Smak na kółkach. Nie uwierzysz, co serwują food trucki w Białymstoku!
Food Trucki zyskują na popularności, przyciągając zarówno miłośników szybkiego jedzenia, jak i przedsiębiorców. Jakie korzyści płyną z prowadzenia takiego biznesu oraz jak wpływa to na jakość serwowanych potraw? Sprawdzamy, co mają do powiedzenia właściciele i klienci tych mobilnych restauracji.
W sercu Białegostoku tam, gdzie tradycja spotyka nowoczesność, na ulicach miasta pojawił się nowy gracz – food trucki. Kolorowe, mobilne kuchnie oferujące wyjątkowe smaki zaczynają tworzyć zupełnie nową historię miejskiej gastronomii. To więcej niż tylko szybkie jedzenie – to styl życia, biznes z pasją, ale też wyzwania, z którymi mierzą się właściciele. Jakie są kulisy działania food trucków? Czy serwowane tam jedzenie może równać się z restauracyjnym? Co przyciąga klientów do kulinarnych przyczep? Zapraszamy do odkrycia historii ludzi, którzy uczynili z gastronomii na czterech kołach swoją życiową misję.
Wysoka jakość w mobilnej formie
Food trucki w Białymstoku zdobywają coraz większą popularność. Klienci chwalą je za jakość serwowanego jedzenia, która jak sami twierdzą, zdecydowanie przewyższa standardowe fast foody.
- Widać, że właściciele naprawdę dbają o to, co serwują, a to przekłada się na smak i jakość – mówi pan Kamil, jeden z bywalców food trucków.
- Uwielbiam je za świeży smak i różnorodność dodatków. Potrawy smakują lepiej niż dania z tradycyjnych fast foodów – dodaje pan Tomasz, inny klient.
Pad Thai, zupa Tom Yum, cheeseburgery, frytki – to tylko kilka z ulubionych dań, które przyciągają mieszkańców miasta do mobilnych kuchni. Klienci doceniają również elastyczność food trucków, szybko dostosowujących swoje menu do sezonowości produktów.
Na ulicy Sienkiewicza uwagę miłośników dobrego jedzenia przyciąga Heisen Burger, szczególnie popularny w okresie wakacyjnym. Do amerykańskiej budki wieczorami ustawiają się kolejki. Natomiast giełda przy ulicy Andersa nie odstrasza swoją odległością, bo tam również znajdziemy food trucki, przyciągające tłumy miłośników street foodu.
Wybór nieoczywisty: Dlaczego food truck?
Mariusz Kisiel, właściciel „Master Truck by Mariusz Kisiel” i wicemistrz programu kulinarnego MasterChef, nie ukrywa, że decyzja o założeniu food trucka była podyktowana między innymi finansami.
- Po prostu nie było mnie stać zainwestować 1-1,5 miliona w restaurację, którą docelowo chcę mieć. Stwierdziłem, że zacznę od czegoś mobilnego, czegoś mniejszego niż taka 100% restauracja – opowiada. Food truck pozwala mu nie tylko realizować swoją pasję, ale także docierać do klientów w różnych miejscach.
- Można się zaprezentować nie tylko w Białymstoku i okolicach, ale również w całej Polsce – dodaje z dumą.
Podobnie Adam Huzarski, właściciel food tracka „Plan B”, docenia swobodę, jaką daje mu food truck.
- Lokal stoi w jednym miejscu i koniec. Food truckiem mogę pojechać do ludzi – mówi, dodając że regularnie jeździ na imprezy firmowe i okolicznościowe. Mobilność, a zarazem elastyczność, to dla niego kluczowe zalety prowadzenia biznesu na kółkach.
