Śmiertelne potrącenie pieszego i koń na radarze. Niespokojnie na drogach
Kierowcy oraz pieszy od kilku dni zmagają się z typowo śnieżną aurą. Ta - jak zwykle - wiąże się z wieloma przykrymi zdarzeniami. Dzisiaj (10.1) w Podlaskiem doszło m.in. do śmiertelnego potrącenia pieszego.
KPP w Augustowie
Tragiczne w skutkach okazało się potrącenie pieszego wczesnym rankiem w miejscowości Wincenta w gminie Kolno. 53-letni mężczyzna wskutek zderzenia z ciężarówką zginął na miejscu.
Badanie alkomatem wskazało, że kierowca ciężarówki był trzeźwy. Policjanci pod nadzorem prokuratora ustalają szczegółowy przebieg i okoliczności tego zdarzenia.
Kolizyjny dzień
Również wczesnym rankiem, bo ok. 6:30 na Trasie Niepodległości (wysokość ul. Paderewskiego) zderzyły się dwa auta osobowe.
Z kolei ok. 9:00 policjanci otrzymali zgłoszenie o zdarzeniu drogowym w Czajkach w powiecie wysokomazowieckim. Ze wstępnych ustaleń policjantów wynika, że 34-latka kierująca subaru najprawdopodobniej straciła panowanie nad prowadzonym pojazdem w wyniku czego pojazd przewrócił się dach. Badanie alkomatem wykazało, że kierująca była trzeźwa.
W Bielsku Podlaskim, na trasie do Kleszczel (DK 66) o 9:26 odnotowano pożar auta, ale na szczęście bez osób poszkodowanych i utrudnień w ruchu.
Następnie na terenie gminy Zabłudów, a dokładniej w miejscowości Rzepniki 26-letnia kierująca audi z nieustalonych przyczyn wjechała w citroena, którym kierował 33-latek i w wyniku zderzenia zjechał na przeciwległy pas ruchu, gdzie zderzył się z subaru, kierowanym przez 35-latka. Do szpitala trafiła 31-letnia pasażerka subaru wraz z 3-letnim dzieckiem. Kierowcy byli trzeźwi.
Koń na radarze
Na koniec raportu z dróg nieco lżejszy akcent i pozbawiony już koni mechanicznych. Wszystko dlatego, że w roli głównej wystąpił... prawdziwy koń.
Policjanci z augustowskiej drogówki na krajowej ósemce mierzyli prędkość, z jaką poruszają się pojazdy. W pewnym momencie zauważyli biegającego po skrzyżowaniu konia. Zwierzę galopowało na trasie szybkiego ruchu. Koń stwarzał zagrożenie nie tylko dla kierowców, ale również dla samego siebie.
Funkcjonariusze złapali go na linę holowniczą, która doczepili do uprzęży. Razem z koniem ruszyli do pobliskiej miejscowości, aby odnaleźć właściciela. W pewnym momencie podjechał do nich mężczyzna, jak się okazało właściciel zwierzęcia. Tłumaczył, że przed chwilą zauważył na pastwisku rozerwany drut i od razu ruszył w poszukiwanie konia. Dzięki funkcjonariuszom zwierzę całe i zdrowe wróciło do właściciela, a na krajowej ósemce nie doszło do zdarzenia drogowego. Mężczyzna został pouczony za niezachowywanie środków ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia.
Kamil Pietraszko
24@bialystokonline.pl