Kryminalne

Wróć

Śmiertelnie potrącił mężczyznę na Antoniuku. Zakończono proces

2024-09-17 06:28:27
Proces w sprawie tragicznego wypadku dobiegł końca. Prokuratura wnosi o karę roku i ośmiu miesięcy więzienia dla 24-letniego mężczyzny, oskarżonego o śmiertelne potrącenie na przejściu dla pieszych w Białymstoku. Oprócz tego, kierowca jest również oskarżony o prowadzenie pojazdu pod wpływem narkotyków.
Pixabay
Śmierć na os. Antoniuk

Wypadek miał miejsce wieczorem w grudniu 2023 roku, na ulicy Wierzbowej w Białymstoku. 59-letni pieszy przechodził przez oznakowane przejście dla pieszych, kiedy doszło do tragedii. Prokuratura zarzuca kierowcy, że celowo naruszył zasady bezpieczeństwa ruchu drogowego i nieumyślnie spowodował wypadek, będąc pod wpływem środka działającego podobnie do alkoholu, jak określono w akcie oskarżenia.

Obrażenia, które odniósł pieszy, były bardzo poważne i doprowadziły do jego śmierci. 24-letni oskarżony przyznał się przed sądem do posiadania narkotyków i do spowodowania wypadku, jednak nie przyznał, że był pod wpływem środków odurzających. W związku z ich stężeniem, zostało to uznane za wykroczenie.

Podczas śledztwa oskarżony tłumaczył, że zabrał do samochodu dwie koleżanki i podróżował z nimi z jednego białostockiego osiedla na drugie. Twierdził, że zobaczył pieszego z lewej strony i jechał z prędkością dozwoloną, czyli około 50 km/h. Po wypadku wysiadł z pojazdu i pobiegł do potrąconego, aby udzielić mu pomocy. Oskarżony wyraził głębokie ubolewanie nad zaistniałą sytuacją, mówiąc: „Bardzo żałuję tego, co się stało”.

Ostatni świadek został przesłuchany

W piątek (13 września) białostocki sąd przesłuchał ostatniego świadka w tej sprawie – byłą dziewczynę oskarżonego. Przed wypadkiem para była zaangażowana w kłótnię, która miała miejsce w samochodzie. 17-latka zeznała, że oskarżony był zły na nią z powodu jej wizyty u koleżanki, gdzie, jak twierdził, miała brać narkotyki. Dziewczyna zapewniła, że oskarżony się mylił i że ich kłótnia dotyczyła właśnie tego nieporozumienia; dodała, że oboje krzyczeli na siebie w trakcie jazdy.

Świadek potwierdziła również, że w samochodzie znajdowało się pięć osób – nie trzy, jak wcześniej sugerowano. Oprócz oskarżonego i niej samej, w aucie była jeszcze jej koleżanka oraz dwóch nieznanych jej chłopaków, którzy uciekli z miejsca zdarzenia zaraz po wypadku. Zeznała także, że po przejechaniu ronda, które znajdowało się kilka set metrów przed przejściem dla pieszych, oskarżony zaczął przyspieszać, gdy ona przestała się odzywać. Siedząc z tyłu, zauważyła pieszego dopiero tuż przed uderzeniem.

W trakcie śledztwa dziewczyna zeznała, że oskarżony jechał normalnie, nie za szybko. Jednak podczas przesłuchania przed sądem zmieniła swoją wersję i wyjaśniła, że w poprzednich zeznaniach starała się go bronić, ale teraz nie ma zamiaru tego robić. Obecnie para jest w złych relacjach, nie utrzymuje kontaktu i nie spotyka się ze sobą.

Wyrok poznamy za dwa tygodnie

Obrona podkreśla, że w sprawie pojawiło się wiele niejasności, które budzą poważne wątpliwości. Zwrócono uwagę na liczne wątki poboczne, które mogą mieć wpływ na ocenę sytuacji. Przede wszystkim, nie jest do końca jasne, czy pieszy faktycznie przechodził przez przejście dla pieszych oraz jak dokładnie zachował się w momencie, gdy wszedł z chodnika na jezdnię. Istotnym elementem obrony jest również argument, że miejsce, w którym doszło do wypadku, charakteryzuje się ograniczoną widocznością, co znacznie utrudnia kierowcom właściwą obserwację drogi.

Ponadto adwokat zauważył, że w trakcie prowadzonego śledztwa prokuratura nie powołała biegłego z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych. Obrońca wskazuje, że ekspertyza takiego specjalisty mogłaby pomóc w precyzyjnym ustaleniu, z jaką prędkością poruszał się oskarżony oraz czy pieszy rzeczywiście znajdował się na przejściu w momencie zdarzenia. Wyrok w tej sprawie ma zostać ogłoszony za dwa tygodnie.

Prokuratura, oprócz kary roku i ośmiu miesięcy więzienia, chce też 3-letniego zakazu prowadzenia pojazdów. Obrona domaga kary roku więzienia w zawieszeniu i grzywny, ewentualnie możliwie łagodnej kary bez zawieszenia, by skazany mógł ją odbyć w formie dozoru elektronicznego.
Redakcja MW
24@bialystokonline.pl