Jest marzec, czyli miesiąc, w którym koty marcują. Co to właściwie znaczy?
Agata Kilon: To znaczy, że się zakochują i wpadają w kłopoty. Niestety, w naszym klimacie, gdzie zimy są mało spektakularne, marcowanie rozpoczyna się już w styczniu. Gdy błyśnie nam słoneczko, jest plus pięć stopni, to taka biedna kocica nie wie, że nie ma jeszcze marca. Nakłada więc makijaż, szpilki i idzie na podryw, a później są z tego kłopoty. Kotka może się zgubić i nie wrócić do domu, może przynieść dzieci lub zarazić się paskudnymi chorobami. Także kocur może złapać wirusa i dostać po twarzy od ziomów z dzielnicy. Niestety, kotki domowe mają słabą siłę przebicia na podwórku. Również właścicielom może być w marcu trudno, ponieważ kotek, który dotąd był miły, sympatyczny i przychodził do nas na kolana, nagle zaczyna siedzieć pod oknem, drzwiami i nawoływać partnerki bądź partnerów. Kot może również znaczyć teren, co jest nieprzyjemne dla ludzi, dla kotka jest zaś naturalne.
Aby temu zapobiec, można skorzystać z Akcji Sterylizacja. Na czym ona polega?
Akcja Sterylizacja polega na tym, że kilkanaście lecznic w Białymstoku i okolicach obniża ceny, aby jak najwięcej zwierzaków mogło skorzystać ze sterylizacji. Weterynarze rezygnują wtedy z części swoich zysków. Są to ludzie z wielkim sercem i świadomością, że to jest bardzo ważne i potrzebne. Właściciele mogą wtedy oszczędzić, ponieważ zabieg kosztuje taniej. Jest to również okazja, aby przypomnieć, że warto sterylizować. Niektórym może się wydawać, że jak się urodzą kotki, to nic się nie stanie. Jest to jednak krótkowzroczne. Nawet jeśli musimy zapłacić pełną cenę za sterylizację, to i tak jest to o wiele tańsze niż odchowanie kilka kociaków.
W jaki jeszcze sposób Fundacja Kotkowo działa na rzecz walki z bezdomnością kotów?
Przez cały rok sterylizujemy, ale również staramy się być źródłem wiedzy na ten temat. Jeżeli mieszkańcy naszego regionu piszą do nas, że mają stado kotów, które się mnożą bez opamiętania, to mówimy im, gdzie można się udać. Bywają kotki, które u nas mogą się schronić i szukają domu. One nie są na ulicy, a są zabezpieczone i wysterylizowane, dzięki czemu już nie będą się mnożyły. Prowadzimy również szeroko zakrojoną akcję edukacyjną. Oprócz spotkań z mediami, mamy również spotkania w szkołach, przedszkolach, gdzie uczymy od najmłodszych lat jak się zajmować zwierzakiem. W przypadku spotkań z kołami wolontariatu, czy z licealistami przypominamy również o sterylizacji. To jest pozytywne, że młodzież, która jest już bardziej światowa, nie dziwi się, że koty powinny być sterylizowane. Poza tym młodzi mają szansę dotrzeć do starszego pokolenia. Oprócz tego, prowadzimy również akcje dotyczące pomocy bezpośredniej, czyli zachęcamy nauczycieli i wolontariuszy w szkołach do zbierania karmy. To uświadamia dzieci, że zwierzęta potrzebujące również istnieją.
Czym się różni sterylizacja od kastracji? Dla wielu ludzi te dwa pojęcia są tożsame.
Było takie historyczne ujęcie, że sterylizacja dotyczy kotki, a kastracja kocurów. Teraz odchodzimy od takiej terminologii. Muszę jednak powiedzieć, że dla potrzeb mediów często używamy pojęcia sterylizacja, jak właśnie przy naszej Akcji Sterylizacja, choć powinno się to nazywać Akcja Kastracja. Używamy tego słowa, ponieważ chcemy dotrzeć również do starszego pokolenia, czyli do osób, dla których sterylizacja to pojęcie bardziej czytelne. Sterylizacja to przecięcie jajowodów lub nasieniowodów, natomiast kastracja to wycięcie tego, co w środku i jest to o wiele lepsze i zdrowsze dla zwierzaka, ponieważ zapobiega wielu chorobom jak ropomacicze, czy nowotwory. Pragnę uspokoić, że w Białymstoku nie ma już lecznic, które stosują tę starą metodę. Wszystkie usuwają to, co trzeba.
Wielu ludzi jednak dalej kieruje się stereotypami typu kotka powinna mieć młode przynajmniej raz w życiu, aby była szczęśliwa. Jak można zwalczać takie przeświadczenia?
