Śmiertelnie potrącił mężczyznę na ul. Wierzbowej. Ruszył proces
Przed Sądem Rejonowym w Białymstoku rozpoczął się proces 24-letniego mężczyzny, który jest oskarżony o spowodowanie śmiertelnego potrącenia mężczyzny na pasach. Oskarżony przyznaje się do odpowiedzialności za wypadek oraz posiadania narkotyków, lecz kwestionuje fakt, że był pod ich wpływem.
Pixabay
Do wypadku doszło pod koniec 2023 roku
Wieczorem 17 grudnia 2023 roku, na ulicy Wierzbowej w Białymstoku, doszło do tragicznego wypadku. Około godziny 19.00, 59-letni mężczyzna przekraczał ulicę, korzystając z wyraźnie oznakowanego przejścia dla pieszych. Nagle został potrącony przez wówczas 23-letniego kierowcę samochodu marki mercedes.
Prokuratura postawiła kierowcy zarzut świadomego naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym oraz nieumyślnego spowodowania wypadku, który miał tragiczne konsekwencje. Jak zapisano w akcie oskarżenia, kierowca znajdował się w stanie, który był porównywalny do wpływu alkoholu, po spożyciu substancji działającej na organizm w sposób zbliżony do alkoholu.
Konsekwencje tego zdarzenia były przerażające. Siła zderzenia była tak duża, że mężczyzna został ciężko ranny. Pomimo szybkiej interwencji służb ratunkowych i przewiezienia do szpitala, jego życia nie udało się uratować.
Ruszył proces
W piątek (11 maja) rozpoczął się proces przed Sądem Rejonowym w Białymstoku. Przyznał się do posiadania narkotyków oraz do spowodowania wypadku, jednakże zaprzeczył, że w chwili zdarzenia był pod wpływem substancji odurzających. Wyraził jedynie swoje głębokie ubolewanie z powodu śmierci potrąconego mężczyzny, odmawiając jednocześnie udzielenia jakichkolwiek wyjaśnień.
W toku śledztwa oskarżony tłumaczył, że zabrał dwie koleżanki do samochodu i jechał z nimi z jednego osiedla białostockiego na drugie.
- Zobaczyłem pieszego, który szedł z lewej strony. On już był na pasie, którym jechałem, kiedy go zobaczyłem, zacząłem hamować, ale nie zdążyłem, bo była za mała odległość - oznajmił wówczas wtedy kierowca.
Jak tłumaczył, podróżował z prędkością nieprzekraczającą dozwolonych 50 km/h, starając się przestrzegać przepisów drogowych. Po zaistnieniu wypadku, natychmiast opuścił pojazd i podszedł do potrąconej osoby, chcąc udzielić jej pomocy. W trakcie przesłuchania w toku śledztwa podkreślał, że zauważył, jak ktoś już wezwał pogotowie przed jego przybyciem na miejsce zdarzenia. Wyraził również głębokie ubolewanie z powodu zaistniałej sytuacji, wyrażając żal za konsekwencje swoich działań.
Nagle ten facet wyskoczył
W piątek rozpoczęto przesłuchania świadków. Jednym z nich była 15-letnia koleżanka oskarżonego, która w chwili wypadku podróżowała jako jedna z pasażerek, obok dziewczyny kierowcy. W swoim zeznaniu opisała, że nagle ten facet wyskoczył, nie będąc pewną, czy zrobił to przed czy za pasami dla pieszych. Nie zauważyła, by oskarżony spożywał alkohol lub zażywał narkotyki w czasie podróży.
Młoda dziewczyna wspomniała również, że kierowca podszedł do potrąconej osoby po wypadku. Chyba się nad nim pochylił, żeby sprawdzić, czy żyje - relacjonowała nastolatka.
Oprócz tego, świadek opowiedział, że podczas jazdy 24-latek kłócił się z dziewczyną.
- Nie potrafię określić, czy jechał szybko czy wolno, ponieważ bardziej skupiałam się na próbach uspokojenia ich - wyznała podczas przesłuchania.
Jej zeznania wprowadziły dodatkowe elementy do analizy sprawy, rzucając światło na dynamikę wydarzeń poprzedzających tragiczny wypadek.
Grozi mu 8 lat więzienia
W roli oskarżycielki posiłkowej w tej sprawie występuje córka ofiary wypadku, która dowiedziała się o tragicznym zdarzeniu od partnerki swojego ojca, gdy jeszcze trwały próby reanimacji w karetce pogotowia.
W jej przekonaniu, oskarżony nie zaoferował żadnej pomocy potrąconemu mężczyźnie, co dodatkowo potęguje dramatyzm tej sytuacji. Na pytanie, skąd zdobyła taką wiedzę, odpowiadała, że opiera się ona na zeznaniach świadków, których zna z dokumentacji sprawy. Ta dodatkowa warstwa emocjonalna, wynikająca z osobistej relacji z ofiarą, nadaje sprawie jeszcze większą głębię i znaczenie.
Po zatrzymaniu przez organy ścigania, mężczyzna spędził trzy miesiące w areszcie. Teraz przed samym sądem odpowiada już z wolnej stopy.
Zgodnie z art. 177 § 2 kodeksu karnego, Jeżeli następstwem wypadku jest śmierć innej osoby albo ciężki uszczerbek na jej zdrowiu, sprawca podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.
Redakcja MW
24@bialystokonline.pl