konkretne nazwiska, które ma na myśli, nawiązując do pożegnań, jednak Maciej Stolarczyk nie zdradził tego, o jakich piłkarzach mówił.
- W pierwszej kolejności o planowanych zmianach dowiedzą się piłkarze. To im pierwszym powiem, z którymi chcę współpracować dalej, a z którymi nie. W wielu meczach byliśmy zespołem, który powinien schodzić z boiska z innym rezultatem. W niektórych sytuacjach jednak nie daliśmy rady. Jeżeli chcemy drużynę rozwijać, rozwijać graczy, to powinni tu być tacy piłkarze, którzy chcą pod te rozwiązania się podporządkować. Można zmienić też trenera, to także jest rozwiązanie, lecz najnowsza historia pokazuje, że akurat te zmiany niewiele dają. Nie chcę mówić o liczbie zawodników, ale uważam, że dla niektórych po prostu trzeba znaleźć inne rozwiązania. Inni z chęcią dostaną szansę w tym miejscu, z chęcią i iskrą w oku, która spowoduje, że te serce, na które liczę, będzie na boisku. Uważam, że to nie była dobra runda w naszym wykonaniu. Były mecze, w których zespół pokazał możliwości i skuteczność, ale było też sporo takich, w których nie wykorzystaliśmy okazji, a przeciwnikom ułatwiliśmy zadanie. Było też kilka spotkań, w których nie mieliśmy argumentów. Ja odpowiadam za wyniki tego zespołu i ja biorę pełną odpowiedzialność za to, co się wydarzyło, lecz w niektórych przypadkach uważam, że nie wszyscy się odnaleźli w tej koncepcji, którą ja proponuję. Kwestią teraz jest wybór. Czy warto zmienić koncepcję i trenera, czy warto zmienić konstrukcję zespołu - powiedział Stolarczyk.
Trener został też zapytany o kwestię transferów, czy przypadkiem latem nie było ich zbyt mało, przez co rywalizacja w zespole nie stała na odpowiednim poziomie.
- Będąc już tutaj, to zawodnikiem, który w tym czasie doszedł, był Tomasz Kupisz. Pozostali gracze byli graczami, którzy już tutaj byli. Jesteśmy klubem o określonych możliwościach. Na pewno nie tak zamożni, jak choćby nasz dzisiejszy przeciwnik. Wobec tego ta droga jest wyboista i długa. Obligują nas kontrakty, nie jest też więc łatwo zmienić konstrukcję zespołu. Nie ma też zawsze stuprocentowej skuteczności w transferach. Żaden dyrektor sportowy tego nie ma. Po przepracowanym okresie mam wyrobione zdanie o zespole i wiem, z kim chciałbym ten zespół budować dalej. Czy będzie mi dane to kontynuować, czas pokaże - poinformował wciąż aktualny szkoleniowiec Jagi.
Teraz czas na mundial
Na pomeczowej konferencji prasowej w zdecydowanie lepszym humorze był za to opiekun gości. Końcówka rundy jesiennej, nie licząc porażki w Pucharze Polski, była dla poznańskiej ekipy naprawdę udana.
- Za nami 10 fantastycznych dni jesiennych zmagań dla tego klubu. Zaczęło się od wygranej z Villarealem w Lidze Konferencji, w niedzielę pokonaliśmy Koronę Kielce, a dziś przypieczętowaliśmy ten okres wygraną w Białymstoku. Ponadto bardzo ucieszyły nas inne rzeczy. Przedłużenie kontraktu z klubem Mikaela Ishaka, powołanie Michała Skórasia do reprezentacji Polski na mistrzostwa świata i otwarcie centrum badawczo-rozwojowego naszej akademii. W mojej opinii dziś zasłużyliśmy na zwycięstwo. Mam nadzieję, że wszystko będzie w porządku z Michałem Skórasiem. Jestem zadowolony z tego, że wygraliśmy przed przerwą ligową. Zagraliśmy dobry mecz. W rozgrywaniu spotkania nie pomagało to, co działo się na trybunach. Była to sytuacja niekomfortowa dla piłkarzy. Cieszy gol Filipa Szymczaka, który dał wygraną. Martwią dwa urazy, Antonio Milicia i Michała Skórasia. Wierzę, że kontuzja nie wykluczy go z gry w mundialu. Uważam, że zasłużyliśmy na te krótkie wakacje, ale już niebawem wznowimy przygotowania do ligowej wiosny. Teraz wszyscy cieszmy się mundialem. Ja kibicuję Holandii, wy Polsce, być może obie ekipy spotkają się na którymś etapie rywalizacji. Ponadto chciałbym wszystkim życzyć wesołych świąt, bo możliwe, że z państwem w tym roku już się nie zobaczę - mówił po sobotnim starciu John van den Brom, trener Lecha.
Rafał Żuk
rafal.zuk@bialystokonline.pl