To jest kwestia pracy u podstaw. Jeżeli ktoś ma przeświadczenie typu babcia tak uważała, mama tak uważała, więc będę uważać tak również ja, to trudno z tym walczyć. Ważne jest uświadamianie, że tych kotów naprawdę jest za dużo. Kocica potrafi w ciągu roku wydać na świat nawet trzy mioty, po pięć sztuk. Nie wszystkie z nich przeżyją, jednak te, którym się uda, będą już w kolejnym sezonie gotowe do rozmnażania się. W ciągu dwóch lat możemy mieć więc z jednej kotki wielkie, nieopanowane stado. Jeśli chodzi o stereotypy, to niestety wielu weterynarzy starego pokolenia również w nie wierzy, co jest nieporozumieniem. Kotka nie marzy o tym, aby być matką. To jest chwilowy instynkt. Trzymanie kotki niewysterylizowanej jest krzywdzeniem zwierzaka.
Sterylizacja jest więc szansą na lepsze życie?
Wyobraźmy sobie, że bylibyśmy przez całe życie zakochani i nie możemy z tą osobą się spotkać, ani jej zobaczyć. Jeśli taka kotka jest zamknięta i niewysterylizowana, to jej stan permanentnego zakochania trwa i właśnie wtedy jest nieszczęśliwa. Natomiast, kiedy jest wysterylizowana to zaczyna dbać o siebie, czyli zaczyna się sauna, solarium, kosmetyczka, basen i fryzjer. Nie potrzebuje już spotkań z kocurami i nie jest to dla niej krzywda. Wystarczy popatrzeć na skupiska kotów, gdzie mamy koty wysterylizowane i niewysterylizowane. Jak zajeżdżamy do jakiegoś miejsca i widzimy tłuściutkie, okrąglutkie kocice, to wiemy, że one są na bank wysterylizowane. Te, które są z kolei wychudzone i biedne, są niewysterylizowane. Opiekując się kolejnymi miotami, są wycieńczone, o wiele krócej żyją i ich życie jest o wiele cięższe.
Czy w Białymstoku jest duży problem z bezdomnością kotów?
Koty są trudno zauważalne. Jeżeli po ulicy biega piesek, to jest to natychmiast zgłaszane do schroniska. Natomiast, kiedy widzimy na ulicy kota, to myślimy o tym, że może być to kot wolnożyjący lub mieszka nieopodal i nie zgłaszamy tego. Ale jeśli z tego kotka zrobi się stado 30 sztuk i zaczną przeszkadzać ludziom, to dopiero wtedy jest to zgłaszane. Kotów w mieście są dziesiątki tysięcy, jednak nie rzucają się w oczy i potrafią unikać człowieka. Wychodzą w nocy i chowają się. Obecnie centrum i osiedla blokowe nie są zakocone, natomiast ogromny problem obserwujemy na ogródkach działkowych i w domkach jednorodzinnych. Nie ukrywajmy, że dużo z tych kotów jest przywożonych do miasta i wyrzucanych w Białymstoku. Jest przeświadczenie, że ludzie miastowi im pomogą, ale z tym różnie bywa. Dzisiaj co prawda nie potykamy się o koty w mieście, jednak kiedyś było trudno przejść między Nowym Światem lub w okolicach Rynku Kościuszki, nie widząc miseczek i biednych kotków przy klatkach. Teraz ta sytuacja została w miarę opanowana dzięki wieloletniej Akcji Sterylizacja.
Jak przeciętny mieszkaniec naszego miasta może walczyć z bezdomnością kotów?
Przede wszystkim wysterylizować własną kotkę. Jeżeli nam ucieknie, a koty to sprytne istoty, to może wrócić z potomstwem i nawet jeżeli nam się wydaje, że znajdziemy im domy, to dalej nie mamy kontroli nad tym, co z nimi stanie się dalej. One mogą dalej się mnożyć. Najbezpieczniej jest więc wysterylizować. Druga sprawa to otwartość. Jeżeli widzimy jakiegoś kotka, to nie musimy od razu interweniować, ponieważ nie zawsze jest to konieczne. Można poobserwować, czy taki kotek ma dom, czy jest głodny, czy nie wygląda na zagubionego. Trzecia sprawa to bezpośrednie wsparcie kotków.
Więcej informacji na temat Akcji Sterylizacja, wraz z listą lecznic wspierających akcję, można znaleźć na oficjalnej stronie Fundacji Kotkowo, w rubryce
WIELKIE ZNIŻKI - AKCJA STERYLIZACJA 2024. Tegoroczna Akcja Sterylizacja trwa do końca marca.