Sosen wygrał marcową Bitwę na Słowo
- Nigdy nie wiesz, co cię spotka we freestyle'u. Można wygrać z najlepszym i przegrać z najgorszym - mówi Marcin Sosen Sosnowski, zwycięzca Bitwy na Słowo zorganizowanej wczoraj w Famie.
Anna Dycha
Jak wygląda freestyle'owa ustawka? Chodzi o zabawę słowem. Zawodnicy losują tematy, a potem na żywo rymują. Podkłady funduje Dj Fejm. Każda z osób przez minutę daje popis swoich umiejętności. Prowadzący Tadzik ze stoperem pilnuje upływu czasu. Następnie jury (tym razem Matys, Cira i Puceq) wskazuje zwycięzcę, który przechodzi do kolejnej rundy. Bezkonkurencyjny okazuje się Sosen, którego nie tylko jury uznało za najlepszego freestyle'owca. Wywołał również ogromny aplauz publiczności. W finale pokonał Kisiela.
- Już w gimnazjum układaliśmy ze znajomymi rymy. Potem w liceum spotkaliśmy ludzi, którzy też interesują się freestyle'em. To było dwa i pół roku temu, na boisku I Liceum Ogólnokształcącego. Czysta prowizorka - wspomina początki przygody z freestyle'em Sosen.
Gdy przyszła zima, znajomy zaproponował zorganizowanie ustawki w Famie. Na początku wyglądało to również dość prowizorycznie. Nie było Dj-a, sami z płyt puszczali podkłady. Przychodziło 20, może 25 osób, sami znajomi. Ale wszystko się rozwinęło.
Sosen stawia na kulturę słowa. Dlatego w jego freestyle'u nie ma przekleństw. Czuje, że nie musi ich używać (w odróżnieniu od wielu innych zawodników, którzy brakujące słowa zastępują wulgaryzmami).
- Gdy freestyle'owiec wylosuje temat i nic o nim nie wie, ale potrafi coś o nim powiedzieć, to znaczy, że jest na dobrej drodze. Wszystko to kwestia czasu. My na początku też nawet bez tematu nie potrafiliśmy freestyle'ować. Wymyślaliśmy w głowie jakieś linijki, coś dodawaliśmy. Ale z biegiem czasu było coraz lepiej. To można porównać do sportu. Im więcej się ćwiczy, tym lepiej wychodzi - opowiada.
Wprawdzie wszystko zaczęło się od Famy, ale teraz Sosen odwiedza kluby w innych miastach i bierze udział w kolejnych bitwach. - Wielka Bitwa Warszawska, Bitwa o Bydgoszcz, Wojna o Wawel, Bitwa o Inowrocław - wylicza jednym tchem. A to tylko kilka freestyle'owych imprez, w których uczestniczył. Wyniki? 1/16, 1/8, 1/4, 1/2 finału. - Jeszcze nie wygrywam. W swoim mieście lepiej mi wychodzi niż w obcym - tłumaczy.
Podkreśla, że chodzi mu o zabawę. Gdy zaczyna się rywalizacja, cierpi na tym atmosfera. Decyduje o niej również ustawkowa publiczność, która spontanicznie reaguje na słowne wyczyny uczestników. Sosen: - Niektórzy zawodnicy stoją bokiem lub tyłem do publiki, zwracają się tylko do przeciwnika. Ja staram się trzymać kontakt z publicznością.
To była druga po kilkunastomiesięcznej przerwie ustawka w Famie. Sądząc po zainteresowaniu publiczności, ekspresji freestyle'owych uczestników i atmosferze, powrót hiphopowych imprez to trafna decyzja. Na kolejną Bitwę na Słowo klub Fama zaprasza w kwietniu.
andy