O co chodzi?
We wtorek (29.06) miasto poinformowało o
rozpoczętej kampanii przeprowadzonej w 7 białostockich szkołach. Na ogrodzeniach znajdujących się przed tymi placówkami zawisły banery z hasłem: Rząd PiS-u nie dał pieniędzy na modernizację tej szkoły. 0 zł dla białostoczan oraz z podpisem Silny samorząd silna Polska.
- Białystok już dwukrotnie został pominięty przy podziale środków w ramach Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych w grudniu 2020 r. i w marcu 2021 r. Wtedy też zabrakło jasnych, transparentnych zasad podziału tych środków. Latem 2020 r. było inaczej, bo pieniądze z rządowego programu rozdysponowano regionom algorytmicznie. Wówczas wszystkie gminy i powiaty w Polsce otrzymały rządowe wsparcie - przekazał wówczas białostocki magistrat.
Kolejnego dnia (30.06) wojewoda podlaski Bohdan Paszkowski wraz z podlaską kurator oświaty Beatą Pietruszką
wspólnie apelowali, by banery zostały ściągnięte.
- Szkoła nie powinna być miejscem politycznej agitacji - tłumaczyli.
Prezydent odpowiada na zarzuty
Beata Pietruszka zwróciła się z prośbą do dyrektorów szkół o wyjaśnienie okoliczności zawieszenia banerów. Niektórzy z nich poinformowali, że było to polecenie prezydenta.
Banery wiszące na ogrodzeniach mają charakter informacyjny i nie naruszają prawa oświatowego. Ponadto znajdują się na pasach drogowych, które podlegają Zarządowi Dróg Miejskich w Białymstoku, nie zaś na terenie szkół - czytamy w piśmie skierowanym do kurator.
Jeżeli chodzi o treść znajdującą się na banerach, prezydent tłumaczy, że Białystok - jako organ prowadzący szkoły złożył wnioski o dotacje z rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych (FIL) w łącznej kwocie 80 mln zł. Jako, że 7 szkół nie otrzymała tych funduszy, hasło znajdujące się na banerach jest jedynie obiektywną informacją.
Nie zawiera żadnych komentarzy, a co za tym idzie - treści, które można byłoby uznać za komentarz do bieżącej polityki - kontynuuje prezydent.
Ponadto jego zdaniem usunięcie banerów, naruszyłoby prawo mieszkańców do informacji o działaniach władz samorządowych, a tym samym byłoby przejawem cenzury.
Z przykrością zauważam zatem w Pani pismach znamiona braku elementarnej wiedzy na temat obowiązującego w naszym kraju prawa - zarówno oświatowego, o jednostkach samorządu terytorialnego, jak również o dostępie mieszkańców do informacji publicznej - podsumowuje Tadeusz Truskolaski.