Nie tak trudno, jakby się wydawało
Rozpoczęcie działalności food truckowej w Polsce nie jest tak trudne, jakby mogło się wydawać. Właściciele podkreślają, że mimo pewnych wyzwań, proces ten jest dostępny dla każdego, kto posiada pasję i odpowiednie przygotowanie. Co więcej, zyskanie wsparcia od doświadczonych osób oraz odpowiednich instytucji, jak sanepid, ułatwia przejście przez wszystkie formalności i pozwala na skuteczny start w branży.
- Nie jest to przeprawa przez góry nie do zdobycia. Należy zacząć od początku, czyli od sprzętów, od HACCP-u, znaleźć dostawców. Jeśli jesteś pasjonatem i czegoś chcesz, tak jak w każdym aspekcie naszego życia, jeśli naprawdę będziemy do czegoś dążyć, to jest to do zrobienia. Nie jest to bardzo trudne. Na przykład panie w sanepidzie są bardzo pozytywnie nastawione do nowych ludzi, którzy otwierają biznesy i naprawdę podpowiedzą co i jak zrobić – stwierdza Mariusz Kisiel, który podkreśla, że kluczowe jest znalezienie odpowiednich dostawców ze świeżym jedzeniem oraz przestrzeganie przepisów.
Z kolei Adam Huzarski zauważa, że w Polsce otwarcie food trucka jest stosunkowo łatwe, co niestety prowadzi do pojawiania się na rynku mniej profesjonalnych ofert.
- U nas każdy może otworzyć co chce i dlatego później jest dużo jedzenia słabej jakości. Kiedyś pracowałem we Francji. Tam, aby otworzyć biznes w jakimś sektorze, trzeba mieć udokumentowane przynajmniej trzy lata pracy w danej branży – mówi. Stwierdza także, że przez to klientom food trucki kojarzą się czasem z niskiej jakości fast foodem.
Jedzenie z pasją
Menu serwowane w food truckach to nie tylko standardowe burgery czy frytki. W „Master Truck by Mariusz Kisiel” goście mogą spróbować między innymi fish & chips czy krewetek z sałatą. Niemal wszystkie składniki pochodzą od lokalnych dostawców, co dla właściciela jest wielkim priorytetem.
- Mój burger jest wpisany jako lokalny produkt podlaski. Cały czas staram się trzymać tę jakość – podkreśla Mariusz Kisiel.
Adam Huzarski również stawia na jakość, ale często kosztem bogatej oferty.
- Mniej znaczy więcej, więc to co jest posiada najlepszą jakość, bez ściemy – mówi właściciel „Planu B”. Klienci doceniają to podejście i cenią serwowane jedzenie.
Food truck jako styl życia
Prowadzenie food trucka to nie tylko biznes, to także styl życia. Obaj właściciele podkreślają, że jest to praca od świtu do zmierzchu, wymagająca pełnego zaangażowania.
- Na pewno musi to być styl życia, ponieważ jest to praca od świtu do wieczora. Dodatkowo są wyjazdy. Oprócz samego food tracka jest to taka otoczka z tym wszystkim. Róże rzeczy, które trzeba zrobić, żeby wyjechać – mówi Huzarski.
Mariusz Kisiel dodaje, że praca w food trucku daje mu satysfakcję i mobilność, którą ceni.
- Food trucki pochodzą z Luizjany, bazują na świeżych produktach i robią nie tylko klasyczne dania. Stwierdziłem, że przekuję swoją pasję w taki biznes. Jestem z tego zawodolony – opowiada.
Food trucki w Białymstoku to więcej niż tylko nowa moda. To przestrzeń, w której pasja do gotowania spotyka się z biznesową determinacją, a jakość jedzenia i kreatywność przewyższają tradycyjne fast foody. Klienci cenią różnorodność smaków, świeżość składników i zaangażowanie właścicieli, którzy swoją pracę traktują jako życiową misję. Mobilna kuchnia na kółkach stała się symbolem nowoczesnego podejścia do gastronomii, które przyciąga coraz więcej smakoszy oraz kulinarnych entuzjastów w całym mieście.
Diana Rusiłowicz
24@bialystokonline.pl