Śmiertelnie pobił kolegę. 37-latek twierdzi, że nic nie pamięta
Przed białostockim sądem okręgowym ruszył proces 37-letniego Roberta W. Mężczyzna śmiertelnie pobił swojego kolegę na wspólnej imprezie zakrapianej alkoholem.
ŁW
W styczniu bieżącego roku, w namiocie przy ul. Zacisze w Białymstoku mieszkali bezdomni. Po wspólnej libacji, pomiędzy Robertem W., a Krzysztofem wywiązała się kłótnia i doszło do szarpaniny. Nie wiadomo, co konkretnie było przyczyną awantury, bo nikt nic nie pamięta.
Jak zeznawali świadkowie, kiedy pokrzywdzony wrócił do domu miał podbite oko i siniaki na twarzy. Zachowywał się w miarę normalnie, bo sam się rozebrał i poszedł spać. W nocy niestety mężczyźnie się pogorszyło. Rodzice szybko wezwali pogotowie. Kiedy mężczyzna trafił do szpitala, był już w stanie krytycznym. Po kilku godzinach zmarł. Okazało się, że Krzysztof miał obrzęk mózgu.
Oskarżony przyznał się do zarzucanych mu czynów. Nie chciał jednak składać wyjaśnień. Mężczyzna obecnie przebywa w areszcie. Grozi mu nawet 12 lat więzienia.
Łukasz Wiśniewski
lukasz.w@bialystokonline.pl