PiS: Prezydent powinien przeprosić mieszkańców
1 marca - w Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych - w Białymstoku, a konkretnie w Parku Planty, niedaleko placu Katyńskiego, odsłonięty został pomnik Danuty Siedzikówny Inki(sanitariuszki 4. szwadronu odtworzonej na Białostocczyźnie 5. Wileńskiej Brygady AK, która została - jako niespełna 18-letnia dziewczyna - skazana na śmierć przez komunistów) . Zdaniem działaczy Prawa i Sprawiedliwości oraz niektórych organizacji społecznych, uroczystości te zostały źle zorganizowane.
- Z informacji, jakie otrzymałem wynika, że wiele organizacji i osób, które w bardzo znaczny sposób przyczyniły się do powstania tego pomnika, nie zostało na te uroczystości zaproszonych. Ponadto organizacje i osoby, które tam przybyły, nie miały możliwości złożenia kwiatów pod tym pomnikiem – mówi Artur Kosicki, przewodniczący białostockich struktur Prawa i Sprawiedliwości.
Poza tym Artur Kosicki zaapelował do prezydenta Tadeusza Truskolaskiego, żeby jeżeli ma choć trochę honoru i godności, przeprosił mieszkańców. Natomiast Paweł Myszkowski - miejski radny PiS zapowiedział, że złoży zapytanie do włodarza Białegostoku. Chce, żeby prezydent wyjaśnił, dlaczego mieszkańcy miasta – poza osobami zaproszonymi – nie mogli wziąć udziału w odsłonięciu rzeźby, która powstała w ramach budżetu obywatelskiego oraz dlaczego inicjatorzy budowy tego monumentu mogli złożyć wieniec dopiero po zakończeniu uroczystości.
Kombatanci i społecznicy są oburzeni
To, jak przebiegło wspomniane wydarzenie, nie podoba się również m.in. działaczom Klubu Więzionych, Internowanych, Represjonowanych w Białymstoku oraz Fundacji Patria Mater. To dwie z organizacji, które nie otrzymały zaproszenia na osłonięcie pomnika.
- Ku naszemu zdumieniu, nie zostaliśmy tam wpuszczeni. W ogóle cała sceneria była dziwna, bo po jednej i po drugiej stronie pomnika stały namioty imprezowe z podgrzewaczami, dalej od strony strony ul. Skłodowskiej stał szpaler żołnierzy i dopiero kilkanaście, może nawet więcej metrów dalej, były metalowe przęsła, za które strażnicy nie wpuszczali nikogo. W atmosferze takiego skandalu to wszystko przebiegało. Po zakończonej uroczystości, kiedy już wszyscy oficjalnie zaproszeni goście, ci, którzy towarzyszyli prezydentowi, opuścili ten teren, wpuszczono nas tam i mogliśmy złożyć wieniec i kwiaty, ale to już w takiej sytuacji, kiedy brygady przystąpiły do demontażu namiotów, innych elementów tego wystroju. Dobrze, że tam nikt się nie przewrócił – wspomina Zdzisław Panasewicz z Fundacji Patria Mater, która jest jednym z inicjatorów powstania monumentu.
Pomnik powinien być ponownie odsłonięty
Natomiast Stanisława Korolkiewicz z Klubu Więzionych, Internowanych, Represjonowanych w Białymstoku uważa, że uroczystość otwarcia pomnika powinna być zorganizowana jeszcze raz:
- Według nas nie było to żadne oficjalne otwarcie. Po pierwsze dlatego, że pomnik został postawiony w miejscu, w którym go nie widać. A zgodnie z założeniami, jakie zostały przedyskutowane i wynegocjowane z miastem, miała być przygotowana aleja, miało być oświetlenie i pomnik miał być widoczny z ul. Skłodowskiej-Curie. Jest to sponiewierana godność tej pięknej dziewczyny, która mieszkała w naszym regionie, żeby gdzieś w krzakach się znajdowała i z ulicy Skłodowskiej-Curie nie było jej widać. Otrzymujemy tego rodzaju telefony. Tak się nie robi. Ponadto nie jest to żadne otwarcie, ponieważ nie robi się tego o godz. 19.00 w takim mrozie. Powinny być zaproszone szkoły, żeby młodzież mogła się czegoś dowiedzieć.
Takie ponowne odsłonięcie rzeźby miałoby się odbyć 25 maja, bo tego dnia wspominany jest rotmistrz Witold Pilecki. Również przedstawiciele PiS uważają, że jest to dobry pomysł i zapowiadają, że jeżeli prezydent Truskolaski nie zdecyduje się na ponowne odsłonięcie, poproszą wojewodę o pomoc w organizacji i przeprowadzeniu tego przedsięwzięcia.
Zobacz też:
Inka odsłonięta, uroczystości odgrodzone ZDJĘCIA