Stare, ale jare. Ubrania z dna szafy i z drugiej ręki
W dobie kryzysu klimatycznego i ekonomicznego, szalejącej inflacji, coraz wyższych cen w sklepach - warto zastanowić się nad oszczędzaniem. Moda niby rządzi się swoimi prawami, chcemy być na czasie, jednak przed zakupem kolejnej rzeczy, sprawdźmy co kryją nasze szafy i odwiedźmy pobliski second-hand.
Pixabay.com/Zdjęcie ilustracyjne
Wsłuchując się we wspomnienia starszych osób, można wyciągnąć wniosek, że jeśli chodzi o ubrania, były one kiedyś bardzo dobrej jakości. Służyły użytkownikom wiele lat, a nieraz były przekazywane kolejnym pokoleniom. To stara bluzka z koronkowym kołnierzem, wełniana spódnica, tweedowa marynarka. Każdy, kto dostał taką czy inną rzecz od babci czy dziadka, z atencją na pewno wkłada ją na specjalne okazje. Dziś taką modę określa się jako vintage.
Co jeśli nie dostaliśmy w spadku cennych ubrań? W szale zakupów sięgamy po sieciówkowe nowości, wciąż i wciąż chcąc więcej? Jednak po kilku praniach, wyrzucamy te ciuchy na stos zużytych i niepotrzebnych?
Może jednak warto byłoby sięgnąć głębiej, gdzieś na dno szafy, gdzie leżą stare dżinsy czy sukienka, pamiętająca nasze czasy młodości? Obecnie w trendach można odnaleźć silne nawiązania do lat 90. I aby uzupełnić swoją garderobę wcale nie trzeba lecieć do najbliższej galerii handlowej, lecz można przeszukać pudła z zalegającymi ubraniami. Można także przejść się do tzw. lumpeksu, gdzie odkryjemy prawdziwe perełki. Na pewno wyjdzie to na dobre nie tylko dla naszego portfela, ale także dla naszego stylu.
Nie zapędzajmy się w nadmierne kupowanie, rozważmy, czy dana rzecz jest nam faktycznie potrzebna. I odwiedźmy może strych czy piwnicę, gdzie odbędziemy podróż sentymentalną, ale także uzupełnimy swój look o świetny, stylowy, vintage ubiór.
Anna Kulikowska
anna.kulikowska@bialystokonline.pl